wtorek, 16 lipca 2013

Epilog

Podczs czytania polecam tę melodię : [klik
__________________________________

    Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie. Czerwona spuchnięta twarz, makijaż, który nie zmył się cały, czerowne usta od zagryzania ich, gdy starałam się nie płakać. Ciało było owinięte teraz turkusowym puchowym ręcznikiem. Wydawało się takie grube i brzydkie. Czułam się właśnie taka. Mój widok w lustrze teraz palił mi oczy, ale dalej twardo stałam przed nim i wpatrywałam się w każdy centymetr.

  - szmata!
  - idiotka!
- obraźliwe komentarze odbijały się echem w mojej głowie. Każde z coraz większą siłą. Uderzały w moje serce z niesamowitą siłą, że prawie czułam jak pękało. To cholernie bolało. W ich obecności czułam się naga ze swoimi wadami, a zalety, które widział we mnie blondyn znikały gdzieś tam w środku. Widziały jedynie to co najgorsze. Wyciągały to na światło dzienne i bagatelizowały je, a ja się tym coraz bardziej przejmowałam. To był istny terror, a nikt, nawet Niall nie umiał tego powstrzymać.

  - Bethany! - usłyszałam nawoływania chłopaka, ale nie zareagowałam na niego w żaden sposób. Dalej stałam w tej samej pozycji nie ruszając się nawet o milimetr, a o użyciu jakiegokolwiek słowa nie wspomnę. Byłam jak mała syrenka, która nie mogla wykrztusić z siebie ani słowa, gdy oddała swój piękny głos wiedźmie. Mój wzrok mierzył każdy centymetr mojego ciała. Nieidealnego ciała. Do oczu napłynęły mi ponownie łzy.
  - jestem brzydka - jęknęłam cicho. Teraz mogłam płakać ile tylko chciałam. Nikt nie mógł mnie zobaczyć, gdy jestem tu zamknięta. Związałam ręcznik mocniej na wysokości piersi by nie musieć go trzymać. Podeszłam dwa kroki bliżej lustra. Zaczęłam z dokładnością przyglądać się mojej twarzy. Każdy pryszcz, wągr czy zwykła niedoskonałość miała dla mnie cztery razy większy rozmiar. Odgarnęłam dłońmi włosy z czoła do góry i przytrzymałam. 

  - jaki ja mam duży nos - powiedziałam lustrując ową część twarzy z każdej strony. Czy za niego też mnie mogły nienawidzieć ?
  - jakie zęby - otworzyłam usta i zaczęłam przyglądać się zębom. Nie były idealnie białe i równe. Były zwykłe. Może właśnie za tą zwykłość mnie nienawidziły? Chciały kogoś niezwykłego dla Nialla? Ideał? 

  - Bethany otwórz! - głos ukochanego był coraz bardziej zdesperowany. Wiedział o mojej przeszłości i o tym jak mogę chcieć odreagować. Martwił się - co ja mówię - odchodził od zmysłów, gdy dzieliła nas kilkucentymetrowa powłoka zwana drzwiami, a ja sie nie odzywałam. Był bezradny. Nie wiedział co może zrobić. Teraz, gdy wszystko wirowało mu w głowie od napływu wizji co mogę teraz robić wszystkie opcje otworzenia drzwi nie potrafiły wpaść na główny tor myśli. Były odrzucone w bok. Jak ja, gdy fanki widzą mnie z nim. Karzą się odsunąć albo żebym robiła za fotografa. Gardzą mną niczym nic nie wartym śmieciem. 

     Zaczęłam przyglądać się włosom 
  - istne siano - rzuciłam rękoma na boki i strąciłam z półeczki maszynkę do golenia. Przypomniało mi to sposób w jaki starałam się wyładować wszystko co mnie przybijało i prześladowało każdego dnia. 

  - jedna kreska za Oliwię - rozcięłam ostrym kawałkiem żyletki skórę na nadgarstku - druga za Justynę - robiłam kreski jedna za drugą wymieniając imiona dziewczyn, które wyśmiewały mnie na całą szkołę. Sama nie wiem dlaczego mnie nie lubiły, ale poniżały mnie na oczach wszystkich, a matka miała to gdzieś wolała zająć się sobą lub obejrzeć telewizję. Czułam się jak śmieć - a ostatnia za mamusię, bo przecież czym by to było, gdyby nie nasza kochana rodzicielka - zrobiłam kolejna kreskę, gdy usłyszałam otwierane drzwi mieszkania. Szybko przemyłam nadgarstek z krwi i obwiązałam go bandażem, a następnie bandaną z nadrukiem flagi U.S.A 

  - może to dobry pomysł ? - przykucnęłam biorąc do ręki maszynkę i wyciągnęłam z niej bliźniaczkę mojej gimnazjalnej przyjaciółki - cześć - uśmiechnęłam się na jej widok i usiadłam na zamkniętej desce sedesowej. Spojrzałam na nią dokładniej. Była w niektórych miejscach zardzewiała, ale nie przeszkadzało mi to. Czy naprawdę chciałam to zrobić? Gdybym to zrobiła ból niemógłby być  silniejszy od tego, który sprawiają mi fanki Horana. Z odrobiną szczęścia może pozbyły się mnie dzięki srebrnej przyjaciółce. Obracałam nią w palcach. I tak znając życie większa ich część wolałaby, żebym nie istniała. Zniknęła i aby nikt o mnie nie pamiętał.

  - Beth jak nie otworzysz sam tam wejdę! - chłopak nie dawał spokoju. Mógł w każdej chwili wyważyć drzwi i wejść tutaj. Zobaczyć jak poddaję się. Jak daję im za wygraną. Jak bardzo jestem słaba. Wstałam z deski i stanęłam naprzeciw lustra 
  - do czego zmierzasz ? - zapytałam się swojego odbicia w lustrze, które nie potrafiło mi odpowiedzieć. Byłam teraz bezsilna niczym dziecko. Czułam jak to wszystko mnie przytłacza. Spojrzałam ponownie na przedmiot trzymany w palcach - pomożesz mi ? - spytałam niczym psychopatka w filmach srebnego przedmiotu - ukoisz mój ból ? 
      Byłam zdetermionowana. Wiedziałam, że to przyniesie mi ulgę. Chwilową, ale ulgę. Usiadłam tym razem na dywaniku pod prysznicem. Rączka prysznica leżała w brodziku w pogotowiu by móc spłukać z nadgarstka krew przed zalaniem całego pomieszczenia. Byłam gotowa. Usłyszałam jak ktoś zaczyna robić coś przy zamku. 
  - Pewnie Liam znalazł jakiś śrubokręt - skomentowałam odgłosy cicho. 
Musiałam się pośpieszyć. Przyłożyłam ostrą końcówkę do skóry i zaczęłam robić powolnie kreski. Nie liczyłam ich. Robiłam jedną po drugiej.

      Nagle drzwi otworzyły się z trzaskiem. 
  - Beth ! - obróciłam się w trakcie robienia kreski. Ręka ścisnięta przerażeniem zrobiła głębszą kreskę. Za głęboką. Możliwe, że śmiertelną.
      Chłopak szybko podbiegł do mnie i wyrzucił narzędzie do prysznica. 
  - co ty zrobiłaś ? - uniósł moje powoli opadające z sił ciało 
  - przegrałam - jęknęłam resztkami sił zalewając twarz łzami
  - biegne po sanitariuszy ! - zawołał Liam. Niall posadził mnie na swoich nogach i zaczął mocno ściskać moje rany, z których krew sączyła się strumyczkami. Dla mnie było to wręcz piękne. Krew wypływała ze mnie wraz z bólem i troskami. Czułam się taka wolna. Nic nigdy nie dawało mi takiego ukojenia. Błogości.  
  - skarbie proszę nie - zalewał się łzami. Obraz był coraz bardziej zamazany. Irlandczyk był cały czerwony z płaczu, a ręce miał całe z krwi. Przytulał mnie do swojej klatki piersiowej - nie zostawiaj mnie - jego płacz był coraz bardziej błagalny. Teraz, gdy było za późno uświadomiłam sobie jak bardzo go kocham. Jak bardzo on mnie kocha. Teraz mogłam go stracić na zawsze przez własną głupotę. Przez słabość, która ogarniała mnie każdego dnia. Każdego dnia, w których tysiące dziewczyn upewniały mnie w niedawnym przekonaniu.
  - Sanitariusz! z drogi! - obraz zanikł, ale wciąż słyszałam co dzieje się wokół mnie - mamy szansę ją uratować - powiedział mężczyzna i zaczął coś robić z moją ręką. Poczułam coś zimnego na dłoni. Oplatanie jej bandażem lub czymś podobnym - musimy jechać do szpitala - odpłynęłam. Nie widziałam nic, zupełnie nic. Wszędzie było ciemno i zupełnie cicho. Jedynie moje myśli odbijały się echem.  
  - czy umarłam ? - zadałam pytanie. Nikt nie odpowiedział. Żałowałam tego co zrobiłam, nie chciałam teraz stracić Nialla to miało być kilka niegroźnych kresek, które nie odbiorą mi go i mnie jemu. Nagle straciłam również głos. Nie potrafiłam już nic powiedzieć ...



  - Beata ? - usłyszałam znany mi głos i nagle oślepiło mnie białe światło...

____________________

Epilog części pierwszej ... Co sądzicie ?
Boże ja nie umiem pisać ani Happy ani Sad Endu ;( 

Jestem beznadziejna w kończeniu opowiadań 
Jak myślicie kto to był ? 
Co to było za światło ?
i co stanie się dalej z Nethany ?

Jeśli chcecie info o rozpoczęciu drugiej części napiszcie mi swoje nicki z tt w komentarzu ;)
Poinformuję was ;*

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 45

  - Bethany ile można się ubierać ? - chłopak wszedł do pokoju 

  - no już przecież wychodze - założyłam na siebie kurtkę chłopaka i wyszłam z łazienki. Na szybko włożyłam do spodenek kawałek bluzki z przodu i byłam gotowa. Na szczęście wyrobiłam się na czas z robieniem makijażu i prostowaniem włosów. 
  - woow - skomentował mój strój - ktoś tu się zadomowił w mojej szafie - ostatnio ciągle cos z niej podbierałam, to bluzę, to bluzkę, a potem znów full cap.
  - tak Niall tym bardziej, że ta szafa pachnie jak ty - podeszłam do niego, łapiąc delikatnie za bluzę i stając na palcach cmoknęłam go w usta. Chciałąm się odsunąć, ale silna ręka Nialla przytrzymała mnie w talii przemieniając buziaka w pocałunek 
  - teraz się przez ciebie spóźnimy - zaśmiałam się i zagryzłam dolną wargę. Jeknął na wypowiedziane przezemnie słowa 
  - jesteś zbyt seksowna 
  - a ty zbyt słodki
  - nie jestem słodki - oburzył się
  - a ja seksowna - obróciłam się do chłopaka tyłem i ruszyłam do wyjścia. 
  - stwierdzam fakty - ruszył za mną i ruszyliśmy do minibusa zamówionego specjalnie dla One Direction
  - ja też - zaśmiałam się wchodząc do pojazdu. 
  - droczysz się - usiadł obok mnie i odruchowo jego ręka ruszyła na moje udo 
  - Niall nie jesteśmy sami - zrzuciłam jego rękę z nogi
  - boże przecież nie robię nic złego 
  - ty nie, ale wyobraźnia reszty jest zbyt rozwinięta w erotycznym kierunku - westchnął głośno i oparł głowę na moim ramieniu 

** 

  - będę dzisiaj sama ? - spytałam, gdy chłopcy byli poprawiani przez Lou 
  - a ja ? - obraziła się dziewczyna poprawiając wyglad mojego chłopaka 
  - Lou w sensie z dziewczyn chłopaków 
  - a to rozumiem - zaśmiała się na co puściłam jej oczko 
  - Perrie miała przyjechać, ale wypadł jej jakiś wywiad - powiedział Zayn z wyczuwalnym smutkiem w głosie. On naprawde ją kochał. nie wiem jak można być takim potworem by obrażać ich jako parę i mówić, że są ze sobą jedynie w celach reklamowych. Pasowali do siebie. Wszystko na to wskazywało, ale nieliczni to dostrzegali. Cóż reszta dużo traciła. Kiedy mogli być ze sobą chociażby 5 minut mieli swoją bańkę, z której za nic nie mieli ochoty wyjść. 
      Podeszłam do chłopaka i go przytuliłam. Zrobiło mi się go po prostu żal
  - następnym razem jej się uda 
  - mam nadzieję - starał się uśmiechnąć do mnie lecz nie wychodziło mu to za dobrze. Starał się myśleć pozytywnie, co najważniejsze. 


  - chłopcy za 10 minut wychodzicie - jakiś mężczyzna wychylił głowę zza drzwi lecz po chwili zniknął 
  - dobra ruszamy się - Liam zmotywował chłopaków i już po chwili wychodzili z szatni
  - my idziemy na widownie - poinformowała mnie Lou. Uśmiechnęłam się do niej i podeszłam do Nialla
  - Niall - złapałam go za rękę 
  - tak ? - objął mnie w talii 
  - nie mamy czasu - poganiał Liam 
  - kocham cię - pocałowałam go. Krótko i namiętnie ponieważ został mi brutalnie oderwany od ust - szukaj mnie w tłumie 
  - będę - puscił mi oczko i ruszył za wielką kurtynę. 

  - chodź - Lou złapała mnie za rękę i ruszyłyśmy jakimś dziwnym komentarzem w tył hali. Ochroniarze torowali nam drogę, ale niestety nie mieli mocy wyciszenia ludzi. Słyszałam w życiu pełno obelg, ale dzisiejszy koncert był chyba kuluminacją wszystkich. 
  - spójrz idzie ta suka - jakaś blondynka powiedziała na cały głos. Nie wiem myślała, że jestem głucha? Naprawdę dla niej to nic, a mnie łamie to od środka. Czuję się coraz mniej wartościowa. To boli 
  - Szmata! - jakaś dziewczyna z tyłu krzyknęła za mną 
  - frajerka - czułam na sobie setki oczu. To nie były miłe spojrzenia. Gdyby mogły zabiłyby mnie. Ich wzrok palił i pokazywał mi, że jestem gdzieś gdzie nie powinnam być, że to nie moje miejsce, że powinnam odejść. Mój humor z sekundy na sekundę coraz bardziej był zniszczony. Czułam się tak bardzo nienawidzona, że miałam ochotę stąd wybiec płacząc i nie obracać się za siebie. 
  - nie reaguj skarbie - Lou przytuliła mnie i ruszyłyśmy usiaść w wyznaczonym dla nas miejscu. Usiadłam na jakimś metalowym pudle i czekałam z dziewczyną na rozpoczącie się koncertu.
      Westchnęłam głośno, gdy dźwiękowcy drażnili fanki próbami, które dla nich wydawały się być zapowiedzią wejścia chłopaków. Piszczały i wykrzykiwały ich imiona z nadzieją, że przyśpieszą tym występ. Ja siedziałam cicho z Lou nie chcąc podpaść jakimś fankom. Zaczęłam rozglądać się wokoło. Większość fanek miała około 15-16 lat. Zdarzały się oczywiście starsze dziewczyny, ale co najdziwniejsze były także młodsze na moje oko 11-12 letnie. Byłam pewna jednego - wiek fanek spada coraz bardziej. 



      Światła w całej hali zostały ściemnione do zera. Jedyne widoczne światło to, to, które oświetlało konsolę dźwiękowca siedzącego obok mnie. Lou siedziała tuż obok mnie z taką samą ekscytacją jak ja. Bardzo chciałam zobaczyć owy koncert. Tym bardziej teraz, gdy wszystko było między nami wyjaśnione. Po hali rozbiegł się dźwięk z głośników, następnie usłyszeliśmy Josha, który robił tzw. "wstęp". Chwilę później w głośnikach rozbrzmiał skrzeczący początek " Kiss You". Było to wszystko specjalnie przedłużane. Nie wiem oni chyba lubią robić na złość swoim fankom. W pewnym momencie w rytmie piosenki chłopcy wjechali na scenę na platformach efektem " bum !". każdy chłopak otrzymał gigantyczną porcję pisków i ogólnego hałasu. Gdy blondynek wyjechał od razu zaczął się rozglądać po widowni. Może za dużo sobie wbijam do głowy, ale możliwe, że mnie szukał wśród tłumu. Liam do niego podszedł i pokazał w moim kierunku. Zayn zaczął swoją solówkę, a Niall gdy mnie zauważył posłał mi buziaka na co zrobiłam to samo. Możliwe, że nie zauważył, ale nie ma się czemu dziwić. Siedziałam jakieś dobrze 60 metrów od niego. 

      Lou szturnęła mnie łokciem uśmiechając się przyjacielsko 
  - Kocha cię - skomentowała, a ja jedyne co umiałam zrobić to spalić buraka. Spojrzałam na dłonie, a następnie na przyjaciółkę

  - mam nadzieję - powiedziałam krótko i wróciłyśmy do oglądania koncertu podśpiewując przy tym piosenki, które aktualnie śpiewali. Lou był dla mnie jak druga Eleanor. Starała się pocieszać mnie za każdym razem, gdy widziała, że jest coś nie tak i bez powodu pytać " jak się czujesz ? ". Czy dzięki swojej decyzji o wyjeździe z Polski zyskałam prawdziwych przyjaciół? 

  - mają 2 minutową przerwę - powiedziała jasnowłosa, gdy chłopcy po wykonaniu " I want" zeszli ze sceny. 
  - chodź po napój - pokazałam na namiot dźwiękowców gdzie miałyśmy schowane napoje. 
  - jak wam się podoba ? - spytał Emmet stojący przy konsoli 
  - nieźle ci idzie wszyscy są wniebowzięci 
  - a to przez chłopców
  - nie serio, gdyby nie ty nie dali by rady - puściłam mu oczko wychodząc z "namiotu" i wróciłyśmy do swojego wcześniejszego miejsca. poczułam brzęczenie w kieszeni. Wyciągłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz

Niall: "Skarbie pierwsza piosenka jest tylko dla ciebie xxx"

       Spaliłam buraka. Byłam strasznie ciekawa jaka miała być nastepna, ale zamiast pytać się osób w namiocie wolałam poczekać i mieć miłą niespodziankę. 

  - kto ? - spytała dziewczyna spoglądajac na wyświetlacz 
  - Niall - zrobiłam się czerwona na policzkach i pokazałam jej wiadomość 
  - awww - przytuliła moje ramie - jacy wy jesteście słodcy - schowałam telefon do kieszeni i tak jak inni czekałam na powrót " piątki pięknych "
  - nieee Niall nie jest słodki, tylko jak to mówi seksowny - zaśmiałyśmy się. Światła ponownie zostały zgaszone na hali i rozległy się pierwsze nuty Little Things. Reflektory padły na piątke chłopaków siedzących na wysokich " barowych " krzesełkach. Liam i Niall trzymali gitary, na których grali, a reszta po prostu siedziała śpiewając swoje kwestie.


Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be 

And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
 And it all makes sense to me
- czułam wzrok Nialla na sobie, nawet teraz, gdy powinien patrzeć na dryf i sprawdzać czy nie myli chwytów

I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you're smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
 But I'll love them endlessly.


I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

You can't go to bed without a cup of tea..
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are these secrets that I keep
Though it makes no sense to me.

I know you're never loved the sound of your voice on tape,
You never want to know how much you weigh.
You still have to squeeze into your jeans,
But you're perfect to me.


I won't let these little things slip out of my mouth..
But if it's true it's you, it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

You'll never love yourself half as much as I love you -
Niall zszedł z krzesełka i spojrzał w moim kierunku niszcząc cały układ 
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to -
ciągle śpiewał nieprzerwanie patrząc dokładnie na mnie. Czułam na sobie te wszystkie zazdrosne spojrzenia. To mnie przytłaczało, ale czułam się wyjątkowa. Największy przystojniak świata śpiewał tylko dla mnie
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself -
robiłam się coraz bardziej czerwona i zawsztydzona. Te słowa były jak przekaz dla mnie. Śpiewał to po to bym uwierzyła jak bartdzo mnie kocha 
Like I love you. Ooh.. -
wciąż stał w tym samym miejscu, ale chłopcy zaczęłi improwizować by powrócił na swoje krzesełko. Czy mogło być coś bardziej uroczego niż chłopak śpiewający do ciebie właśnie takie słowa? Zapewniający na każdym kroku jak bardzo cię nkocha? Chyba nie. 

 I've just let these little things slip out of my mouth.
'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.
And I'm in love with you and all these little things.


I won't let these little things slip out of my mouth.
But if it's true. it's you.. it's you they add up to.
I'm in love with you. And all your little things.


      Gdy głośniki wydały ostatnie dźwięki piosenki posłał mi całusa. Kolejnego. Dlaczego tu musiały być te wszystkie fanki? Dlaczego one musiały mnie tak ranić ? Jaki miały w tym interes ? Westchnęłam cicho. 
  - ide po napój - Lou zeskoczyła z pudła i ponownie udała się do namiotu. 
  - Ej! - usłyszałam krzyk jakiejś dziewczyny zza mnie. Obróciłam się - zostaw Nialla w świętym spokoju ! - zniknęła na chwilę - on jest mój - usłyszałam jej głos powracający i pozułam uderzenie, a następnie glutowatą maź na włosach. Co to miało być ? - spytałam się w myślach. Nie zdążyłam zareagować, a znów wróciło to samo uczucie. Atak się ponowił. Teraz podwójnie. Zeskoczyłam szybko z pudła i zrzucając z siebie skorupki zorientowałam się, że były to jajka. Zostałam nimi własnie obrzucona. 
  - ty! - ochroniarz zorientował się co się dzieje i pobiegł do dziewczyny. Lou w kilkasekund była obok mnie. 
  - Beth wszystko dobrze ? - zmartwiła się 
  - nie nic nie jest dobrze - powiedziałam starając się nie płakać, ale łzy były niczym pól tonowe kloce i niczym potok zaczęły spływać po moich policzkach. 
  - co jest ? - naszą akcję zauważyli chłopcy na scenie Niall wyszedł na tzw. Wysepkę 

  - Beth ? - spojrzałam na chłopaka cała zapłakana i pobiegłam do ich szatni by najszybciej jak tylko potrafie zmyć to z siebie i skończyć te wszystkie upokarzające mnie ataki. Lou wciąż biegła za mną, a wokół było słychać kolejne poniżające komentarze. 

      Wbiegłam do szatni i z prędkością światła złapałam jakieś ubrania z torby Nialla i wbiegłam do małej łazienki. Przekręciłam zamek by nikt nie mógł wejść i umyłam włosy i ciało żelem, który stał na półce. Po napisie Playboy zorientowałam się, że to Zayn'a, ale zbytnio się tym nie przejęłam chciałam po prostu zmyć te jajka. One przeważyły szalę. Pokazały, że dla tych dziewczyn jestem nikim.

__________________

 Co dalej ? Rozdział? Epilog? 

Jak myślicie?
Jesteśmy już milimetry od końca 1 części. Następna pod koniec sierpia lub na początku Września.
 

* atak nawiązuje do plotek, które mówią, że na którymś z ostatnich koncertów Eleanor została właśnie tak zaatakowana ( ubarwiłam to trochę w momencie dedykacji piosenki i nie wiem z kim dokładnie wtedy była ). Mam nadzieję, że niektórzy Hejterzy Eleanor, Perrie czy Daniele czytają tego bloga bo właśnie staram się wam przybliżyć to jak czują się dziewczyny, gdy są atakowane. Nikt nie każe wam ich kochać / lubieć. 

Wystarczy, że będziecie je tolerować i szanować jak drugiego człowieka.


Rozdział prawdopodobnie jutro lub jeśli się zepnę, a nie obiecuję bo ledwo żyję - u nas wakacje a ja siedzę chora z bólem głowy, brakiem apetytu, bolącymi uszami ( od środka ) i gardłem i ledwo, ale pisze dla was rozdziały na blogach. Cóż nie mam nic innego do roboty to piszę. 
Czy mogę was o coś spytać ?
Wolelibyście aby ten blog miał swoją 2 zęść na tym adresie czy abym założyła nową stronkę ??


Czekam na opinię ♥

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 44

  - tutaj pierwszy raz złamałem rękę - Niall oprowadzał mnie po Mullingar opowiadając mi ciekawsze momenty swojego życia. Miał przy tym minę 5 - cio latka, który dostał nową zabawke i właśnie pokazywał ją wszystkim. Był taki słodki - choć nie lubiał tego określenia bo ostatnio wzięło go na zdanie " nie jestem słodki tylko seksowny ". Ja się pytam gdzie podział się dawny zakompleksiony Niall? Zawsze powtarzał " nie jestem idealny ", "nie jestem przystojny ", a teraz za moją pomocą zaczął domagać się bym mówiła mu, że jest seksowny zamiast bycia słodkim. Chyba dzięki mnie zyskał więcej pewności siebie.
   
      Byliśmy teraz na zupełnym odludziu. Pełno drzew, jakieś krzaki. Nie mogłam nazwać tego parkiem ponieważ park posiada "wydeptane" dróżki - a raczej dróżki, które są tam zrobione mają dawać owe wrażenie -  i co jakiś czas mozna się natknąć na jakichś ludzi, a tu było inaczej. Nie można było tego też nazwać lasem ponieważ tam drzewa rosną gęsto i nie znajdują się tak blisko jakichkolwiek siedlisk ludzi. To było po prostu odludzie. Szłam z chłopakiem trzymając się za rękę splatając palce. Może to było nic dla kogoś innego, ale dla mnie miało swój urok. To tak jakby Irlandczyk chciał powiedzieć wszystkim bez użycia słów " ona jest tylko moja ". Kochałam te jego drobne gesty. Pokazywał mi tym, że nie jestem mu obojętna. 
  - a tu - stanął pod olbrzymim drzewem, którego gałęzie rosły w każdym kierunku - pierwszy raz pocałowałem dziewczynę - uśmiechnął się, a jego policzki delikatnie się zaczerwieniły. Spojrzałam na niego z wyrzutem - ale i tak uważam, że pierwszy pocałunek z tobą był tym najcudowniejszym - na jego ustach pojawił się łobuzerski uśmieszek. Spojrzałam na czubki swoich butów chcąc skryć swoją twarz nim oblała ją barwa dorodnej wiśni. Włosy opadły mi na twarz, a daszek full cap'a chłopaka dodatkowo pomógł mi w tym, jednak chłopak obrócił czapkę na mojej głowie daszkiem w tył i uniósł mój podbródek palcem wskazującym. Zagryzłam delikatnie wargę po prawej stronie i spojrzałam mu w oczy kilkukrotnie mrugając powieką - bo ty jesteś tą pierwszą i ostatnią w moim życiu - powiedział poważnym tonem. Delikatnie musnął czubek mojego nosa swoim 
  - słodki jesteś 
  - seksowny - poprawił - dzięki tobie - złączył nasze usta. Położył ręce mi na biodrach przysuwajac bliżej. Objęłam jedną ręką jego szyję wplatając palce w jego włosy. Drażniłam go tym ruchem. Drugą ręką znaczyłam linię jego szczęki czując każde choćby najmniejsze drganie czy ruch. Co chwila prosił o większy dostęp przy pocałunku ale ja lubiłam robić mu na złość. Dopiero, gdy poczułam jak muska palcami mój bok w miejscu gdzie mam  łaskotki otwarłam usta przez napływ śmiechu. Wykorzystał to i łapczywie zaczął dominować nademną swoimi ruchami. W pewnym momencie zaczęłam odpływać myśląc, ze to jedynie sen, który zaraz się skończy, a ja obudze się w domu ponieważ mój brat zaczął skakać mi po łóżku. 
  - kocham cię - szepnął mi w usta, gdy powoli odsuwałam się od niego kończąc tym nasz pocałunek. Zetknęłam nasze czoła wciąż nie otwierając oczu. Chciałam nacieszyć się tą chwilą póki jeteśmy tutaj sami. Bez fanek, paparazzi i innych wścibskich ludzi. 
     Gdy wracaliśmy do domu czułam na sobie spojrzenia dziewczyn mijanych. 

  - Dzień dobry - powiedział uśmiechnięty Niall wchodząc do zwykłego warzywniaka. Za kasą stała starsza kobieta. Kiedy ujrzała blondyna na jej ustach zagościł gigantyczny uśmiech
  - Oh Niall, jak ja cie dawno nie widziałam - na moich ustach pojawił się uśmiech, to było takie słodkie. Kobieta znała go nie jako sławnego Nialla Horana tylko jako chłopaka, który uwielbiał jeść
  - a któż to z toba przyszedł ? 

  - to Bethany pani Daniels - objął mnie w talii swoją dużą dłonią - Beth to pani Daniels, jeśli chcesz porządnie i bardzo dobrze zjeść to tylko u niej - zaczął podlizywać się kobiecie - ale nie mów mojej mamie - dodał
  - dobrze nie powiem - wyciągnęłam rękę w kierunku kobiety, lecz ta przytuliła mnie - miło panią poznać
  - mi też skarbie - odsunęła się ode mnie - mam nadzieję, że dobrze go karmisz w Londynie 
  - najlepiej jak tylko potrafię - zaśmiałam się 
  - no dobrze skarbie powiedzcie co dzisiaj do jedzenia ? 
  - dzisiaj mama robi jakąś dziwną zupę i potrzebuje tego - podał kobiecie listę, a ta w kilka sekund zabrała się za szykowanie mu rzeczy z listy 

**

  - Dziękuję było pyszne - powiedziałam wstając od stołu po skończonym obiedzie i zaczęłam zbierać puste talerze. 
  - Nie musisz skarbie sprzątać dzisiaj sprzątają mężczyźni - powiedziała Maura patrząc znacząco na Chrisa i Grega
  - serio ? - mruknął starszy Horan 
  - tak skarbie ja idę do ogrodu, a reszta powoli szykuje się na koncert z tego co mi wiadomo - poinformowała syna i wyszła z jadalni.
  - dobra im szybciej skończymy tym lepiej - Ojczym Nialla odebrał ode mnie talerze i ruszył do kuchni 
  - zbieramy się - Liam zachęcił wszystkich do ruszenia się do pokoi. Za niecałą godzinę mieliśmy być na hali, której chłopcy grają dzisiejszego wieczoru koncert. 

  - co ja mam ubrać ? - spytałam bardziej siebie niż Nialla siadając przed otwartą walizką. Pierwszy koncert w tej trasie, w którym miałam towarzyszyć swojemu chłopakowi nie tylko duchem i totalnie nie wiedziałam co założyć na siebie by nie być znów obrzucona obelgami na temat swojego stroju - tak Beato tracisz swój ostry charakter - skarciłam się w duchu. Westchnęłam głośno kolejny raz katując się pytaniem " co ubrać ? " 

  - skarbie nie ważne co ubierzesz - poczułam jak niebieskooki siada za mną i przytula od tyłu - dla mnie będziesz i tak najpiękniejszą osobą na całej hali - pocałował mój policzek na co znów tego dnia spaliłam gigantycznego buraka 
  - to twoje zdanie mój drogi, a twoje fanki znów mnie zrównają z błotem za to jak wyglądam co robię i co mówię 
  - gdzie moja Beata, która nie dała dmuchać sobie w kaszę i nie obchodziło ją to co na siebie ubiera ? - spytał zdziwionym tonem 
  - zaczęła się przejmować 
  - skarbie słuchaj mnie uważnie - obrócił mnie przodem do siebie - nie przejmuj się ich opinią dobrze ? One są zazdrosne o to, że wybrałem właśnie ciebie i za wszystko potrafią cie obrazić nawet, gdy wyglądasz jak anioł - choć przyznaję, że zawsze tak wyglądasz - wciąż trzymał moje ręce, a dodatkowo zetknął nasze czoła - możesz iść w worku na śmieci, a i tak będziesz dla mnie wyglądać zjawiskowo pięknie - cmoknął moje usta i wstał. Spojrzałam na walizkę i zaczęłam ponownie szukać idealnego stroju. 

_______________

Wiem, że rozdział miał być wczoraj, ale nie miałam wczoraj wieczorem ( a raczej w nocy ) sił by go wykończyć.
Jak zauważycie w zakładce "Rozdziały" Epilog zmienił datę na znak zapytania. Nie wiem kiedy go dodam, może naprawdę tak jak mówiłam po 45 rozdziale, może po 46, a może 50 nie wiem zależy jak uda mi się opisać to wszystko jak planowałam bo czasem w mojej głowie coś wydaje się na pół rozdziału, a wychodzi na 2 linijki, a czasem jest na odwrót. Nie zdradze wam jaki będzie END.
Zapraszam was także na móje opowiadanie o


Janoskians
Mam nadzieję, że znajdzie się choć jedna osoba, której spodoba się fabuła i główni bohaterowie ;) Przy okazji dziękuję osobie, która podała mi na Zamber link do dziewczyny, która robi przecudowne szablony. 1 mi już zrobiła jest boski. Mam nadzieję, że moje drugie zamówienie także przyjmie ( Szablon na Zamber II ) . Potem ubłagam ją jeszcze o szablon na drugą część Oath. 
Do napisania ♥

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 43

          Nim usiadłam do śniadania, które zostało mi narzucone przez panią Gallagher ( choć wiem, że mówiła mi abym zwracała się do niej po imieniu, ale ja jestem nauczona mówić do starszych od siebie osób per Pan bądź Pani ) , zostałam przedstawiona całej rodzinie. Ojczymowi Nialla Chrisowi i bratu Gregowi. Wszyscy byli dla mnie strasznie mili. Ciągle sie uśmiechali i przechodziło to na innych. Chłopcy byli uśmiechnięci i mili dla siebie jak nigdy, aż dziwiłam się czy przypadkiem nie dali im jakichś końskich dawek środka uspokajającego bo to naprawdę nie było normalne jak siedzieli i nie rzucali sie jedzeniem czy nie robili czegoś innego. od kiedy pamięcią sięgam wszyscy rzucali jedzeniem, a Niall zawsze, ale to zawsze rozpaczał, że tyle jedzenia idzie na marne.

          Gdy skończyliśmy posiłek pomogłam Maurze ( tak mówiłam już jej po imieniu, ponieważ podczas posiłku, kiedy tylko powiedziałam " prosze pani " obrywało mi sie po uszach ) poprzątać po tej zgrai pawianów, która zamiast nam pomóc wolała wybiec do ogrodu by pograć w piłkę nożną. Pozbierałam talerze układając jeden na drugim, po czym przeszłam do kuchni by wstawić je o zmywarki. 

- Maura ? - spytałam ocierając suchą szmatką naczynia wciągnięte ze zmywarki

- tak? - uśmiechnła się ciepło
- co ty im zrobiłaś, że tak spokojnie jedli ?
- znasz apetyt mojego syna ?- spytała opierając sie biodrem o blat
- no tak jest jak studnia bez dna - zaśmiałam się
- to wyobraź sobie, że Greg i Chris mają taki sam apetyt, więc nie dziw się, że nie mają nawet jak marnować jedzenia - muszę załatwić sobie ich hologramy - pomyślałam i odłożyłam kolejny wysuszony przeze mnie talerz do szafki.
- Bethany ? - usłyszałam głos kobiety, gdy wycierałam talerz. Robiła to samo
- tak ? - Odłożyłam kolejny do szafki
- proszę cię nie złam Niallowi serca - w głosie było można wyczuć taką miłość i troskę jakiej nigdy nie usłyszałabym w głosie mojej matki. Jej słowa utwierdziły mnie w tym, że są na tym świecie kobiety, które kochają swoje dzieci bezwarunkowo 
- nigdy - zapewniłam ją, po czym podeszłam i przytuliłam ją. 

- Beth ? - usłyszałam głos Nialla zamykając szafkę - masz wyczucie czasu skarbie - pomyślałam 
- słucham - uśmiechnęłam się do chłopaka 
- zostawię was samych - Maura wyszła uśmiechając się pierw do mnie, a później mijając swojego syna w drzwiach 
- żyjesz? jak tam serce? nie wyskoczyło jeszcze z piersi ? - powiedział rozbawiony 
- wyobraź sobie, że żyję i jest całkiem dobrze, ale nie jestem pewna co do stanu mojego serca - zagryzłam wargę - zaczyna w twoim towarzystwie dziwnie przyśpieszać - moja powaga w głosie rozbawiła nieco chłopaka, który stanął przedemną opierając się na rękach po obu stronach mojego ciała
- naprawdę? czyli pocałunek doprowadzi cię do zawału ? hmmm może sobie odpuszczę nie chcemy przecież go - zaczął się oddalać 
- zawsze możemy zrobić małą próbę - złapałam go za kołnierzyk jego czerwonego polo i przyciągłam do siebie na tyle blisko by jego wargi były milimetry od moich ale nie stykały się ze sobą - przecież do odważnych świat należy - zagryzłam dolną wargę 

- skarbie jak ty na mnie działasz - nasze ciała jedynie dzieliły ubrania, które z wielką chęcią zrzuciłabym z nas, gdyby nie fakt, że jesteśmy w domu rodziców mojego chłopaka i jego rodzice są tu tak samo jak chłopaki. Jedynie mogliśmy się sobą nacieszyć w znany każdemu sposób.
          Jego wargi musnęły moje. Zaczął masować swoimi moje sprawiając, że zaczęły pulsować od nadmiaru ekscytacji jego osobą. Dłońmi ujął moje uda podnosząc mnie bym usiadła na blacie, stając między moimi nogami. Masował je od zewnętrznej strony wciąż doprowadzając mnie do szaleństwa pocałunkiem. Moje ręce odruchowo powędrowały na jego kark przysuwając go najbliżej jak to tylko było możliwe. Nie sądziłam, że po tej całej nagonce paparazzi Niall będzie miał tak wyluzowane podejście. Myślałam, że będzie zły lub conajmniej obrażony, ale kolejny raz przekonał mnie do tego, że ma do mnie zaufanie i to nie jest jedynie głupie zauroczenie. 
          Usłyszałam chrząknięcie
- nie chciałbym przerywać Niall - niski męski głos uświadomił mnie, że w kuchni prócz nas własnie przebywał też ojczym Nialla - ale twój pokój jest na piętrze 
- przepraszam - chłopak odsunął się odemnie pozwalając mi wrócić stopami na ziemię by zaraz po odkryciu mojej twarzy pojawił się na niej gigantyczny rumieniec. Szybkim ruchem zakryłam się Irlandczykiem niczym swoja prywatną peleryną niewidką, nie chciałam żeby ktokolwiek tym bardziej, któryś z rodziców blondyna widział mnie przyłapaną na takim sposobie okazywania sobie uczuć.
- ja nie karam cię za to tylko mówie, że jak już masz takie potrzeby to wiesz gdzie masz pokój - zaśmiałam się zagryzając wargę i opierając czołem o plecy chłopaka.
- co się śmiejesz ? - odwrócił się przodem do mnie 
- nic, nic, nic - zaczęłam panicznie się bronić starając zasłonić rękoma 
- ja się zmywam - usłyszałam mężczyzne

- tak cię to bawi ? - odsłonił moją twarz łapiąc dłońmi moje 
- nie Niall - dobrze wiedziałam co chciał zrobić więc zaczęłam ponownie tego dnia szukać jakiejś ucieczki 
- oczywiście, że nie - złapał mnie w pasie i przerzucił przez ramie. Przez co miałam idealny widok na jego zbyt obniżone w pasie spodnie i wystającą z nich gumkę bokserek Calvina Kleina w kolorze zielonym. Tak wiem to takie niespodziewane. Niall i kolor zielony. Mój zasięg widzenia zmienił się dopiero, gdy zostałam położona przez umięśnione i gigantyczne dłonie Irlandczyka na łóżku. 


**

- nie Niall to zły pomysł - odmówiłam, gdy ten poprosił mnie żebym wyszła z nim na spacer do parku 
- ale dlaczego ? podaj mi jakiś powód
- będę pod ostrzałem tych przebrzydłych paparazzi i znając życie twoje fanki mnie będą chciały zabić za to że byłam w klubie wtedy! - przykryłam się kołdrą. Nie miałam zamiaru ruszyć się z łóżka póki nie było by to konieczne. 
- Beth kiedyś i tak to nadejdzie 
- oby jak najpóźniej - dodatkowo zakryłam się poduszką. W pewnym momencie poczułam napływ chłodnego powietrza i gorące ręce na mojej talii. Tak tylko Niall posiadał ręce, które wiecznie były gorące. Czy to lato +30 czy zima -20 jego ręce nie zmieniały swojej temperatury - to nie działa - jego ręce nawet, gdy nie robiły nic specjalnego doprowadzały mnie do szaleństwa. Wystarczyło, że poczułam choć na ułamek sekundy jego dłoń, a w głowie mi się kręciło. 
- a to ? - zaczął całować mój nagi brzuch. Zagryzłam wargę wciąz zakrywając twarz poduszką. Doprowadzał mnie do zawrotów głowy.
- Niall nieee - przeciągnęłam "e". Chłopak zaczął zjeżdżać z pocałunkami coraz niżej. Ścisnęłam nogi by nie mógł dobić do swojego celu, ale najwyraźniej to go nie zraziło bo jego pocałunki schodziły wciąż coraz niżej, a dłonie bez żadnych problemów rozchyliły uda 

- dobra wygrałeś - powiedziałam pośpiesznie, gdy jego usta były kilka centymetrów od mojej kobiecości 
- widzisz ja mam zawsze na ciebie sposób 
- idź wredny jesteś - wstałam tak jak powiedziałam i zasłaniając się kołdrą ruszyłam do walizki by coś na siebie włożyć - no chyba nago nie pójdę - powiedziałam gdy zobaczyłam jego zdziwioną minę. Zabrałam ubrania z walizki i przy okazji szafy chłopaka i weszłam łazienki by się umyć i przebrać
- Niall ? - spytałam wychylając głowę zza drzwi. Nie było go w pokoju. Żwawym krokiem ruszyłam na dół. niebiańskooki czekał przy dzwiach na mnie.
- a ja jej szukałem - wyciągnął rękę by ściągnąć mi z głowy Full Capa
- nie, nie, nie - złapałam czapkę po bokach - Niall proszę - zrobiłam minę szczeniaczka 
- tylko ten jeden raz - cmoknął mnie w nos i wyszliśmy. 

_______________________________

Wiem, że rozdział powinien być już dawno temu, ale nie wiem jakim cudem za każdym razem, gdy klikałam " Opublikuj" rozdział znikał gdzieś i żadne czekanie go nie przywracało. Pisałam go z 20 razy i teraz klikając mam nadzieję, że się doda
Rozdziały będą dodawane tak jak są daty, więc postaram się jutro dodać kolejny ;)

środa, 3 lipca 2013

Twitcam ♥

Na tym bloguchyba jeszcze nie robiłam Twitcama bo nie było zbytnio kiedy.

Co wy na to by jutro/pojutrze mniej więcej o 12/13 zrobić twitcam ?
Mogę odpowiadać na wasze pytania zrobić challenge lub jeśli macie jakiś pomysł to co tylko chcecie ;)
Jeśli chcecie mogę opowiedzieć wam także jak było na koncercie ROOM94 w Krakowie a także opisać wam moje przygody na AfterParty z chłopakami ;)

Jeśli jesteście chętni to napiszcie chcę zobaczyć ile was byłoby ;)
Do zobaczenia? czy napisania ??? 

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 42

Gdy skończyłam rozmawiać z ukochanym postanowiłam się spakować. Miało to być jedynie na kilka dni, ale pakowałam się jakbym jechała na kilkumiesięczne wakacje. Przez fanki zaczęłam mieć większe kompleksy. Zaczęłam bardziej uważać na to co ubieram i jak się zachowuje bo wszystko dosłownie wszystko krytykowały co czasem doprowadzało mnie do stanu "przed płaczowego" jak to nazwała Danielle. Czyli, że chce ci się płakać, ale jeszcze nie płaczesz bo nie chcesz dać im satysfakcji, że to właśnie dzięki nim tak zareagowałaś.
Hejterki czerpią samą przyjemność z tego, że jesteś przez nie choćby smutna. Myślą, że jeśli dogadają ci są lepsze i ważniejsze. Nie wiem dla kogo są ważniejsze sprawiając mi przykrość. Może dla siebie? Dla takich jak one? Możliwe. Ale nie dla Nialla, który potem chodzi cały czerwony i zły, że nie mam ochoty na nic innego jak płacz i siedzenie smemu w pokoju.
Stara się mnie zawsze pocieszyć jest ze mną, ale to ich nie obchodzi. Dla nich jestem zwykłą ustawką. Jak to brytyjki nazywaja " brodą", która skrywa prawdę. Choć nie do końca wiem jaką prawdę. Eleanor niby jest przykrywką dla Larry'ego, a ja? Hmm... zapewne Niall jest z Liamem, a ja i Danielle to zwykła przykrywka. 
Hejterki zawsze nas o coś chcą obwinić. Nie rozumiem ich ale no cóż nic nie zrobię. Jak to Louis powiedział " im nie wbijesz do głowy tego, że takie są realia, jak sobie wbiją to kapa".Westchnęłam głośno składając bluzkę w kostkę by następnie włożyć ją do walizki. To co te dziewczyny robiły powoli niszczyło mnie od środka. Niczym odłamki Jericho, Tony'ego Starka w Iron Manie. Czułam się dokładnie jak Tony.
Ciagle ktoś o mnie mówił. Byłam kochana i nienawidzona. Niall był całym moim światem jak Pepper dla Tony'ego. Ale zabijało nas coś od środka. Z tą różnicą, że Tony w 3 części pozbył się owych odłamków, a z hejterkami tak łatwo nie ma. A teraz po akcji z Jamesem ataki mogą się nasilić. 

Uklękłam by zapiąć walizkę i postawiłam ją koło komody, po czym położyłam się na łóżku. Zwinęłam się w kłębek wdychając zapach pościeli. Pachniała jak ubrania Nialla. Czułam się jakby był tuż obok. Przytuliłam poduszkę i pozwoliłam emocjom, które kumulowały się we mnie dać trochę wolności. Po prostu zaczęłam płakać mocząc błękitną poszewkę, która otulała poduszkę.
Gdy obudziłam się było już strasznie ciemno. Usiadłam i zaczęłam szukać na ślepo telefonu. Kiedy go znalazłam nie potrafiłam uwierzyć w to co zobaczyłam. 1.45 na zegarku dała mi do zrozumienia, że spałam 12 godzin. Teraz nie miałam nawet ochoty powiedzieć " jestem zmęczona ". Spałam tak długo i naprwadę sen był ostatnia rzeczą jaką potrzebuję. 

Musiałam teraz kupić sobie bilety. Chłopcy nie mieli wczoraj koncertu, więc spokojnie mogłam kupić bilet na godzinę 8:30 i gdy dotre do Dublina być pewna, że chłopak mnie odbierze.
Po zamówieniu biletu wstałam z łóżka i udałam się do łazienki wziąć długą gorącą kąpiel. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i nalałam do wanny truskawkowego płynu do kąpieli. Uwielbiałam zapach truskawek. Przypominały mi lato, które zmieniło moje życie.
Kiedy wanna była pełna naszykowałam sobie swój niebieski ręcznik i balsam. Rozebrałam się i usiadłam w niej dając wszystkim mięśniom ukojenie i spokój, których tak bardzo potrzebowały po wczorajszym stresie. 
Stanęłam przed drzwiami gotowa do wyjścia. Układałam w głowie czy wszystko mam. Gdy byłam już pewna wyszłam z mieszkania i zamknęłam drzwi na klucz. 
Pożegnałam się z portierem i wyszłam z domu. Czułam na sobie czyiś wzrok czekając na taksówkę. Jakbym była obserwowana. Myślałam, że to jakaś fanka, która zobaczyła mnie przechodząc, więc nie przejęłam się zbytnio. Kiedy taksówka podjechała kierowca schował bagaż do bagażnika, a ja do niej wsiadłam. Niedługo po tym stałam w poczekalni czekając na swój lot.
Kiedy w głośnikach usłyszałam jak kobieta zaprasza pasażerów mojego lotu do zajęcia miejsc ruszyłam w kierunku bramki. Szybka kontrola i po 10 minutach siedziałam na swoim miejscu. Włączyłam w swoim Iphone " Rihanna - Russian Roulette" i zamknęłam oczy wsłuchując się w piosenkę. 

Poczułam jak samolot ląduje co odrazu wywołało u mnie wybudzenie się z snu. Przeciągnęłam się i wstałam. Zaczęłam się dziwić jakim cudem po 12 godzinach snu znów zasnęłam. Wyszłam z samolotu i ruszyłam do odbioru bagażu. Gdy zobaczyłam swoją walizkę złapałam ją równocześnie z czyjąś męską dłonią. Spojrzałam na jej własciciela i ujrzałam słodkiego blondynka obok którego miałam się budzić do końca życia. Chłopak postawił walizkę na ziemi, a ja rzuciłam mu się w ramiona przytulając najmocniej jak mogłam
- Boże Beth udusisz mnie - zaśmiał się
- tęskniłam - powiedziałam wtulając twarz w jego szyję. Poczułam znajome perfumy. To ciepło i uczucie, że mnie zawsze obroni, że jestem w jego ramionach bezpieczna. Jego ręce spoczywały łapczywie na moich pośladkach, a moje i jego łączyły się w namiętnym i zachłannym pocałunku. Wszyscy się na nas patrzeli. Czułam na sobie ich wzrok, który zapewnie wyrażał zniesmaczenie, oburzenie lub podniecenie co u niektórych osobników płci męskiej. 
- 2 dni, a czuję się jakbym cie rok nie widział - nasze usta rozdzieliły się i patrzeliśmy sobie w oczy 
- Niall! - usłyszałam kilka osób tuż za mną, lecz gdy się obróciłam pożałowałam. Zgraja paparazzi robiła nam zdjęcia. 
- serio ? - powiedziałam z lekko skrzywioną miną. 
- przepraszam
- nie nic się nie stało - złapałam chłopaka za rękę i ciągnąc walizkę za sobą ruszyliśmy na parking do samochodu. Blondyn wrzucił walizkę do bagażnika i usiadł na miejscu dla kierowcy. Odpalił samochód i ruszyliśmy. 

- Niall gdzie nocujesz? 
- w domu - uśmiechnął się.

- jak w domu przecież ... - nie dał mi dokończyć
- u moich rodziców - dopiero teraz do mnie dotarło, że Irlandczyk wiózł mnie do rodziny. Miałam ich poznać. Momentalnie mięśnie w całym ciele się spięły.

- Niall! Jak mogłeś mi nie powiedzieć, że spotkam twoich rodziców! Jak ja wyglądam! Boże co ja powiem? - zaczęłam panikować i gadać bez przerwy 
- Beth spokojnie. Moi rodzice są zawsze na luzie będzie dobrze. 
- będzie dobrze ? - powiedziałam dalej przerażona. Uczucie jeszcze bardziej się nasiliło, gdy samochód stanął - Niall słabo mi - mówiłam zgodnie z prawdą 

- Beth uspokój się nie masz się czego bać 
- a jak coś palne ? Zapomne języka ? - przeczesałam nerwowo włosy

- Nie zapomnisz - wyszedł z samochodu i wyciągnął walizkę, po czym podszedł do drzwi i otworzył je przedemną. 
- Niall ja nie umie
- umiesz wychodź - złapał mnie za rękę i wyciągnął z samochodu. 
Ruszyliśmy do drzwi wejściowych domku, a mój żołądek przekręcał się co 2 sekundy o 180 stopni, a gdy je otworzył czułam się jak skęcona butelka - Wróciłem! - Niall krzyknął od progu

- a jak śpią?
- już od 2 godzin nie bo czekają na ciebie 
- co ? - w tym momencie w mojej głowie ułożyło sie milion wycieczek. Może drzwiami? A może lepiej oknem ? Wiem przeczołgam się albo garażem.  Usłyszałam czyjeś kroki i moje zmysły zaczęły wariować równie sprawnie jak myśli. 

- To ty jesteś Bethany ? - usłyszałam damski głos - jesteś ładniejsza niż niall opowiadał - poczułam jak ktoś mnie przytula. Dopiero teraz pojęłam, że była to mama mojego chłopaka i właśnie mnie przytulała. Odwzajemniłam uścisk i uśmiechnęłam nie dając po sobie poznać, że się stresuje - jestem Maura, mów mi po imieniu  
- miło poznać - starałam się nie pokazać jak bardzo zdenerwowanie mnie wypełnia.
- wchodźcie śniadanie jest gotowe - zaprosiła nas ruchem ręki do jadalni gdzie siedzieli już chłopcy i objadali się tostami. 
- cześć chłopcy 

__________________

Przez ten koncert zupełnie zgubiłam się z datami i moimi planami na rozdziały xD
Możliwe że przełożę epilog o kilka rozdziałów, ale to nie jest pewne.
Kto się cieszy ?
I ten entuzjazm xD
Do napisania ♥