środa, 27 listopada 2013

CzęśćII: Rozdział V


UWAGA ! +18 
_________________________________


Chłopak przerwał pocałunek patrząc na mnie z bólem w oczach. Spojrzałam na niego niezrozumiale. Dlaczego przerwał?

  - Niall ? – powiedziałam, gdy wstawał z kanapy starając się uniknąć mojego spojrzenia.

  - Przepraszam Beth nie powinienem cię całować i robić tego wszystkiego zwłaszcza, że jeszcze nie odzyskałaś całkowicie pamięci. Powinienem poczekać i dać ci wolną rękę, a zamiast tego naciskam na ciebie - Złapałam go za rękę, ale wyślizgnął się z mojego uścisku. Nie dałam za wygraną. Złapałam jego pasek od spodni i nie pozwoliłam by stawiał kolejne kroki, tym samym oddalając się ode mnie – Beth proszę nie rób tego. To powinno iść od ciebie, a nie ode mnie – starał się jakoś rozluźnić mój uścisk, ale nie poddawałam się tym razem w zamian za to przyciągnęłam go tak, że jego krocze było prawie przed moją twarzą.

  - Nie widzisz, że ja tego chcę? – uśmiechnęłam się łobuzersko dając mu tym znak, że ten moment jest idealny na ten krok, a fakt, że chłopak widział mnie już nago ułatwiał sprawę. Lekko rozchyliłam nogi by móc go maksymalnie przybliżyć do mojego wpół nagiego ciała. Spojrzałam na niego. Jego wyraz twarzy zmienił się ze smutnej, przybitej miny na pełną pożądania, oczekującą na moje dalsze kroki. Tak też zrobiłam. Mój wzrok spadł na klamrę z paska chłopaka, a potem rękoma starannie rozpięłam  rozporek by w końcu spodnie chłopaka opadły na ziemię i mógł stać przede mną jedynie w koszulce - nawiasem mówiąc gryzła się z jego brakiem spodni - i czarnych bokserek, które idealnie pasowały do chłopaka opinając się w pewnym miejscu. Spojrzałam na bluzkę z grymasem. Szybko podłapał aluzję, która była przesyłana telepatycznie i szybkim ruchem ściągnął ją ciągnąc prawą dłonią za kołnierzyk. Moje oczy ujrzały idealnie wyrzeźbiony, ale blady tors co idealnie pasowało do chłopaka. Kąciki moich ust od razu uniosły się jeszcze wyżej niż były, a oczy znów spoczęły na jedynym materiale opinającym ciało chłopaka. Zbliżyłam twarz delikatnie całując jego długość przez bieliznę drażniąc się z nim. Poczułam jak bardzo podoba mu się ta zabawa od samego początku. Jego członek coraz to dumniej był opinany przez bokserki, a ja coraz dłużej bawiłam się z nim.

  - Beth – zniecierpliwiony spojrzał na mnie. Zaśmiałam się pod nosem i zdecydowałam, że dam za wygraną. Wsunęłam dłonie pod gumki bokserek i powoli ściągnęłam je w dół. Moim oczom ukazał się sterczący Little Irish. Zaśmiałam się, gdy wypowiedziałam ową nazwę w myślach, ale szybko opanowałam się i ujęłam go w jedną dłoń zaczynając przesuwać nią po całej długości podniecając siebie, jak i blondyna. Zagryzłam wargę kiedy poczułam jak jego grubość coraz to bardziej się zwiększa. Cicho pojękiwał z każdym moim ruchem. Włożyłam go bez ostrzeżenia do ust i zassałam się na czubku od czasu do czasu oblizując go. Poczułam dłoń chłopaka, gdy już sam z siebie zaczął delikatnie wpychać mi go do ust. Nie przeszkadzało mi to w najmniejszym stopniu. Jego pojękiwanie było coraz to głośniejsze co dodatkowo sprawiało mi przyjemność i dumę, że to ja jestem powodem jego odgłosów, jak i coraz to szybszych ruchów bioder. Dając mi znak dłonią wyciągnął z moich ust swojego członka i spojrzał na mnie.

  - Otwórz usta – zrobiłam to. Patrząc na niego otwarłam usta. Ten sam wziął penisa w dłoń i masując go „spuścił” się do moich ust. Chwilę pobawiłam się słoną cieczą w ustach następnie połykając ją. Złapał mnie za dłonie i pomógł wstać bym mogła wygodnie rozsiąść się na kanapie. Przykucnął przede mną i szybkim ruchem rozpiął moje spodnie. Rzucił je w bok tak samo jak ostatni element mojej bielizny, po czym klęknął przede mną i nachylił się delikatnie.

  - Skarbie gotowa ? – szepnął mi do ucha na co jedynie kiwnęłam głową. Odsunął się ze mną, naślinił dwa palce i zaczął robić kółeczka na mojej kobiecości. Patrzyłam na niego z ekscytacją. Jego miny były prowokujące, ale na swój sposób zabawne.  Co chwila oblizywał usta i zagryzał wargę, ale w końcu ukląkł tuż przy mnie i kilka razy muskając czubkiem członka moją kobiecość wszedł we mnie z początku delikatnie. Któż by pomyślał, że drzemie w nim demon? Każde pchnięcie było coraz to bardziej pewne i mocniejsze. Chłopak złapał mnie jedną ręką, a drugą położył na moim karku by mieć łatwiejszy dostęp do ust. Zaczął zachłannie mnie całować co śmiało odwzajemniałam. Moje wspomnienie całkowicie różniło się od tego stosunku. Tam chłopak był delikatny i niepewny siebie. Teraz jego pchnięcia były przepełnione rządzą. Nie narzekam, a wręcz jestem miło zaskoczona takim obrotem wydarzeń. Każdy ruch sprawiał, że moje mięśnie coraz to bardziej się spinały, a moje krzyki i jęki były coraz to głośniejsze. Byliśmy w mieszkaniu, każdy mógł usłyszeć to co się właśnie dzieje, ale jakoś szczególnie naszej uwagi to nie przykuło. Nasze igraszki zaczęły przenosić się z inicjatywy Nialla z kanapy na stół. Uniósł mnie za pośladki i nie przestając swoich poczynań przeniósł mnie na stół gdzie rozłożyłam się, a chłopak miał większe pole manewru. Gdy byłam już na skraju świadomości nie wiedząc gdzie kończy się rzeczywistość, a zaczyna niebo chłopak zaczął zwalniać swoje ruchy jednak nie wyszedł ze mnie. Poczułam jak moje podbrzusze wypełnia ciepła maź. Opadł na mnie cały mokry od potu – przy okazji wyglądając przy tym niesamowicie podniecająco. Zatopiłam dłoń w jego włosach i zaczęłam głaskać je. Moja klatka piersiowa dalej niesamowicie szybko poruszała się przez przyśpieszony oddech, a prawdę mówiąc nie czułam już mięśni, ciała, niczego.
  - Boże Beth – wysapał. Nie odpowiedziałam nic. Resztkami sił uniosłam się na tyle by móc zatopić usta w jego.


**

Obudził mnie zapach świeżo usmażonej jajecznicy. Tego zapachu nigdy nie pomylę z niczym. Zaczęłam się przeciągać na łóżku. No w końcu nikt mi jej nie ukradnie – zaśmiałam się w duchu starając wyplątać z kołdry. Satynowa pościel niestety nie jest dobrym materiałem dla osób takich jak ja. Zaliczam się do tych niezdarnych, które zawsze coś narobią. Nie dość, że zaplątałam się w owej pościeli to co chwilą ślizgałam się na niej ponieważ ten typ materiału do przemiłych dla mnie nie należy. Na chwilę zrezygnowałam by znaleźć jakieś inne rozwiązanie co do mojego aktualnego problemu. Leżałam w łóżku odziana jedynie w dolną część bielizny. Usiadłam na chwilę i spojrzałam na poplątaną mnie z materiałem.

  - A tu cię mam – powiedziałam ściągając z siebie kołdrę. Zeszłam z łóżka na zimną podłogę i jak najciszej potrafiłam wyszłam z pokoju. Początkowo gubiłam się tu. Mieszkanie było z piętrem w dodatku z kilkoma pokojami, dwoma łazienkami i krętym korytarzem, ale po dwóch tygodniach jakie tu spędziłam sam na sam z Irlandczykiem oswoiłam to mieszkanie, straciłam mój minimalny wstyd przed nagością w towarzystwie chłopaka i czułam się tu jak u siebie. Zeszłam bezszelestnie po schodach i dopiero w progu kuchni zorientowałam się, że nie jestem tu sam na sam z Niall’em. W kuchni siedział Harry. Pisknęłam i szybko zakryłam piersi dodatkowo kryjąc ciało za filarem.

  - Niall ? – zawołałam go speszona. Usłyszałam kroki w swoim kierunku i kątem oka sprawdziłam czy właściwa osoba się do mnie zbliża. Chłopak podszedł do mnie śmiejąc się.

  - Jesteś szalona – objął moją talię i namiętnie pocałował.

  - I twoja – moje słowa były już pewne. Uczucie, którym darzyłam go przed wypadkiem nie odeszło, a jedynie nasiliło się przez ostatni czas. Mogę nawet powiedzieć, że zakochałam się w nim na nowo, a z braku moich  „wizji” zaczęłam poznawać go na nowo i poznawać znaczenie słowa „miłość”. Chłopak złapał za końce bluzki i ściągnął ją, po czym własnoręcznie ubrał mnie w nią, nie przestając śmiać się.

  - Jesteś naprawdę szalona

  - Co tu robi Harry? – byłam ciekawa. Od kiedy chłopak przywiózł mnie tu nikogo z osób spotkanych w szpitalu nie widziałam. Czułam się trochę odcięta od nich, ale jego obecność i to co robiliśmy razem wynagradzała mi to. Zdziwiłam się obecnością lokatego w naszym mieszkaniu.
  - Zmieniasz temat ?

  - Nie ciekawość zwycięża

  - Przyszedł spytać czy pójdę z nimi dzisiaj do studia – przyciągnął mnie do siebie. Zarzuciłam mu na kark ręce i spojrzałam na niego spod byka. Przyzwyczaiłam się nawet do tylko jego towarzystwa. Było mi dobrze, a tu nagle mieli mi go wziąć.

  - I co odpowiedziałeś ? – balansowałam na granicy pocałunku, a rozmowy.

  - Że to od ciebie zależy czy mnie puścisz

  - Muszę się zastanowić

  - Jajecznica cię przekona? – podniósł brew.

  - Zabijasz

  - Podniecam

  - To swoją drogą

  - To jak ?

  - Ta jajecznica ci pomogła, a o której ?

  - O której Harry ? – wychylił się by spojrzeć na nastolatka.

  - O 13 – usłyszałam głos zza filaru. Westchnęłam teatralnie.

  - Niech ci będzie – chłopak uśmiechnął się i ściskając moje pośladki zaczął zachłannie mnie całować. Odruchowo podskoczyłam i oplotłam go moimi nogami. Przyparł mnie do ściany i zaczęliśmy kolejny napad czułości.

  - Wszystko słyszę i zaraz wam tu rzygnę! – zaśmiałam się odsuwając twarz od chłopaka.

  - Wiesz gdzie są środki czystości ?

  - Wiem ? – odpowiedział pytaniem

  - To możesz rzygać, ale potem sprzątasz – charakterystyczny śmiech wyszedł z ust Irlandczyka. Kochałam ten śmiech.

  - Nie mam sił do was

  - Dobra chodź – Niall nagle spoważniał i postawił mnie na ziemię wracając do przyjaciela. Ruszyłam za nim trzymając Irlandczyka za rękę i witając się uśmiechem z zielonookim.

  - Co ty taki marudny Hazz ? – oparłam się o blat dając podziwiać Niallowi swoje pośladki ledwo zakryte przez czarną koronkową bieliznę. Prowokowałam go wiem, ale przez ostatni czas robiłam to ciągle.

  - Nieudany związek – Niall odpowiedział za niego. Spojrzałam na chłopaka. Był przybity, a gdy Irlandczyk odpowiedział za niego miał ochotę zabić go wzrokiem.

  - Ej po to się próbuje żeby znaleźć tę właściwą nie ? – puściłam Hazzie oczko i obróciłam się do Niall’a – pan mi coś obiecał – spojrzałam na patelnię gdzie była wciąż ciepła jajecznica z pieczarkami. Szybko podłapał o co mi chodzi i już po kilku sekundach pełen talerz czekał, aż wezmę się za pałaszowanie. Gdy złapałam za łyżeczkę telefon blondyna zaczął dzwonić.

  - Uwzięliście się na mnie ? – odebrał telefon i poszedł do salonu.

  - Ej – szturchnęłam szatyna siedzącego obok – uśmiechnij się. Tego kwiatu jest pół światu – starałam się jakoś wywołać uśmiech na jego ustach, ale nie bez powodu niemożliwe to NIEmożliwe. Widocznie to rozstanie było dla niego zbyt bolesne by jego humor powrócił.

  - Nie takiego jak ona

  - Wpadnij do nas wieczorem – wypaliłam bez sensu z tym, ale zazwyczaj właśnie takie pomysły są najlepsze

  - Po co ?

  - Zrobimy sobie wieczór filmowy ?

  - Sam nie wiem

  - Hazz zostaniesz z Beth póki Els i Danielle nie przyjdą ?

  - Danielle ? – nie kojarzyłam tego imienia. W szpitalu była Eleanor, Perrie i Sophie. Żadnej Danielle. Może była to jakaś moja znajoma od tak ? Zostało mi czekać by się tego dowiedzieć.

 - Twoja przyjaciółka. Ja wrócę za parę godzin. Hazz pilnuj jej, a jak przyjdą dziewczyny to będziemy tam gdzie zawsze - wyszedł.



______________________________

Rozdział w terminie, ale niestety późno. Wiem, że powinnam wcześniej, ale jakoś tak wyszło. 
Rozdział na początku mocno zboczony, ale potem jakoś traciłam pomysł. opinia należy do was ;)

+ Zapraszam do obserwowania bohaterów opowiadania :



Pamiętajcie o możliwości informowania was na GG i TT ;)

Do napisania ♥ 

wtorek, 19 listopada 2013

Część II : Rozdział IV


  - Beth ! Beth ! – usłyszałam głos blondyna. Zaczęłam powoli otwierać powieki. Początkowo obraz był rozmazany, ale z każda chwilą był coraz to bardziej wyraźny. Chłopak trzymał mnie klęcząc na ziemi – na szczęście – dalej w mieszkaniu.


  - Co się stało ? – złapałam się za głowę, która strasznie bolała i zaczęłam powoli wstawać z pomocą blondyna. Rozejrzałam się wokół, a następnie na jego twarz. Był cały czerwony i zapłakany. Obrócił twarz w drugą stronę, pociągnął nosem i szybko ją przetarł zanim spojrzał na mnie ponownie.


  - Zemdlałaś – pomógł mi usiąść na kanapie i sam usiadł obok mnie. Mocno mnie przytulił – Myślałem, że znowu cię straciłem – poczułam na karku jak ponownie łzy zaczęły niekontrolowanie spływać z jego policzków na moje ciało. Wtuliłam się w niego.


  - Niall nie stracisz – mówiłam niepewna szczerości tych słów. Nie wiedziałam czy tak będzie. Jedynie mogłam mówić w ślepo.


  - Kocham cię i nie wiem co bym bez ciebie zrobił – odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy. Czułam jak bardzo chce mnie pocałować, ale nie byłam pewna czy ja tego chce. Oczywiście miałam chęć pocałowania go, ale nie wiem czy w tym samym znaczeniu co chłopak. Może ta śpiączka była po to żebym zrozumiała kim on dla mnie jest? I jeżeli jest kimś ważnym to żebym mogła ponownie się w nim zakochać? Teraz właśnie miałam na to tyle czasu ile chciałam by zrozumieć to wszystko.


  - Niall masz jakieś albumy? – wyskoczyłam zupełnie ni stąd ni zowąd. Wiem, że to co powiedział chłopak powinno usłyszeć swoją odpowiedź typu „Ja też”, ale nie byłam tego pewna, więc jeśli nie możesz tego potwierdzić lepiej zmień temat.



      Chłopak wstał i podszedł do regału. Spośród książek wyciągnął dość duży album z krajobrazem Paryża na okładce. Usiadłam głębiej na kanapie po turecku i ułożyłam sobie album na nogach. Niall oparł się ręką za mną na oparciu i obserwował moją reakcję na poszczególne zdjęcia. Kilka było zrobionych w Londynie, Paryżu, Hiszpanii i innych krajach. Niektóre grupowo, a niektóre tylko ja z Niallem, a i czasem pojawiały się takie, na których byłam tylko ja lub Niall. Moją uwagę przykuło jedno zdjęcie. Mały chłopiec w wieku około 6 lat. Przytulam go, a on uśmiecha się. Skądś znałam to osiedle w tle i tego chłopca. Nie bez powodu miałabym z nim zdjęcie. Był strasznie podobny do mnie. Ten sam kolor włosów, kolor oczu i rysy twarzy.


  - To ...  – chłopak przerwał mi.


  - Twój brat – powiedział dosyć smutno. Nie rozumiałam dlaczego takie emocje zagościły w jego wypowiedzi. Od razu na myśl przyszło mi pewne pytanie.


  - Dlaczego nie było go w szpitalu? – Niall wstał i ruszył do kuchni. Spojrzałam ponownie na zdjęcie i chłopaka, który powoli znikał za drzwiami. Odłożyłam album na stół i ruszyłam za nim. Z każdą chwilą byłam coraz bardziej zmartwiona. Dlaczego chłopca nie było w szpitalu? Coś się z nim stało?


  - Niall ? Co się z nim stało?


  - Przeze mnie straciłaś kontakt z rodziną, a matka na wiadomość, że jesteś w szpitalu rozłączyła się.


  - Gdzie mieszkają? Pojadę do nich.


  - W Polsce.


  - Tak daleko ? Nie jestem Brytyjką?


  - Jesteś polką. Jedynie wyjechałaś do Londynu żeby spełnić marzenia – chłopak unikał mojego wzroku.


  - Ale jak to się stało ? – wciąż przetwarzałam informacje. Jak to straciłam kontakt z rodziną? Co takiego musiało się stać, że własna matka rozłączyła się na wieść, że jej dziecko jest w szpitalu. Usiadłam na krześle przy wysepce i spojrzałam na chłopaka. On wiedział i starał się to ukryć. Nie wiem czy dla mojego dobra czy dla swojego bym go nie zostawiła – Niall ? Proszę powiedz mi.


  - Byliśmy w Polsce, twój brat miał problemy ze zdrowiem i zamieszkaliśmy tam na krótki okres, ale pokłóciłaś się z matką o coś i bez wyjaśnienia wyjechaliśmy. Nie wiem o co dokładnie chodziło, ale twoja mama wiecznie coś miała do mnie, a ty mnie broniłaś przed nią – oparł się rękoma o blat stołu i dotarło coś do mnie. Jeśli nie kochałabym go naprawdę nie pokłóciłabym się z własną matką o niego, bolało mnie to, że nie była przy mnie w szpitalu, ale czy była dobrą matką nie odwiedzając mnie? Każda matka pragnie wszystkiego co dobre dla dziecka, a ona rozłączyła się i olała mnie.


     Wstałam i podeszłam do chłopaka, przytulając go od tyłu.


  - Niall to nie twoja wina – nie mogłam pozwolić by chłopak się o to obwiniał. Przecież to nie była jego wina. Jeśli podjęłam taką, a nie inną decyzję to wina była jedynie i wyłącznie moja.


  - Beth – obrócił się przodem – proszę wróć – ujął moja twarz w dłonie. Spojrzałam w jego błękitne tęczówki. Moje nogi zrobiły nie niczym z waty, a ręce zaczęły drzeć. Całe ciało jakby było owładnięte inną siłą i zbliżało się bez mojej świadomości coraz bliżej jego. Chłopak złączył nasze usta co chwila odrywając je od siebie by powiedzieć „ wróć”. Każdy całus był coraz to namiętniejszy i dłuższy, aż w końcu nie mówił już nic i jedyne co, to zatopił swoje usta w moich dając mi niesamowita przyjemność swoim poczynaniem. Jego dłonie zaczęły zjeżdżać coraz niżej, aż zatrzymały się na pośladkach. Ścisnął je wywołując jęknięcie z mojej strony. Oplotłam jego szyję rękoma i zatopiłam prawą dłoń w jego włosach. Stawiał powoli kroki powodując, że zaczęłam łapać jego tępo i iść do tyłu. Gdy wpadaliśmy na ścianę zmienialiśmy pozycję, raz ja szłam przodem, raz on póki nie trafiliśmy na kanapę. Chłopak położył mnie na niej i zaczął całować po szyi. Złapałam album leżący pode mną i odłożyłam na bok, ponieważ wbijał mi się w plecy. Przez chwilę się wahałam co do celu naszych poczynań, ale nie musiałam czekać długo, kiedy niepewność zastąpiło pożądanie. Szybko pozbyłam się koszulki, a ręka blondyna zaczęła powoli wślizgiwać się pomiędzy moje plecy, a materiał kanapy i zmierzać ku zapięciu ze stanika. Składał delikatne pocałunki na piersiach przed i po ściągnięciu materiału upinającego moje ciało. Jednak po jego ściągnięciu zaczął je ugniatać i zasysać się prowokując u mnie tym ciche pojękiwanie.

**


  - Beth jeśli nie chcesz nie musimy tego robić - powiedział, gdy zobaczył mój zamyślony wzrok. Obróciłam się do niego przodem i wpiłam się w jego usta z namiętnością jakiej nigdy mu nie okazałam. Mój strach zaczął zamieniać się coraz bardziej w pożądanie.

       Zawiesiłam ręce na jego szyi, a jego ręce z talii zaczęły zjeżdżać coraz niżej zatrzymując się na pośladkach. Uniósł je lekko na co ja podskakując umiejscowiłam się na jego biodrach. Wolnym tępem ruszył w kierunku dwuosobowego łóżka nie odrywając swoich ust od moich. Delikatnie posadził mnie na łóżku, gdy doszedł do niego. Gdy rozłączył nasze usta ja położyłam się na łóżku. Chłopak zaś oparł się rękoma po obu stronach mojego ciała i podwijając moją bluzkę zaczął składać mokre pocałunki w okolicy mojego pępka co chwila zbliżając się coraz bliżej moich piersi. Zanim jednak do nich dotarł ściągnął ze mnie bluzkę i przelotnie pocałował moje usta. Powrócił do wcześniejszego zajęcia. Ja leżałam zagryzając dolną wargę. Przy każdym jego pocałunku moje mięśnie spinały się. Moje ciało przeszła fala ciepła, gdy jego ręce wsunęły się pod moje plecy niezdarnie starając się rozpiąć stanik na ślepo.



      Zaśmiałam sie, gdy prawie niesłyszalnie przeklął męcząc się. Uniosłam się delikatnie by pomóc mu. Moja pomoc okazała się dla niego zbawieniem. Dopiero, gdy poczułam jak stanik opuszcza moje ciało, moje policzki spiekł rumieniec. Byłam przed nim prawie naga. Chłopak spojrzał na mnie. Na jego twarzy widniało pytanie "mogę ?". Zagryzłam dolną wargę przy prawym kąciku ust i kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam. Zaczął powoli zniżać swoje ciało. Chwilę później poczułam jego wargi na prawej piersi. Delikatnie całował ją, po czym zahaczył językiem mój sutek. Zaczął drażnić go koniuszkiem języka. Mój oddech zaczął coraz bardziej przyśpieszać. Po chwili przeszedł na druga pierś. Potraktował ją tak samo jak poprzedniczkę. Gdy już nacieszył się okrągłymi przyjaciółkami zaczął ponownie zjeżdżać w dół. Jego prawa dłoń szybko uporała się z guzikiem i zamkiem moich spodenek. Parę sekund później spadły na ziemię, a jedyną rzeczą jaka okrywała moje ciało były czarne majtki. Niall stanął nade mną. Złapał dłońmi za tył kołnierzyka swojego polo i pociągnął dłonią do góry pozbawiając swoje ciało górnej części ubioru.

      Postanowiłam przejąć inicjatywę. Usiadłam na skraju łóżka, gdy chłopak rzucał na ziemię polo i niepewnie złapałam za pasek jego spodni. Jego uśmiech dodał mi otuchy. Jakby mówił  „Kochanie nie robimy nic złego” . Przez chwilę męczyłam się z klamrą, ale rozpięcie guzika i rozporka zajęło mi mniej czasu. Dopiero, gdy spodnie Irlandczyka dotknęły ziemi ujrzałam wybrzuszenie dość widoczne na jego czarnych bokserkach. Rumieniec, który dość niedawno wyblakł na moich policzkach znów nabrał czerwonego koloru. Poczułam rękę na ramieniu. Spojrzałam w oczy chłopaka.



  - Beth jeśli nie chcesz...



  - Niall, ja chcę - przerwałam, a dłonie z małym oporem ruszyły ku gumce z dobrze wszystkim znanym napisem " Calvin Klein". Zagryzłam wargę ściągając bieliznę chłopaka w dół. Moim oczom ukazała się jego męskość. Oblizałam usta obejmując dłonią jego członka. Byłam lekko zestresowana tym, że robię to pierwszy raz. Bałam się, że popełnię jakiś błąd. Coś zrobię chłopakowi.


  - Powiem jak coś będzie nie tak, ok ? - uspokoił mnie jego głos. Moja ręka zaczęła poruszać się wzdłuż jego penisa.  Gdy nie widziałam protestów ze strony chłopaka przyśpieszyłam swoje ruchy. Po pewnym czasie chłopak zamknął oczy. Czułam, że był blisko. Z zaciekawieniem spojrzałam w górę na twarz blondyna. Starałam się nie pokazywać, że nie mam w tym doświadczenia. Wysunęłam z ust język i przejechałam nim wzdłuż jego męskości by następnie zatopić go w swoich ustach. Wciągając policzki zaczęłam ssać jego penisa, który z każdą chwilą był bliżej by dojść w moich ustach. Moje dłonie spokojnie spoczywały na jego biodrach kontrolując odruchowe kołysanie się bioder chłopaka. Jego lewa dłoń spoczywała na mojej, a prawą odgarnął kosmyki włosów opadające mi na twarz by móc lepiej obserwować moje poczynania. Czułam jak z każdą chwila jego członek jest coraz bardziej nabrzmiały. Za chwilę miał dojść więc przyśpieszyłam trochę by móc uwolnić od narastającego napięcia w nim. Chwilę później poczułam słoną, lepką ciecz w swoich ustach. Spojrzałam na niego.


  - Połknij - usłyszałam cichy głos chłopaka. Zdałam sie na niego i wykonałam to co powiedział. Złapał mnie za ręce i pomógł wstać. Gdy byłam prawie z nim na równi, prawie ponieważ moje 169 cm nie mogło się równać z jego 181 cm, pocałował mnie w usta. Chwilę potem znów leżałam w tej samej pozycji co wcześniej, jedynie trochę dalej, a moje nogi były lekko rozchylone. Poczułam jego dłonie na zewnętrznych stronach ud. Przyciągnął mnie do siebie zawieszając sobie moje nogi na ramionach.



       Zaczął składać delikatnie pocałunki coraz bliżej mojego czułego miejsca, które wciąż było zasłonięte skromnym materiałem. Chłopak ucałował miejsce na mojej bieliźnie gdzie najbardziej przylegała do mojej kobiecości. Cicho jęknęłam. Dobrze wiedziałam, że wywołało to u niego uśmiech. Zamknęłam oczy, gdy jego lewa ręka odsunęła kawałek materiału w bok. Poczułam chłodny podmuch powietrza oznaczający, że usta chłopaka są milimetry od najbardziej skrywanego kawałka mojego ciała.



      Moje mięśnie delikatnie spięły się, gdy poczułam jak delikatnie całuje moją łechtaczkę. Całował każdy milimetr na czułej powierzchni ciała przyprawiając mnie o doznania nie z tej ziemi, a gdy myślałam, że chłopak przekroczył granice dołączył do swoich działań język. Moje dotychczasowe ciche pojękiwania zaczęły być coraz głośniejsze. Zacisnęłam dłonie na prześcieradle w akcie desperacji. Niall lekko podrażniony moją bielizną przerwał swoje poczynania by pozbyć się materiału i powrócił do znaczenia przy moim wejściu bliżej nieokreślonych wzorów by następnie ponownie wbić we mnie swój język kontynuując swoje przepełnione rozkoszą tortury. Moje biodra delikatnie uniosły się od tego uczucia. Z moich ust co jakiś czas wydostawały się pojękiwania przeplatane z imieniem chłopaka. Byłam coraz bliżej, a chłopak był w tym jeszcze bardziej utwierdzony, gdy moje uda mimowolnie zacisnęły się. Delikatnie odsunął się ode mnie, a całe napięcie jakby straciło swoją siłę.

 

  - Skarbie nie teraz – powiedział, po czym ruszył do szafki nocnej i wyjął z niej srebrne opakowanie, które rozerwał ustami by następnie nałożyć na swojego członka zabezpieczenie zwane prezerwatywą. Przyglądałam się każdemu ruchowi chłopaka leżąc płasko na powierzchni naszego wspólnego łóżka. Dopiero teraz pojęłam, że leżałam całkowicie naga przed nim, a co najdziwniejsze już nie czułam się skrępowana sytuacją. Czułam się przy nim piękna. Chłopak powoli podszedł do mnie i zawisł nade mną. 

- Jeśli nie chcesz nie musimy tego robić - szepnął patrząc w moje oczy. Możliwe, że szukał w nich przerażenia, ale ono już dawno znikło. Teraz jedynie było tam pożądanie i chęć bliskości.



      Położyłam rękę na jego karku i pocałowałam go jako potwierdzenie. Z każdą chwilą chciałam tego coraz bardziej. Poczułam jak umiejscawia się między moimi nogami. Delikatnie złapał moje biodra i uniósł na wysokości swojego członka. 


  - Powiedz jak będzie coś nie tak dobrze ? - kiwnęłam głową, a chłopak delikatnie we mnie wszedł. 


      Delikatnie skrzywiłam się czując dyskomfort powodowany nigdy nie doznanym uczuciem. Ból, który poczułam przy pierwszych delikatnych pchnięciach chłopaka był nie do zniesienia. Widział to po mnie przez co już przy pierwszym razie zatrzymał się, lecz gdy powiedziałam żeby nie przestawał kontynuował to z bólem w oczach. Widziałam to. Złapałam go za rękę i przyciągnęłam bliżej siebie. 


  - Niall jest dobrze - jęknęłam. Chłopak oparł rękę tuż obok mojej głowy i nie przestawał. Ból z czasem ustąpił rozkoszy, która coraz bardziej napierała na moje ciało. Położyłam ręce na plecach chłopaka, gdy czułam, że i ja i chłopak dochodzimy. 


      Wszystkie moje mięśnie sie spięły przez co niekontrolowanie wbiłam paznokcie w plecy blondyna. Pisknęłam, gdy poczułam największe napięcie. Moje soki i jego zapewne zmieszały by się z sobą, gdyby nie prezerwatywa, którą miał na sobie Irlandczyk. Delikatnie opadł na mnie z bezsilności.


- Przepraszam - słyszałam, gdy delikatnie wychodził ze mnie nie chcąc mnie ponownie zranić.


- Niall - położyłam rękę na jego policzku - nic się nie stało.


- Ale przeze mnie poczułaś ból. 


- I nie tylko - chłopak położył się obok mnie. Oparłam sie na łokciu by móc widzieć go całego - Niall to był jeden z najcudowniejszych momentów w moim życiu - ułożyłam głowę na jego rozpalonym torsie i zaczęłam znaczyć palcem wskazującym bliżej nieokreślone wzory na lepkiej od potu skórze - dziękuję - wyszeptałam całując linie jego szczęki.



  - Niall – podniosłam się na łokciach. Chłopak oderwał się od mojego ciała zszokowany.


  - Co się stało?


  - Ja pamiętam … - uśmiechnęłam się.


  - Co ? – podniósł się gwałtownie i zaczął się przyglądać moim ruchom.


  - Pierwszy raz – moje policzki zrobiły się całe czerwone. Chłopak objął mnie ramieniem i dał całusa w policzek.


  - Skarbie nie ma się czego wstydzić. Powinniśmy się z tego raczej cieszyć – trącił mnie czubkiem nosa by zwrócić na siebie mój wzrok, a gdy spojrzałam na niego ujął moją brodę w kciuk i palec wskazujący i pocałował.


___________________________

Co sądzicie na temat tego rozdziału? 
Jest coraz lepiej czy gorzej po powrocie ?

+ Zapraszam do obserwowania bohaterów opowiadania :

Więc chyba to wszystko jak na dziś. Jeśli chcecie być informowani zostawcie nick z TT numer GG lub co tylko chcecie ;)


Zapraszam do komentowania i dzięki, że ze mną jesteście ♥ 

środa, 13 listopada 2013

Część II: Rozdział III


      Każdego dnia ktoś przychodzi. Nie schodzą się całą paczką, tylko w jednym dniu dana osoba lub para. Każdy opowiada mi o moich przygodach, które z nimi spędziłam. Jedni o wpadkach jakie zaliczyłam, niektórzy o zakupach czy zwykłych rozmowach. Co najgorsze nic sobie nie przypomniałam choć minęły już 2 tygodnie od kiedy się wybudziłam ze śpiączki. Jedynie uczucie, że to co mówią naprawdę się zdarzyło, i że byłam przy tym wszystkim. To powinno być pocieszające, ale tak naprawdę to dołujące, że blokada w mojej głowie nie pozwala mi na odzyskanie tych wszystkich wspomnień, a jedynie daje mi to uczucie, które nie potrafi nasycić mnie jak i reszty. A tym bardziej jednej osoby, która pomimo tych wszystkich zmieniających się gości nie zmienia się. Jest tu ciągle i daje poczucie bezpieczeństwa.

Niall Horan.

Znam jego imię, nazwisko, a nawet to kim jest dla tych milionów. Wiem jak bardzo wariuje moje serce w jego obecności, ale to i tak nie daje mi tego poczucia, które czuję się, gdy jest się zakochanym. Czuję, jakbym znała go od lat, ale nie pamiętam nic na jego temat. Nie wiem co lubi jeść, jakie ma przyzwyczajenia, co lubi robić, a co nie. A właśnie takie rzeczy powinnam o nim wiedzieć by móc powiedzieć, że go kocham. To smutne, tym bardziej, że widzę jak stara się. Ciągle jest ze mną, siedzi obok mnie na łóżku i przytula jakbym była dla niego wszystkim, ale ja mam wątpliwości co do moich uczuć. Serce może bić jak oszalałe, ale co to tak naprawdę znaczy ? Czy tracąc pamięć mogłam stracić uczucie do kogoś?

  - Beth ? – usłyszałam głos blondyna, który wybudził mnie jak co dzień ze snu. Musnął ustami moje czoło. Zamrugałam kilka razy powiekami by oczy przyzwyczaiły się do jasnej sali i spojrzałam na niego jeszcze przez chwilę je przymrużając.

  - Tak ? – jęknęłam zaspana i spojrzałam na stojącego za nami w sali lekarza.

  - Proszę – podał mi kartkę. Mężczyzna stał uśmiechnięty i patrzył na mnie czekając na reakcję.

  - Wypis ?

  - Stwierdziłem, że zrobi to pani na dobre. Wróci pani do domu, do dawnego środowiska. Możliwe, że pomoże to pani, a na rehabilitację zawsze można robić w domu. Rozmawiałem już o tym z panem Horanem i pani rehabilitantem  - wskazał na chłopaka.

  - Niall ? – spojrzałam na blondyna, który stał z boku i obserwował tę rozmowę.

  - Wiesz jeśli nie chcesz… - zawahał się.

  - Chcę - uśmiechnęłam się do niego. To oznaczało koniec szpitalnego łóżka i kolejną szansę na odzyskanie pamięci. Spojrzałam w kierunku drzwi, gdzie zniknął lekarz i ponownie na chłopaka.

  - Już cię spakowałem, jedynie musisz się przebrać – schylił się pod łóżko, po czym wyciągnął ubrania i położył mi je na kolana. Spojrzałam na nie i uniosła kolejno bluzkę i spodnie. Klasyczne w ciemnych kolorach. Zdecydowanie mój gust. Spojrzałam tym razem na blondyna.

  - Tak wiem już wychodzę – podniósł ręce uśmiechając się do mnie i kierując do drzwi, za którymi chwile później zniknął. Podeszłam do okna sali, które ukazywało całemu korytarzowi jej zawartość i zasłoniłam żaluzję by móc się przebrać nie będąc atrakcją szpitala. Podeszłam do łóżka i bez pośpiechu założyłam czarne Jeansy i ciemnobrązową bluzkę z podwijanym rękawem i kieszonką na prawej piersi. Pod łóżkiem leżały czarne klasyczne Vansy z czarną podeszwą. Uprzednio zakładając skarpetki wsunęłam je na stopy. Podeszłam do małej toaletki i spojrzałam w lustro. Gigantyczne cienie pod oczami i potargane przez sen włosy prezentowały się niczym z horroru błagając mnie o ujarzmienie. Jednak nawet pomimo tych błagań wciąż nie potrafiły pogodzić się ze szczotką i stawiały każdy możliwy opór. Gdy w końcu z bezsilności spięłam je w wysoki kucyk, a na makijaż nie miałam już ochoty podeszłam do łóżka, podniosłam czarną torbę marki Nike i zarzucając ją na ramię, a także upewniając, że niczego nie zostawiłam, wyszłam z sali. Chłopak stał oparty o ścianę obok drzwi z założonymi rękoma i rozglądał się czekając na moje wyjście. Gdy tylko zorientował się, że wyszłam odebrał ode mnie torbę.

  - Niall nie jestem umierająca – starałam się nie odpuszczać mimo tego, że moje nogi dalej nie stąpały stabilnie po ziemi i lekko się chwiały, a czasem nawet drętwiały na chwilę przez co często podczas ćwiczeń musiałam siadać.

  - Ale jestem mężczyzną i to do mnie należy zadanie wyręczania cię

  - Nie do ciebie sił – westchnęłam teatralnie i spojrzałam na niego z nadzieją, że wygram tę bitwę jednak było to na marne.

  - Chodź – niepewnie złapał mnie za rękę. Byłam zupełnie zdezorientowana czy puścić ją czy nie. Ale znów wygrała chęć uszczęśliwienia chłopaka.  Ścisnęłam ją i splotłam palce patrząc na nasze ręce.

  - Idealnie – usłyszałam cichy komentarz Irlandczyka, kiedy robił dokładnie to co ja. Był cały czerwony i niesamowicie pięknie uśmiechnięty. Nie cieszyła się tylko twarz, a także oczy. Błyszczały. Byłam dumna, że to dzięki mnie na jego twarzy zagościł ten uśmiech – Tylko Beth ?

  - Tak ? – chłopak lekko zmieszał się.

  - Na zewnątrz mogą być fani i paparazzi

  - Zaczynam wszystko na nowo ?

  - Byle nie z takim samym efektem jak wcześniej – rozejrzał się, gdy wychodziliśmy z windy. Szedł krok przede mną jakby ciał być moją tarczą. Kiedy doszliśmy do wyjścia jego uścisk wzmocnił się co było wyczuwalne i nie dziwię się. Przed budynkiem stało kilkunastu mężczyzn i parę kobiet z aparatami fotograficznymi oraz mnóstwo dziewczyn, które coś wykrzykiwały i kiedy tylko pojawiliśmy się zaczęli robić nam setki zdjęć nawet mimo tego, że widzieli nas jedynie przez pół minuty ponieważ chwilę po wyjściu już siedzieliśmy w wielkim Range Roverze, którego – całe szczęście – prowadził Harry.

  - Beth wszystko ok ? – objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego. Nigdy nie przypuszczałam, że wychodząc ze szpitala napadnie na mnie taki tłum tym bardziej tłum, który robi maniakalnie nam zdjęcia. Zamknęłam oczy i zaczęłam głęboko oddychać. Teraz perfumy niebieskookiego okazały się najlepszym środkiem uspokajającym na świecie, w dodatku jego ciepło i ramiona obejmujące moje ciało sprawiały, że to wszystko uciekało w niepamięć.

  - Nie puszczaj – powiedziałam cicho, gdy poluźnił uścisk. Usłyszałam jego słodki śmiech i jego ramiona znowu znalazły się w poprzedniej pozycji. Może to się wydawać nachalne, ale odruchowo położyłam swoje nogi na jego przez co wyglądałam jak dziecko przytulające się do dziecka, gdy przyśniło mu się coś złego.

  - Tak – pocałował moje czoło, po czym oparł się o nie brodą.


**


  - Witaj w domu – usłyszałam jego słowa wchodząc do mieszkania w centrum Londynu. Wszystko takie było takie nowoczesne i jasne przez co mieszkanie wydawało się na większe niż było. Salon połączony z kuchnią, schody prowadzące na pięterko. Weszłam do salonu i podeszłam do regału na którym stały książki i ramki ze zdjęciami. Naszymi zdjęciami. Przejechałam palcami po jednej z ramek, w której zdjęcie przedstawiało mnie i Nialla. Stałam cała mokra, a w tle stało strasznie dużo osób. Ale gdzie to mogło być ?

  - Tak się poznaliśmy – niski ton chłopaka przyprawił mnie o ciarki, a ręce oplatające mnie w pasie spowodowały, że podskoczyłam co oczywiście wywołało u niego charakterystyczny śmiech.

  - Czyli jak ? – obróciłam się do niego przodem wciąż trzymając ramkę w dłoni.

  - Na planie teledysku. Wybraliśmy cię spośród setek dziewczyn. Jako jedyna przełamałaś zasadę „ Casting dla modelek” i tu mnie miałaś – jego wzrok spoczął na moich ustach – podobałaś się Hazzie, ale nie wiem jakim cudem to mnie wybrałaś. Byłaś taka optymistyczna, pewna siebie i żywa. Wszędzie było cię pełno, aż nie potrafiłem się na ciebie napatrzeć – spojrzał mi w oczy obejmując dłońmi moją talię – byłaś ideałem w tym milionie dziewczyn, które oddałyby dla mnie wszystko. Ty oddałabyś tylko to co byś uznała za prawidłowe – powoli zaczął się zbliżać do moich ust co naprawdę mi się podobało – Rozkochałaś mnie w sobie niedostępnością – jego usta i moje dzieliły jedynie milimetry, gdy obróciłam się tyłem i ponownie spojrzałam na ramki ze zdjęciami.

  - A to ? – odłożyłam ramkę i wzięłam kolejne gdzie stałam cała mokra na stole, a Niall na kanapie starając się mnie złapać.

  - Epicka pobudka – zaczęłam się przyglądać zdjęciu. Nagle zobaczyłam przebłyski. Pewne momenty i chwile ze zdjęcia.

  - Idziemy do żarłoka - powiedział loczek pokazując na drzwi.

   - No chyba wiem gdzie ma Niall pokój, spałam tam - oburzyłam się i weszłam za nim. Blondynek słodko spał, cicho pochrapując. Robił to niczym niewinny niedźwiadek, który właśnie najadł się miodu. Już się chciałam wycofać, gdy Harry złapał mnie za rękę.

   - Nie waż się mnie tu zostawiać samego

 - Harry ale spójrz jaki on słodki - powiedziałam robiąc dzióbek ,a  chłopak spojrzał na niego.

   - Co? normalny Horan – poruszył ramionami nie rozumiejąc mojego punktu patrzenia na sytuację
   - Nie znasz się

   - Chodź - pociągnął mnie tak mocno, że z ręki wypadło mi wiadro i Horanek nie dość, że miał lodowaty prysznic, to jeszcze dostał plastikowym naczyniem po głowie.

   - Kurwa! Któremu się nudzi! – Irlandczyk wydarł się na co ja schowałam się za Harry'm, niestety ten nie zamierzał mnie kryć i uciekł piszcząc jak baba. Zapewne zrobił to dla beki ale wyglądało to dość realistycznie.

   - Ty!? - zdziwił się.

   - Ups... - powiedziałam krzywiąc usta.

   - Ja ci dam – zagroził, po czym zaczął mnie gonić po całym pokoju, a gdy znudziło mi się bieganie w kółko przeskakując co chwilę przez łóżko wybiegłam z pokoju wpadając na Zayna.

   - Sorki - powiedziałam na szybko i zwiałam na dół. Nie ważne, że po schodach prawie nogę złamałam, a w biegu poślizgnęłam się na dywaniku, który leżał w holu. Ja dalej uciekałam. Aż w końcu Horan zagnał mnie do salonu. Zaczęliśmy się gonić naokoło kanapy. Z czasem wskakując na stół czy ową kanapę.


  - Niall ja … - zemdlałam.

_____
Hej! Co sądzicie o rozdziale ? Mały powróte pamięci i trochę romantyzmu. Co sądzicie o tym połączeniu ? Jednak nie przyzwyczajajcie się tak bardzo do romantycznego Niall'a Pamietajcie, że potrafił być on także Bad Boy'em i Bogiem Seksu ^^ 


Jak myślicie co w następnym rozdziale? 
+ 18 czy może problemy z Beth ? 

Zapraszam was do obserwowania Twitterowych kont głównych bohaterów takich jak : 

+ Btw. Ciąglę poszukuję osoby na konto Harry'go ponieważ niedługo on namiesza ;) Więcej zdradzę osobie, która zgodzi się na prowadzenie tego konta ;) 

To Już chyba wszystko. Więc życzę miłego tygodnia i ...


DO NAPISANIA ♥

czwartek, 7 listopada 2013

Część II Rozdział II


      Jadąc na wózku moją głowę zapełniały pytania, na które nie potrafiłam odpowiedzieć. Każde z pytań coraz bardziej pozbawiało mnie uśmiechu na twarzy, który nie wiem jak, ale pojawił się, gdy blondyn przytulił mnie i pomógł wstać. Czułam się wtedy niesamowicie. Jakbym się dusiła i nagle złapała oddech. To było cudowne. Lekarz zadawał pytania, a ja wciąż byłam zamyślona. Chłopak tam na mnie czekał, a ja ciągle miałam przed oczami jego twarz. Jeden z najpiękniejszych i najgorszych widoków, ponieważ widziałam ten smutek. Smutek, który łamał mi serce. Czy to możliwe, że pomimo straty pamięci moje serce dalej mogło należeć do kogoś kogo zupełnie nie pamiętam ?


  - Pamiętasz cokolwiek ? – kolejny raz usłyszałam to pytanie jednak wcześniej byłam zbyt zamyślona by odpowiedzieć na nie. Powinnam jeść więcej węglowodanów – głos w mojej głowie odezwał się ni stąd ni zowąd. Skąd mogłam wiedzieć takie rzeczy ? To było kolejne pytanie, na które sama sobie nie odpowiem.

  - Przepraszam – potrząsnęłam głową i spojrzałam na mężczyznę, który trzymał w dłoni latarkę i szczerze mówiąc patrzył na mnie jak na wariatkę – zamyśliłam się. O co pan pytał ?

  - Czy pamiętasz cokolwiek ?

  - Mam totalną pustkę w głowie. Nic, choćbym chciała nie potrafię przypomnieć sobie niczego – na samą myśl o tym w jakim jestem stanie głos zaczął mi drżeć. Spojrzałam na praktykantkę, która stała za lekarzem. Była strasznie młoda. Na moje oko miała 19 lat i patrzyła na mnie co najmniej dziwnie.Jakby z zazdrością, ale dlaczego ?

Czy miałam coś czego ona nie miała?

Przecież była śliczna. Długie blond loki opadały jej na ramiona nawet teraz, gdy miała je spięte w wysoki kucyk. Opalone ciało, długie idealne nogi i smukła sylwetka, których pozazdrościłaby pewnie niejedna dziewczyna. Więc dlaczego patrzyła tak na mnie ? Nie byłam ładna, ani wysoka czy szczupła, a moje włosy raczej przypominały siano. Jej zazdrość była bezpodstawna. Tym bardziej, że z takim wyglądem może mieć wszystko, a nawet więcej.

  - No dobrze – lekarz wstał niezadowolony -  Anette ? Czy zawieziesz panią Wolińską na salę ?

  - Dobrze doktorze – dziewczyna pomogła mi przejść ponownie na wózek i ruszyła w kierunku sali.

  - Dlaczego tak na mnie patrzysz ? – spytałam jej przekręcając się na wózku tak by móc zobaczyć jej twarz.

  - Patrzę normalnie – jej słowa były zimne. Bez emocji. Poczułam się jakby zaraz miała wyciągnąć coś ostrego i zabić mnie na miejscu bez żadnych zahamowań.

  - I mówisz też normalnie ?

  - Tak.

  - Coś jest na rzeczy. O co chodzi ? – dziewczyna milczała wyjeżdżając z windy. Jej gniew można było wyczuć na kilometr.

  - Anette ? – wiem nie powinnam, ale wykorzystałam to jak zwracał się do niej lekarz.

  - Słucham ?

  - Powiedz o co chodzi. Gdybyś nic do mnie nie miała nie patrzyła, ani nie mówiłabyś tak jak teraz.

  - Chodzi o to, że masz coś o czym marzą miliony na tym świecie i tak po prostu podcinasz żyły i zachowujesz się jakby nigdy nic – jej słowa cięły mnie jak ostrza noży. W każde słowo wplatała tyle jadu, że z trudem utrzymywałam to jak jej słowa mnie bolą. Dlaczego tak mówiła. Przecież wiedziała, że straciłam pamięć i nie potrafię jej odzyskać, a każde jej słowo rani mnie.

  - Co ja zwykła dziewczyna mogę mieć czego pragną miliony ? – starałam się pokazać jej, że jej słowa są wręcz śmieszne i nie ranią mnie tak jak było w rzeczywistości.

  - Ich – zatrzymała się przy szybie z mojej sali – a tym bardziej jego – pokazała na tajemniczego blondyna. Nie rozumiałam co znaczą dla niej ci chłopcy i dziewczyny siedzący w mojej sali. Oprócz błękitnookiego nie znałam nikogo z tych ludzi.

  - Nie chcę cię urazić, ale kim oni są? Nie pamiętam ich – spojrzałam na nią błagalnie. Teraz ona jako jedyna mogła mi pomóc. Wiedziała coś o moim poprzednim życiu co było dla mnie ważne.

  - To One Direction – powiedziała z wyrzutem – jak możesz ich nie pamiętać ? Tym bardziej jego ? To Niall Horan. Twój chłopak. Milion dziewczyn dało by wszystko by być na twoim miejscu!

  - Anette straciłam pamięć, a twoje krzyki mi nie pomagają ! – byłam na skraju płaczu. Moja twarz przybrała czerwonego koloru, a oczy zaczęły napełniać się słonawym płynem, który powoli zaczął spływać po moich policzkach.

  - Beth ? – Niall – jak Anette mnie uświadomiła -wyszedł szybko z sali, podszedł i przykucnął przy mnie – Co się dzieje ? Czemu płaczesz ?

  - Nic – wytarłam szybko policzki wewnętrzną stroną dłoni i uśmiechnęłam się do blondyna co niestety nie przekonało go.

  - Coś ty jej powiedziała ? – spojrzał zły na dziewczynę, która ciągle trzymała rączki wózka.

  - Nic.

  - Gdyby to było nic nie płakałaby – wstał i zmierzył dziewczynę wzrokiem – na pewno coś powiedziałaś…

  - Niall – starałam się mu przerwać, ale ten ciągle mówił zły do dziewczyny.

  - …myślisz, że jeśli ją obrazisz coś zyskasz ? ... – dalej mówił.

  - Niall! – krzyknęłam na cały korytarz, a wszystkie oczy zostały skierowane na mnie.

  - Pamiętasz moje imię – znowu przykucnął obok łóżka i złapał moją dłoń. Miałam mu powiedzieć skłamać czy prawdę, że przypomniałam sobie jego imię? Jeśli skłamię z czasem prawda i tak wyjdzie na jaw, a wtedy chłopak może być na mnie zły. Ale jeśli powiem prawdę chłopaka może to zranić, a naprawdę nie chcę widzieć go smutnego. Ten widok  łamie mi serce.

  - Sama nie wiem po prostu … - skłamię. Nie chcę, żeby był smutny - … jakoś tak powiedziałam.

  - Przypominasz sobie – uśmiechnął się tak promiennie, że mogłabym wymyślić dla niego całą stertę kłamstw byleby tylko uśmiechał się właśnie w ten sposób.


  - Staram się – chłopak wstał i przejął wózek od dziewczyny z zniesmaczoną miną i zawiózł mnie do sali pełnej osób,  których nie pamiętałam.

      Od wejścia rzuciła się na mnie dziewczyna. Szatynka mocno przytuliła mnie do siebie. Przez chwilę byłam w szoku, ale tak jak z chłopakiem nie chciałam być niemiła i przytuliłam ją nie zamykając oczu. Wpatrywały się w nas jeszcze kolejne 6 par oczu nie licząc Nialla. Mulat, do którego przytulała się prześliczna blondynka z ciemniejszymi odrostami. Była przepiękna w dodatku z mulatem tworzyli dość mieszaną, ale jakże cudowną parę. Chłopak o dość burzliwych włosach zaczesanych w tył spoglądał na nas dosyć smutnym wzrokiem. Koło niego stał chłopak ubrany w przykrótkie spodnie z grzywką na oczach i kolejna para uśmiechająca się do mnie. Szatynka, u której pierwszą rzeczą jaka wpada w oko, gdy się na nią spojrzy są piękne pełne usta i szatyn z kilkudniowym zarostem.


      Czułam się pod pewną presją, ponieważ wszyscy przybyli tu z nadzieją, że ich pamiętam, a tak naprawdę znajome były mi ich twarze, ale za nic nie potrafiłam przypomnieć sobie ich imion czy chociażby kim dla mnie są. Ponownie wrócił brak pewności siebie.

  - Boże Beth wreszcie się obudziłaś – dziewczyna ciągle przytulała mnie do siebie. Widocznie byłam dla niej kimś ważnym, jeżeli tak bardzo przejęła się moim przebudzeniem.

  - Tak, ale …

  - Wiem Niall nas uprzedził, że straciłaś pamięć – odsunęła się trochę od mnie tak, że mogłam w całej okazałości zobaczyć jej postać. Przy niej to dopiero można popaść w kompleksy. Długie brązowe włosy lekko rozjaśnione przy końcach, szczupłe nogi, figura modelki i niesamowite usta, które odciągały uwagę od małego garbu na nosie, ale mimo tej niedoskonałości dziewczyna i tak była ideałem - nie martw się kiedyś oglądałam film gdzie dziewczyna straciła pamięć i jak pokazywali jej zdjęcia i opowiadali historie z przeszłości to sobie wszystko przypomniała – zaśmiałam się. Już się nie dziwię czemu ją lubiłam. Patrząc na jej teraźniejszą gadatliwość wnioskuję, że wcześniej też była niewygadana. Idealne dopełnienie mojego braku pewności siebie. Spojrzałam na wszystkich.


  - Czeka nas długa droga, ale damy radę – powiedział mulat siadając na krześle, które jeszcze niedawno zajmował blondyn stojący tuż za mną.

_______________

Przepraszam, że wczoraj rozdział się nie pojawił, ale miałam problem z Blogspot. Ciągle pisało coś typu : " Logowanie nie powiodło się ... " 


A więc mam do was dwie sprawy :
1. Jeśli ktoś chce być informowany niech pod tym rozdziałem napisze mi swój nick lub niech napisze do mnie ;) ( po lewej stronie kontakt) 

2. Co sądzicie o czymś takim jak zakładanie kont bohaterów i pisanie jako oni ? Jeśli ktoś byłby chętny. To potrzebuję osób, które chciałyby się pisać na poszczególne postacie z opowiadania. Niall, Eleanor, Louis i Harry na początek. 

3. Jeśli możecie rosyłajcie link do opowiadania i komentujcie o ile macie ochotę ;) Choć przyznam wasze komentarze dają mi niesamowitą radość, ponieważ potrafię wejść milion razy na bloga by sprawdzić czy ktoś może napisał komentarz ;P 

Ok to zachęcam jeszcze raz do komentowania i ...

DO NAPISANIA ♥