James. To imię. Coś mi w głowie mówiło, że znam go skądś, ale nie potrafiłam przypomnieć sobie skąd. Tym bardziej, że jego twarz skrywał półmrok klubu. Ledwo dało się kogokolwiek tu rozpoznać po twarzy tym bardziej, że mężczyzna nie patrzył na mnie wprost tylko bokiem. Usiadłam na obracanym krzesełku bez oparcie i założyłam nogę na nogę, oparłam się łokciem o blat i spojrzałam na niego sprzechylając lekko głowę
- skądś cię znam - w moim głosie można było wyczuć zamyślenie nad jego osobą
- nie dziwię się - obrócił się w moim kierunku całą sylwetką. Teraz mogłam w końcu zobaczyć to kim tak naprawdę jest. Znałam go. Spotkałam go raz lecz nie byliśmy sobie przedstawieni, a warunki, w których w tamten czas byliśmy nie były skłonne ku przedstawieniu się sobie nawzajem bez pomocy innych.
- już wiem - uśmiechnęłam się szerzej - co tu robisz ?
- odstresowuje się - odwzajemnił uśmiech i złapał mnie za rękę - zatańczysz ? - spytał kulturalnie zachęcając mnie ruchem prawej ręki na parkiet. Zeszłam z krzesełka i ruszyłam za nim. Zaczęliśmy tańczyć mieszając to z alkoholem. Taniec, śmiech, alkohol wszystko się mieszało dając uczucie szczęścia, które było ulotne. Zabawa była niezła póki w głowie nie zaczęło mi się kręcić i w głowie nie zaświeciła mi się czerwona lampka. Pokazałam James'owi bar, a on równie ochoczo jak ja wrócił na dawne miejsce gdzie siedział Andy
- Andy - przedstawił się
- James - podali sobie ręce na znak poznania. Widać było, że zabawa zaczynała ich męczyć tak jak i mnie, a alkohol daje się już we znaki. Ich miny były rozbawione, ale i zmęczone. Ledwo stali na nogach, a ich wymowa miała wiele wad.
Usiadłam na krzesełku opierając się czołem o zimny blat baru, który dawał niesamowite ukojenie dla mojego obecnego stanu. Było mi niedobrze, panująca duchota i wiele zmieszanych perfum z potem i alkoholem przyprawiały mnie o jeszcze większy ból głowy, a nogi od dłuższego czasu dawały mi o sobie znać.
- Jutro nie będę umiała chodzić jak człowiek - pomyślałam w duchu i westchnęłam. Nie sądziłam, że przerwa, którą sobie urządziłam mogłaby tak odbijać się na moim samopoczuciu. Jednak nie to było przyczyną tego jak się czułam. Zapomniałam na śmierć o przebytej operacji o tym, że żyłam teraz z jedną nerką i że to co robiłam mogło źle się odbić na mojej pozostałej nerce. Podświadomie mówiłam sobie, że robię źle, ale to jak dawno nie byłam gdzieś z Andy'm i to że mogłam bawić się z Jamesem zupełnie odwracało moją uwagę od racjonalnego toku myślenia.
- przepraszam - usłyszałam Andy'ego, który ponownie rzucił się na parkiet z blond włosą dziewczyną, na moje oko 18,19 letnią. Westchęłam głośno i poprosiłam barmana o szklankę wody. W kilka sekund stała naprzeciw mnie długa szklanka z woda i kostką lodu. Złapałam szklany przedmiot w dłoń i opróżniłam go stawiając spowrtoem na dawne miejsce.
- James?
- tak ? - zamyślony mężczyzna spojrzał na mnie
- zawieź mnie do domu - mój błagalny ton przekonał go, gdyż w sekundę stał na równych nogach. Objął mnie w pasie i ruszyliśmy ku wyjściu informując o tym blondyna wyraźnym gestem, na który skinął głową. Zbliżając się do wyjścia czułam coraz chłopdniejsze powietrze, które sprawiało mi gigantyczną ulgę. Ochroniarz otwarł drzwi, a na nas niespodziewanie wyskoczył tłum paparazzich robiących nam miliony zdjęć z flashem. Jedyne co widziałam oprócz oślepiających lamp aparatów to droga, po której stąpałam w czarnych strasznie wysokich szpilkach. James objął mnie w pasie i starając się zakryć twarz ruszył w stronę swojego Range Rovera. Poszłam w jego ślady i zaczęłam zakrywać twarz ręką od samego wyjścia. Gdy weszłam do samochodu paparazzi zaczęli robić zdjęcia od przednich szyb. Czułam jak do oczu napływają mi łzy.
- Co Niall o tym pomyśli ? - dobijałam się w myślach. Chciałam iść odprężyć się w klubie, a wzamian za to mam na karku bandę paparazzich robiących mi zdjęcia w jednym samochodzie z Jamesem Arthurem. Kierowca starał się ruszyć tak by nikomu nic nie zrobić, ale natrętni fotografowie nie ustępowali i nachalnie robili nam zdjęcia. W końcu ze zdenerwowania szofer wyjechał tyłem zostawiając tłum przed klubem.
Ściągnęłam szpilki ze stóp i podciągnęłam kolana bliżej ciała.
- Boże co ja narobiłam - powiedziałam cicho sama do siebie. Moje emocje już nie potrafiły dłużej kumulować się w moim ciele. Zaczęłam panicznie płakać. nie umiałam się uspokoić. Bałam się, że Niall odbierze to jako zdradę, że pomyśli, że nie pojechałam z nim tylko dlatego żeby iść z jamesem do klubu i mieć go z głowy.
- Mała nie płacz - powiedział brytyjczyk głaszcząc mnie po głowie swoją dużą dłonią. chciał mnie uspokoić, ale to sprawiło, ze zaczęłam jeszcze bardziej płakać. nie potraiłam się powstrzymać. Wtuliłam się w chłopaka mocząc mu jeansową koszulę. Poczułam jak samochód się zatrzymuje i odsunęłam się od chłopaka.
- James dziękuję za podwózkę. Ja już pójdę - powiedziałam odpinając się
- odprowadzić cię ?
- nie dam sobie radę
- dobrze więc dobranoc, albo dobry dzień - zaśmiał się widząc, że na zewnątrza zaczyna świtać. Pożegnałam się z nim jak i z szoferem i ruszyłam do domu niepewnym krokiem. Gdy zamknęłam drzwi z mieszkania cisza była nie do wytrzymania. Chciałam żeby Niall wyszedł z sypialni i spytał zaspany dlaczego tak późno wróciłam, ale tak nie mogło się stać. Po drodze do sypialni rozbierłam sukienkę i zostawiając ją na ziemi w przedpokoju przeszłam przez sypialnie do łazienki by móc wziąć prysznic. Krople wody uspokajająco odbijały się od mojego ciała działając niczym masaż. Zamknęłam oczy by móc odciąć się od tego co się dzieje wokół mnie.
Obudziłam się w dresach Nialla z czerwoną i opuchniętą od płaczu twarzą. Dopiero teraz zauważyłam, że obok łóżka leży włączony laptop, którego tapete stanowiło zdjęcie moje i Nialla razem, całujących się. od razu poczułam się jakby ktoś zrzucił mi na głowę fortepian z najwyższego piętra. Naprawdę bałam się tego jak odbierze owe zdjęcia Niall. Wzięłam laptop z ziemi i poszłam do kuchni by zrobić sobie śniadanie. Zwykła jajecznica, a jak cieszy. Usiadłam na nodze, naprzeciw laptopa i zaczęłam konsumować śniadanie. Z bólem serca włączyłam portale plotkarskie. Do oczu napłynęły mi łzy gdy na głównej stronie pojawiło się moje zdjęcie i Jamesa, gdy wychodziliśmy z klubu. Praktycznie na każdym portalu tego typu głowne zdjęcia przedstawiały mnie i James'a i ten tytuł " Bethany Wolińska i James Arthur. Czyżby dziewczyna przerzuciła się na starszego ? ". Łzy rozmazywały obraz, a w uszach zabrzmiał dźwięk przychodzącego połączenia Skype. " Niall ♥ " - wyświetliło się, a ja zaczełam się bić w myślach z samą sobą. Odebrać czy nie ? Kliknęłam zieloną słuchawkę, a moim oczom ukazał sie Irlandczyk z czerwonymi od płaczu oczami
- to prawda? - pierwsze jego słowa były niczym gwóźdź do trumny. Pokazał mi artykuł z pierwszej strony, na którym widniało znane mi już zdjęcie z podpisem " Niall uważaj na swoją ukochaną James ma na nią chrapkę "
- nie - powiedziałam ocierając łzy. Chłopak spojrzał w dół i przetarł oczy
- to powiedz mi jakim cudem zrobili ci te zdjęcia z Jamesem ?
- byłam w klubie z Andy'm. Tańczyłam bawiłam się z nim i poznałam Jamesa. Po kilku drinkach źle się poczułam i James mnie tylko chciał odwieźć
- to czemu nie zrobił tego Andy skoro przywiózł cię na tę impreze ?
- Niall znasz Andy'ego. Jeśli natrafi się okazja, że może zostać dłużej to z niej korzysta - westchnął głośno
- gdybyś poleciała ze mną nic by się nie wydarzyło - żal w jego głosie zaczynał mnie zabijać. Chciałam do niego teraz podejść i go przytulić pocałować, ale nie mogłam. Jedyne co mi zostało to właśnie ta rozmowa
- nie cofniemy czasu, ale można zdementować plotki - starałam się uśmiechnąć
- w jaki sposób? - uśmiechnął się. Wiedziałam, że to co powiedziałam da mu powód do radości. Nie zrobiłam tego całkowicie umyślnie, ale właśnie w podświadomości postanowiłam sama za siebie, że przyjade do niego na najbliższy koncert
- jutro - powiedziałam skrótowo
- o której ? - wyczuł co się kroi
- jak najszybciej się da - zagryzłam dolną wargę i wstałam podnosząc laptop i idąc do sypialni. Położyłam laptop na łóżko i podeszłam do szafy. Zaczęłam pakować pojedyńcze rzeczy, a że chciałam poprawić mu jeszcze bardziej humor ściągnęłam bluzkę i pozostając w staniku i jego za dużych dresach mocno związanych na biodrach pakowałam rzeczy do walizki.
- dlaczego dopiero jutro ?
- bo dzisiaj skarbie chce się wyspać bo znając ciebie nie uda mi się to - pokazałam mu język i wróciłam do wcześniejszego zajęcia.
__________________________
Jak wam się podobał rozdział?
Coraz bliżej koniec 1 części Oath. Planuję napisać 2, ale to w sierpniu. Zostały 4 rozdziały i Epilog.
Jak myślicie co się wydarzy na końcu ?
Następny rozdział dopiero za pare dni bo juz od jutra spedzam swoj pierwszy wakacyjny weekend z Kasztanem ♥Od piatku z wariatka a w niedziele spotkanie z ROOM94 i aaaaaaaaaafterpartyyyyyyyyy... BEIGEEE BĘDZIE NAJEBANA W 3 DUPY!
Komentarze to najprostrza forma napisania swojej opinii więc czekam ♥
czwartek, 27 czerwca 2013
wtorek, 25 czerwca 2013
Rozdział 40
Pogoda niestety nie pozwoliła mi na spełnienie mojego planu więc udałam się taksówką do domu. Podałam kierowcy adres i po kilkunastu minutach byłam pod swoją kamienicą. Na wejściu przywitałam się z portierem i ruszyłam do windy. Gdy weszłam domu zrobiło mi się smutno. Było tak pusto i cicho. Nie miałam z kim pogadać. Podeszłam do kanapy i rzuciłam się na nią. Zaczęłam rozmyślać nad tym co mam dzisiaj robić. - może zadzwonie do kogoś ? - zapytałam się w myślach - tylko do kogo ? - zaczęłam rozmyślać - Eleanor teraz pewnie siedzi na uczelni, Danielle jest w trasie, a Perrie tak jak Dan pewnie - zaczęłam wymieniać w myślach - może Andy ? Dawno z nim nie rozmawiałam stęskniłam się za tym wariatem - uśmiechnęłam się do siebie, wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci.
- halo ? - usłyszałam znajomy mi głos
- Andy ?
- Hej! - krzyknął do słuchawki - co tam u ciebie? ruszyłaś z chłopakami w trasę?
- nie właśnie siedzę w domu i myślę sobie czy miałbyś może ochotę wpaść ? Mam X-boxa i inne zabawki - zaśmiałam się
- spoko wyślij mi adres - ucieszyłam się na jego pozytywną odpowiedź - będę do godziny
- ok to do zobaczenia - uśmiechnęłam się i rozłączyłam. Po chwili sms z adresem został wysłany do przyjaciela. Teraz jedynie zostało mi czekać, aż chłopak pojawi się u mnie.
Ruszyłam szybszym krokiem do drzwi, gdy usłyszałam dźwięk, który w ostatnim tygodniu oznaczał przybycie dostawcy pizzy. Dziś po raz pierwszy od kiedy tu mieszkam, miał całkowicie inne znaczenie. Gdy otwarłam drzwi ujrzałam znajomego mi blondyna z gigantycznym uśmiechem na ustach.
- Boże mała jak ja cie dawno nie widziałem - powiedział przytulając mnie. Wtuliłam się w chłopaka szeroko uśmiechając się. Dopiero teraz odczułam to jak bardzo mi brakowało jego obecności
- a ja - po moim policzku poleciała łza - stęskniłam się
- ej no nie płacz - starł łzę i uśmiechnął się obejmując swoimi gigantycznymi dłońmi moje ramiona - teraz może być tylko coraz lepiej
- ok - wzięłam głęboki wdech i uspokoiłam się - gramy ? - podniosłam prawą brew ku górze
- zawsze - uśmiechnął się
- no chyba nie! - krzyknęłam kiedy to po raz 20 Andy wygrał ze mną mecz - oszukujesz! - krzyknęłam i usiadłam zła na kanapie
- chciałabyś - zaśmiał się siadajac obok mnie - jestem po prostu lepszy
- idiota - powiedziałam z obrażonym wyrazem twarzy
- chodź idziemy gdzieś - wyskoczył z pomysłem udając jakby wcześniej o tym nie myślał. dobrze to wiedziałam.
Lubił się bawić. To był jego żywioł, a to pytanie długo nurtowało go. Widziałam to na jego twarzy.
- niby gdzie? - udawałam głupią
- do klubu a gdzieżby indziej - obdarzył mnie uśmiechem przez co nie mogłam mu odmówić
- daj mi pół godziny - wstałam z kanapy - przecież wyglądam jak jakiś menel - zaśmiałam się biegnąc do sypialni, a następnie szafy. - boże co ja ubiorę? - spytałam się w myślach. Przeglądałam na szybko ubrania. W końcu wpadłam na czarną mini bez ramiączek. - prosta, ale efektowna - pomyślałam i złapałam wieszak z strojem, po drodze chwyciłam jeszcze parę ulubionych szpilek i wbiegłam do łazienki. Szybki, letni prysznic pomógł mi odzyskać energię. Gdy wyszłam z kabiny wtarłam w skórę balsam truskawkowy i ruszyłam do lustra by umalować się i zrobić włosy. Moje włosy jak zawsze po wysuszeniu ułożyły się w fale, więc delikatnie je przeczesałam nie niszcząc efektu, następnie utrwalając go lakierem, wcześniej ubierając naszykowane rzeczy. Złapałam po drodze kilka bransoletek i wyszłam do przyjaciela.
- gotowa - uśmiechnęłam się
- wow - powiedział krótko zaskoczony - Eleanor cie zmieniła
- nie zmieniła - wywróciłam oczami - pokazała kilka trików, które używam - uśmiechnęłam się i ruszyłam z blondynem do jego auta zostawiając telefon w domu, a kluczyki u portiera by nie martwić się o nie podczas zabawy.
Podróż samochodem nie zaprowadziła nas bezpośrednio do klubu gdyż długowłosy był ubrany w dres co nie wypadało do klubu założyć. Wstąpiliśmy na chwilę do niego, a nastepnie do klubu. Bramkarz zauważył nas w tłumie wpuszczając
- dawno was tutaj nie było - powiedział wesoło Eddy
- zawsze można to nadrobić - puściłam mu oczko przechodząc przez otwartą bramkę. Od wejścia uderzyła mnie fala ciepła wymieszana z zapachem potu i alkoholu. Wszędzie było pełno sztucznego dymu, tłumy ludzi tańczących i ocierających o siebie prawie nagie ciała.
Alkohol był sprawcą całej sytuacji, ale nikomu to nie przeszkadzało. W końcu właśnie po to przyszli. Żeby napić się do pełna i wybawić w każdy możliwy sposób.
Kobiety zazwyczaj przychodzą żeby wyrwać fajnego chłopaka, poczuć się bardziej wartościowe lub po prostu zaliczyć. U mężczyzn, ich ego zawsze musi być najważniejsze. Muszą być spełnieni ciałem i duchem. Upić się, zaliczyć i wyszaleć się takie zasady panują w klubach. Ale my mieliśmy inne zasady z Andy'm. Przychodziliśmy tu żeby się odstresować. Zapełnić brakujące procenty jak inni, ale także żeby po prostu zatańczyć dać upust stresowi i rozluźnić się. Nigdy nie mieliśmy na myśli seksu z przypadkowym tancerzem. To było upokarzające w naszych oczach.
Przeciskając się przez spoconych klubowiczów dostaliśmy sie do baru, gdzie barman już dobrze wiedział co podać. Nie było nic lepszego niż dobrze zmrożona tequila. Brunet za ladą puścił mi oczko stawiając dwa kieliszki i oddalił się do innych klientów. Muzyka była strasznie głośna. Bas w muzyce odbijał się w moich płucach dając mi uczucie, którego już od dawna nie czułam.
Wolność.Brak kontroli.
Moje ciało podświadomie zaczęło delikatnie podrygiwać w takt piosenki. Skrillex - my name is Skrillex. Przy tym zawsze była najlepsza zabawa.
Andy zauważył, że moje ciało już nie potrafiło siedzieć i nic nie robić. Pociągnął mnie do w głąb klubu i zaczęliśmy tańczyć. Ocieraliśmy się ciałami jak wszyscy, ale my mieliśmy do tego dystans. Robiliśmy to jak przyjaciele. Nie jak para, która zaraz miała pobiec pijana do toalety by rozładować na sobie na wzajem swoje seksualne potrzeby. Nie wiem ile tańczyliśmy, ale robiliśmy to póki nie zachciało nam się pić. Usiadłam na swoim wcześniejszym miejscu i otrzymałam tym razem zwykłą vódkę z sokiem. Andy pobiegł tańczyć dalej po pierwszym kieliszku lecz ja zostałam na dłużej. Piłam jedną kolejkę za drugą
- nieźle mała - usłyszałam glos, który skądś znałam lecz nie wiedziałam skąd - która to kolejka ? - spojrzałam na niego nie pijana, a zszokowana
- szósta - uśmiechnęłam się - ale wciąż jestem trzeźwa - spojrzałam na niego pewnie
- James - uśmiechnął się wyciągając w moim kierunku dłoń
- Bethany - wykonałam ten sam ruch, a mężczyzna ucałował zewnętrzną stronę mojej dłoni .
___________________________
Wybaczcie, ze dopiero teraz, ale miałam małe problemy z internetem i wgl jakiś dziwny ten dzień dzisiaj
Wiem, zę krótki ale starałam się napisać tak żeby nie zdradzi w tym rozdziale wszystkiego
- halo ? - usłyszałam znajomy mi głos
- Andy ?
- Hej! - krzyknął do słuchawki - co tam u ciebie? ruszyłaś z chłopakami w trasę?
- nie właśnie siedzę w domu i myślę sobie czy miałbyś może ochotę wpaść ? Mam X-boxa i inne zabawki - zaśmiałam się
- spoko wyślij mi adres - ucieszyłam się na jego pozytywną odpowiedź - będę do godziny
- ok to do zobaczenia - uśmiechnęłam się i rozłączyłam. Po chwili sms z adresem został wysłany do przyjaciela. Teraz jedynie zostało mi czekać, aż chłopak pojawi się u mnie.
Ruszyłam szybszym krokiem do drzwi, gdy usłyszałam dźwięk, który w ostatnim tygodniu oznaczał przybycie dostawcy pizzy. Dziś po raz pierwszy od kiedy tu mieszkam, miał całkowicie inne znaczenie. Gdy otwarłam drzwi ujrzałam znajomego mi blondyna z gigantycznym uśmiechem na ustach.
- Boże mała jak ja cie dawno nie widziałem - powiedział przytulając mnie. Wtuliłam się w chłopaka szeroko uśmiechając się. Dopiero teraz odczułam to jak bardzo mi brakowało jego obecności
- a ja - po moim policzku poleciała łza - stęskniłam się
- ej no nie płacz - starł łzę i uśmiechnął się obejmując swoimi gigantycznymi dłońmi moje ramiona - teraz może być tylko coraz lepiej
- ok - wzięłam głęboki wdech i uspokoiłam się - gramy ? - podniosłam prawą brew ku górze
- zawsze - uśmiechnął się
- no chyba nie! - krzyknęłam kiedy to po raz 20 Andy wygrał ze mną mecz - oszukujesz! - krzyknęłam i usiadłam zła na kanapie
- chciałabyś - zaśmiał się siadajac obok mnie - jestem po prostu lepszy
- idiota - powiedziałam z obrażonym wyrazem twarzy
- chodź idziemy gdzieś - wyskoczył z pomysłem udając jakby wcześniej o tym nie myślał. dobrze to wiedziałam.
Lubił się bawić. To był jego żywioł, a to pytanie długo nurtowało go. Widziałam to na jego twarzy.
- niby gdzie? - udawałam głupią
- do klubu a gdzieżby indziej - obdarzył mnie uśmiechem przez co nie mogłam mu odmówić
- daj mi pół godziny - wstałam z kanapy - przecież wyglądam jak jakiś menel - zaśmiałam się biegnąc do sypialni, a następnie szafy. - boże co ja ubiorę? - spytałam się w myślach. Przeglądałam na szybko ubrania. W końcu wpadłam na czarną mini bez ramiączek. - prosta, ale efektowna - pomyślałam i złapałam wieszak z strojem, po drodze chwyciłam jeszcze parę ulubionych szpilek i wbiegłam do łazienki. Szybki, letni prysznic pomógł mi odzyskać energię. Gdy wyszłam z kabiny wtarłam w skórę balsam truskawkowy i ruszyłam do lustra by umalować się i zrobić włosy. Moje włosy jak zawsze po wysuszeniu ułożyły się w fale, więc delikatnie je przeczesałam nie niszcząc efektu, następnie utrwalając go lakierem, wcześniej ubierając naszykowane rzeczy. Złapałam po drodze kilka bransoletek i wyszłam do przyjaciela.
- gotowa - uśmiechnęłam się
- wow - powiedział krótko zaskoczony - Eleanor cie zmieniła
- nie zmieniła - wywróciłam oczami - pokazała kilka trików, które używam - uśmiechnęłam się i ruszyłam z blondynem do jego auta zostawiając telefon w domu, a kluczyki u portiera by nie martwić się o nie podczas zabawy.
Podróż samochodem nie zaprowadziła nas bezpośrednio do klubu gdyż długowłosy był ubrany w dres co nie wypadało do klubu założyć. Wstąpiliśmy na chwilę do niego, a nastepnie do klubu. Bramkarz zauważył nas w tłumie wpuszczając
- dawno was tutaj nie było - powiedział wesoło Eddy
- zawsze można to nadrobić - puściłam mu oczko przechodząc przez otwartą bramkę. Od wejścia uderzyła mnie fala ciepła wymieszana z zapachem potu i alkoholu. Wszędzie było pełno sztucznego dymu, tłumy ludzi tańczących i ocierających o siebie prawie nagie ciała.
Alkohol był sprawcą całej sytuacji, ale nikomu to nie przeszkadzało. W końcu właśnie po to przyszli. Żeby napić się do pełna i wybawić w każdy możliwy sposób.
Kobiety zazwyczaj przychodzą żeby wyrwać fajnego chłopaka, poczuć się bardziej wartościowe lub po prostu zaliczyć. U mężczyzn, ich ego zawsze musi być najważniejsze. Muszą być spełnieni ciałem i duchem. Upić się, zaliczyć i wyszaleć się takie zasady panują w klubach. Ale my mieliśmy inne zasady z Andy'm. Przychodziliśmy tu żeby się odstresować. Zapełnić brakujące procenty jak inni, ale także żeby po prostu zatańczyć dać upust stresowi i rozluźnić się. Nigdy nie mieliśmy na myśli seksu z przypadkowym tancerzem. To było upokarzające w naszych oczach.
Przeciskając się przez spoconych klubowiczów dostaliśmy sie do baru, gdzie barman już dobrze wiedział co podać. Nie było nic lepszego niż dobrze zmrożona tequila. Brunet za ladą puścił mi oczko stawiając dwa kieliszki i oddalił się do innych klientów. Muzyka była strasznie głośna. Bas w muzyce odbijał się w moich płucach dając mi uczucie, którego już od dawna nie czułam.
Wolność.Brak kontroli.
Moje ciało podświadomie zaczęło delikatnie podrygiwać w takt piosenki. Skrillex - my name is Skrillex. Przy tym zawsze była najlepsza zabawa.
Andy zauważył, że moje ciało już nie potrafiło siedzieć i nic nie robić. Pociągnął mnie do w głąb klubu i zaczęliśmy tańczyć. Ocieraliśmy się ciałami jak wszyscy, ale my mieliśmy do tego dystans. Robiliśmy to jak przyjaciele. Nie jak para, która zaraz miała pobiec pijana do toalety by rozładować na sobie na wzajem swoje seksualne potrzeby. Nie wiem ile tańczyliśmy, ale robiliśmy to póki nie zachciało nam się pić. Usiadłam na swoim wcześniejszym miejscu i otrzymałam tym razem zwykłą vódkę z sokiem. Andy pobiegł tańczyć dalej po pierwszym kieliszku lecz ja zostałam na dłużej. Piłam jedną kolejkę za drugą
- nieźle mała - usłyszałam glos, który skądś znałam lecz nie wiedziałam skąd - która to kolejka ? - spojrzałam na niego nie pijana, a zszokowana
- szósta - uśmiechnęłam się - ale wciąż jestem trzeźwa - spojrzałam na niego pewnie
- James - uśmiechnął się wyciągając w moim kierunku dłoń
- Bethany - wykonałam ten sam ruch, a mężczyzna ucałował zewnętrzną stronę mojej dłoni .
___________________________
Wybaczcie, ze dopiero teraz, ale miałam małe problemy z internetem i wgl jakiś dziwny ten dzień dzisiaj
Wiem, zę krótki ale starałam się napisać tak żeby nie zdradzi w tym rozdziale wszystkiego
niedziela, 23 czerwca 2013
Rozdział 39
Czas biegł niemiłosiernie szybko. Zanim się obróciłam minął tydzień wolnego, który Niall spędził cały ze mną. Zazwyczaj były to dni spędzone na byczeniu się w łóżku i oglądaniu jakichś dennych seriali czy filmów zagryzanych pizzą i popijanych colą. Oczywiście nie siedzieliśmy cały czas w łóżku. Robiliśmy małe przerwy na wyjście do łazienki i odebranie pizzy. Ale nic nie trwa wiecznie. Postanowiłam się nie narzucać i postawiłam się błaganiom Nialla na towarzyszenie mu w trasie. Zgodziłam się jedynie na 3 koncerty w ich 14 koncertowej trasie po wyspach. Po tym jak większość fanek mnie nie trawi, wolę nie wzbudzać w nich większej nienawiści do mojej osoby swoją obecnością na występach.
Usiadłam na łóżku przyglądając się jak Irlandczyk odziany jedynie w ręcznik przewiązany w pasie pakuje rzeczy, których wczoraj zapomniał spakować. Gdy sprawdził kilka razy czy wszystko ma i usiadł obok mnie.
- jedź ze mną - powiedział ponownie tego dnia błagalnym tonem
- niall dobrze wiesz jakie mam zdanie - spojrzałam na chłopaka obracając się w jego stronę całym ciałem - zostaję tu i koniec
- ale ...
- nie ma żadnych, ale Niall mówiłam ci, że to będzie dla naszego związku dobre i musisz się z tym pogodzić - chłopak posmutniał
- ale przyjedziesz na kilka koncertów
- umowa była, że na trzy
- a nie możesz na pięć ?
- od razu dziesięć - przedrzeźniałam go
- a chcesz?
- Niall - skarciłam go wzrokiem
- no dobrze - wstał - ide się ubrać
- dobrze - wstałam i wyszłam z pokoju do kuchni by zrobić mu ostatni domowy posiłek przed podróżą. Zdecydowałam się na jedno z jego ulubionych dań. Kluski śląskie, roladę i kapuste zasmażaną. Niby takie zwykłe danie, ale chłopak póki mnie nie poznał nie jadł nigdy czegoś takiego. Jego mina, gdy pierwszy raz zakosztował dania była niepowtarzalna. Oczy się rozszerzyły, uśmiech był większy niż wcześniej, a sama potrawa zniknęła szybciej niż pojawiła się na talerzu. Widok przecudowny dla osoby, która przyrządziła to.
Nie minęła godzina danie było gotowe
- Niall co powiesz na ostatni obiad ? - weszłam do pokoju, ale był pusty. Tak samo jak reszta mieszkania. Walizka stała przy wejściu, czyli nie mógł wyjechać. Wróciłam do kuchni i zaczęłam nakładać gorące danie na talerze z nadzieją, że już niedługo pojawi się blondwłosy Irlandczyk. Tak jak sądziłam pojawił się po 10 minutach. Jedyną rzeczą, której się nie spodziewałam był bukiet kwiatów, które przyniósł ze sobą. Zakryłam rękoma usta
- to dla ciebie - powiedział wyłaniając uśmiechniętą twarz zza czerwonych róż - może jednak zmienisz zdanie ?
- Niall mówiłam ci to milion razy, że najwyżej na 5 i to wszystko - wręczył mi kwiaty
- no dobrze, ale jak umrę z tęsknoty to będzie to tylko i wyłącznie twoja wina - wstawiłam kwiaty do wazonu
- nie umrzesz skarbie - podeszłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję - będziesz blisko mnie, więc zawsze będziesz mógł do mnie przyjechać
- to nie to samo
- ugotowałam obiad - powiedziałam chcąc zmienić temat
- ty wiesz jak zmienić temat tak żebym już do niego nie wracał prawda? - spojrzał w moje oczy, a następnie na usta
- znam cię lepiej niż mógłbyś sobie wyobrazić - umiechnęłam się i pociągłam go do stołu - smacznego - powiedziałam zanim zaczęłam płaszować z chłopakiem posiłek, który jak zawsze przyprawiał mojego Irlandczyka o najszerszy uśmiech świata. Niall bardzo często się uśmiecha, ale tylko przy tym daniu tak szeroko. Będę tęsknić za tym uśmiechem przez ten tydzień, który nie będę go widzieć. Tak tydzień bo dopiero po tygodniu pojade na koncert do Manchesteru. Trasa miała trwać 4 tygodnie, a ja zdecydowałam, że każdego tygodnia będę go odwiedzać pod koniec w ten sposób mogłam znaleźć pracę, być sumiennym pracownikiem i zgodnie z umową odwiedzać chłopaka. Nie wiem gdzie chciałam pracować. nie wiem gdzie chcieli by mnie przyjąć, ale wiem, że napewno gdzieś znajdzie się miejsce pracy dla mnie i będę mogła spełnić swoje postanowienie o życiu za swoje, a nie cudze pieniądze.
Gdy zjedliśmy została nam godzina do odjazdu na lotnisko.
Chciałam odwieźć Nialla. Tak znając życie hejterki wezmą to za granie na pokaz, ale im dłużej jestem z Niallem, tym bardziej staram się nie reagować na nie. Nie zawsze jest to łatwe, ale staram się. Przynajmniej, gdy jestem z Niallem, a ktoś mnie obraża nie reaguję. Oczywiście jest to trudne bo chciałoby się podejść i powiedzieć " jeśli mnie nie lubisz to po co się odzywasz?!", ale ja postanowiłam, że popracuję nad swoją porywczością i po prostu udam, że nic nie słyszę. Nawet nie wiem kiedy minęła ostatnia godzina przed wyjazdem blondyna. Siedzieliśmy przytuleni rozmawiając lub co jakiś czas całując się. Ubrałam się na szybko w luźne ciuchy, przeczesałam włosy, rzęsy musnęłam tuszem i ruszyłam z chłopakiem na dół gdzie czekali chłopcy w wypożyczonym minibusie.
Trasę zaczynali od Szkocji, a żeby było szybciej lecieli samolotem. - Hej - powiedziałam wsiadając tuż za Niallem. Paul schował jego walizkę na tył, po czym wsiadł na miejsce obok kierowcy. Całą drogę przytulałam się do Nialla. Było mi smutno, że nie bedę widzieć go tydzień, ale miałam plan, który chciałam zrealizować.
Na lotnisku jak zwykle tłumy fanek, które wszystkie wyrywały chłopaków na boki by zrobić sobie zdjęcie z nimi lub zdobyć autograf na płycie, kartce czy plakacie. Kiedyś pewnie też bym tak stała, gdybym nie zdecydowała się na wyjazd do Wielkiej Brytanii. Uśmiechnęłam się, a gdy Niall i reszta uwolnili się ruszyliśmy do środka. Gdy staliśmy w "bezpiecznej strefie" usiedliśmy na krzesełkach.
- Bethany czemu nie lecisz z nami ? - spytał Louis
- dużo powodów
- jeden ?
- hejterzy ?
- czemu ty się nimi przejmujesz ? To tylko osoby zazdroszczące ci i nie potrafiące zaakceptować decyzji Nialla o związku z tobą - powiedział Louis całkiem poważnie. Rzadko zdarzało musię być poważnym serio. Ten chłopak miał wiecznie uśmiech na ustach. Chyba, że chodziło o paparazzi - Niall jest szczęśliwy więc nie przejmuj się tym w końcu zrozumią
- albo mnie wykończą - powiedziałam ciszej wtulając twarz w klatkę piersiową irlandczyka, która była częściowo odłonięta, gdyż chłopak ostatnio pokochał mocno wycięte bluzki w dekoldzie i pod rękoma. Dzisiaj jedynym miejscem, które odsłaniała bluzka była klatka piersiowa chłopaka, ponieważ jego ramiona okrywała szara bluza, której kaptur miał zarzucony na głowę.
- myśl pozytywnie
- Louis myślę, ale nie zawsze wychodzi mi to - westchnęłam - postaw się w moim miejscu, co byś zrobił ?
- nie przejmował się - usiadł przodem w moją stronę - patrz - spojrzał na mnie zdecydowanie - Mnie i Harry'ego nazywają parą gejów bo jesteśmy przyjaciółmi i lubimy robić sobie głupie żarty - zaczął niekontrolowanie gestykulować przez co Niall lub siedzący obok Louisa, Harry prawie stracili wzrok - ja się lubię wygłupiać, ale niektórzy fani nie potrafią tego pojąć - usiadł spokojnie - im nie wbijesz do głowy tego, że takie są realia, jak sobie wbiją to kapa
- rozumiem Louis, ale ty masz większe doświadczenie w tym i nie przeżywasz tego tak jak ja - chłopak głośno westchnął
- a może po prostu zrób jak ja na początku? Wyobraź sobie, że są nadzy i zazdroszczą ci ubrań ? - powiedział żartobliwie. Wiedziałam na 100%, że chłopak tak nie wyobrażał sobie ludzi, a chciał jedynie abym się uśmiechnęła i jakoś pokonała w głowie złe myśli i podchodziła do tego inaczej. Postanowiłam zakończyć to chłopcy mieli za 10 minut wchodzić do samolotu, a ja zostać tutaj.
- postaram się - uśmiechnęłam się do przyjaciela, po czym wróciłam do wcześniejszej pozycji i pocałowałam skórę na klatce piersiowej irlandczyka. Ten oparł brodę na czubku mojej głowy i mocniej wtulił mnie w siebie. Nie rozstawaliśmy się na zawsze. To było zwykłe 6 dni, a pomimo tego czuliśmy się jakby na zawsze.
- Zapraszamy pasażerów, którzy lecą do Glasgow do bramki numer 5. Dziękuję - usłyszeliśmy w głośnikach. Chłopcy zaczęli wstawać, a ja jakbym stała się kamieniem. Nie potrafiłam się ruszyć
- Niall... - usłyszałam Paula - musimy iść - chłopak poruszył się co oznaczało, że pomimo tego, iż nie chciałam, musiałam wstać. Trzymając chłopaka za rękę podeszliśmy do bramki gdzie musieliśmy się rozstać.
- Beth - chłopak położył ręce na mojej talii
- przyjadę za 6 dni - powiedziałam stanowczo. nie mogłam się rozkleić bo bym go nie puściła
- ale wiesz, że zawsze możesz wcześniej
- tak wiem skarbie - zawiesiłam ręce na jego szyji. Chlopak zetknął nasze czoła. Na dworze zaczęło padać
- co ja bez ciebie zrobię ?
- poradzisz sobie tygrysie - uśmiechnęłam się i zagryzłam wargę. Mój ruch zawsze prowokował chłopaka. Delikatnie zaczął muskać moje usta swoimi. Zamknęłam oczy. Odwzajemniałam każdy jego ruch. Przyciągnęłam bardziej do siebie. Zacieśnił uścisk na talii. Otwarłam usta na znak chłopaka. Jego język oplatał mój, tak jakby chłopak chciał powiedzieć " tylko moja ". Niestety brutalnie nam przerwano
- Niall musimy iść - usłyszałam niski głos Paula
- idź - uśmiechnęłam się odsuwając od chłopaka.
- przyjedziesz? - powiedział idąc w tył. Spojrzał na okno.
- przyjade - uśmiechnęłam się. Podbiegł do mnie ściągając bluzę
- tobie się przyda - założył mi na ramiona bluzę, po czym cmoknął mnie w policzek i pobiegł do wejścia tym samym znikając mi z oczu. Włożyłam ręce do rękawów i patrzał na samolot jak powoli zapełniał się ludźmi. Stałam tam póki samolot nie zniknął z moich oczu w chmurach. Zaciągnęłam kaptur na głowę i ruszyłam do wyjścia. Musiałam spełnić swój plan.
________________________
Rozdział po bardzo długiej przerwie.
Jak widzicie mamy małe zmiany w blogu.
Rozdziały z kolumny po prawej stronie wskoczyły w górny pasek. Są tam zapowiedziane wszystkie do Epilogu z datami publikacji ;)
Mam nadzieję, że komentarze pojawią się tak jak wyszło w ankiecie ;)
Do napisania ;)
Usiadłam na łóżku przyglądając się jak Irlandczyk odziany jedynie w ręcznik przewiązany w pasie pakuje rzeczy, których wczoraj zapomniał spakować. Gdy sprawdził kilka razy czy wszystko ma i usiadł obok mnie.
- jedź ze mną - powiedział ponownie tego dnia błagalnym tonem
- niall dobrze wiesz jakie mam zdanie - spojrzałam na chłopaka obracając się w jego stronę całym ciałem - zostaję tu i koniec
- ale ...
- nie ma żadnych, ale Niall mówiłam ci, że to będzie dla naszego związku dobre i musisz się z tym pogodzić - chłopak posmutniał
- ale przyjedziesz na kilka koncertów
- umowa była, że na trzy
- a nie możesz na pięć ?
- od razu dziesięć - przedrzeźniałam go
- a chcesz?
- Niall - skarciłam go wzrokiem
- no dobrze - wstał - ide się ubrać
- dobrze - wstałam i wyszłam z pokoju do kuchni by zrobić mu ostatni domowy posiłek przed podróżą. Zdecydowałam się na jedno z jego ulubionych dań. Kluski śląskie, roladę i kapuste zasmażaną. Niby takie zwykłe danie, ale chłopak póki mnie nie poznał nie jadł nigdy czegoś takiego. Jego mina, gdy pierwszy raz zakosztował dania była niepowtarzalna. Oczy się rozszerzyły, uśmiech był większy niż wcześniej, a sama potrawa zniknęła szybciej niż pojawiła się na talerzu. Widok przecudowny dla osoby, która przyrządziła to.
Nie minęła godzina danie było gotowe
- Niall co powiesz na ostatni obiad ? - weszłam do pokoju, ale był pusty. Tak samo jak reszta mieszkania. Walizka stała przy wejściu, czyli nie mógł wyjechać. Wróciłam do kuchni i zaczęłam nakładać gorące danie na talerze z nadzieją, że już niedługo pojawi się blondwłosy Irlandczyk. Tak jak sądziłam pojawił się po 10 minutach. Jedyną rzeczą, której się nie spodziewałam był bukiet kwiatów, które przyniósł ze sobą. Zakryłam rękoma usta
- to dla ciebie - powiedział wyłaniając uśmiechniętą twarz zza czerwonych róż - może jednak zmienisz zdanie ?
- Niall mówiłam ci to milion razy, że najwyżej na 5 i to wszystko - wręczył mi kwiaty
- no dobrze, ale jak umrę z tęsknoty to będzie to tylko i wyłącznie twoja wina - wstawiłam kwiaty do wazonu
- nie umrzesz skarbie - podeszłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję - będziesz blisko mnie, więc zawsze będziesz mógł do mnie przyjechać
- to nie to samo
- ugotowałam obiad - powiedziałam chcąc zmienić temat
- ty wiesz jak zmienić temat tak żebym już do niego nie wracał prawda? - spojrzał w moje oczy, a następnie na usta
- znam cię lepiej niż mógłbyś sobie wyobrazić - umiechnęłam się i pociągłam go do stołu - smacznego - powiedziałam zanim zaczęłam płaszować z chłopakiem posiłek, który jak zawsze przyprawiał mojego Irlandczyka o najszerszy uśmiech świata. Niall bardzo często się uśmiecha, ale tylko przy tym daniu tak szeroko. Będę tęsknić za tym uśmiechem przez ten tydzień, który nie będę go widzieć. Tak tydzień bo dopiero po tygodniu pojade na koncert do Manchesteru. Trasa miała trwać 4 tygodnie, a ja zdecydowałam, że każdego tygodnia będę go odwiedzać pod koniec w ten sposób mogłam znaleźć pracę, być sumiennym pracownikiem i zgodnie z umową odwiedzać chłopaka. Nie wiem gdzie chciałam pracować. nie wiem gdzie chcieli by mnie przyjąć, ale wiem, że napewno gdzieś znajdzie się miejsce pracy dla mnie i będę mogła spełnić swoje postanowienie o życiu za swoje, a nie cudze pieniądze.
Gdy zjedliśmy została nam godzina do odjazdu na lotnisko.
Chciałam odwieźć Nialla. Tak znając życie hejterki wezmą to za granie na pokaz, ale im dłużej jestem z Niallem, tym bardziej staram się nie reagować na nie. Nie zawsze jest to łatwe, ale staram się. Przynajmniej, gdy jestem z Niallem, a ktoś mnie obraża nie reaguję. Oczywiście jest to trudne bo chciałoby się podejść i powiedzieć " jeśli mnie nie lubisz to po co się odzywasz?!", ale ja postanowiłam, że popracuję nad swoją porywczością i po prostu udam, że nic nie słyszę. Nawet nie wiem kiedy minęła ostatnia godzina przed wyjazdem blondyna. Siedzieliśmy przytuleni rozmawiając lub co jakiś czas całując się. Ubrałam się na szybko w luźne ciuchy, przeczesałam włosy, rzęsy musnęłam tuszem i ruszyłam z chłopakiem na dół gdzie czekali chłopcy w wypożyczonym minibusie.
Trasę zaczynali od Szkocji, a żeby było szybciej lecieli samolotem. - Hej - powiedziałam wsiadając tuż za Niallem. Paul schował jego walizkę na tył, po czym wsiadł na miejsce obok kierowcy. Całą drogę przytulałam się do Nialla. Było mi smutno, że nie bedę widzieć go tydzień, ale miałam plan, który chciałam zrealizować.
Na lotnisku jak zwykle tłumy fanek, które wszystkie wyrywały chłopaków na boki by zrobić sobie zdjęcie z nimi lub zdobyć autograf na płycie, kartce czy plakacie. Kiedyś pewnie też bym tak stała, gdybym nie zdecydowała się na wyjazd do Wielkiej Brytanii. Uśmiechnęłam się, a gdy Niall i reszta uwolnili się ruszyliśmy do środka. Gdy staliśmy w "bezpiecznej strefie" usiedliśmy na krzesełkach.
- Bethany czemu nie lecisz z nami ? - spytał Louis
- dużo powodów
- jeden ?
- hejterzy ?
- czemu ty się nimi przejmujesz ? To tylko osoby zazdroszczące ci i nie potrafiące zaakceptować decyzji Nialla o związku z tobą - powiedział Louis całkiem poważnie. Rzadko zdarzało musię być poważnym serio. Ten chłopak miał wiecznie uśmiech na ustach. Chyba, że chodziło o paparazzi - Niall jest szczęśliwy więc nie przejmuj się tym w końcu zrozumią
- albo mnie wykończą - powiedziałam ciszej wtulając twarz w klatkę piersiową irlandczyka, która była częściowo odłonięta, gdyż chłopak ostatnio pokochał mocno wycięte bluzki w dekoldzie i pod rękoma. Dzisiaj jedynym miejscem, które odsłaniała bluzka była klatka piersiowa chłopaka, ponieważ jego ramiona okrywała szara bluza, której kaptur miał zarzucony na głowę.
- myśl pozytywnie
- Louis myślę, ale nie zawsze wychodzi mi to - westchnęłam - postaw się w moim miejscu, co byś zrobił ?
- nie przejmował się - usiadł przodem w moją stronę - patrz - spojrzał na mnie zdecydowanie - Mnie i Harry'ego nazywają parą gejów bo jesteśmy przyjaciółmi i lubimy robić sobie głupie żarty - zaczął niekontrolowanie gestykulować przez co Niall lub siedzący obok Louisa, Harry prawie stracili wzrok - ja się lubię wygłupiać, ale niektórzy fani nie potrafią tego pojąć - usiadł spokojnie - im nie wbijesz do głowy tego, że takie są realia, jak sobie wbiją to kapa
- rozumiem Louis, ale ty masz większe doświadczenie w tym i nie przeżywasz tego tak jak ja - chłopak głośno westchnął
- a może po prostu zrób jak ja na początku? Wyobraź sobie, że są nadzy i zazdroszczą ci ubrań ? - powiedział żartobliwie. Wiedziałam na 100%, że chłopak tak nie wyobrażał sobie ludzi, a chciał jedynie abym się uśmiechnęła i jakoś pokonała w głowie złe myśli i podchodziła do tego inaczej. Postanowiłam zakończyć to chłopcy mieli za 10 minut wchodzić do samolotu, a ja zostać tutaj.
- postaram się - uśmiechnęłam się do przyjaciela, po czym wróciłam do wcześniejszej pozycji i pocałowałam skórę na klatce piersiowej irlandczyka. Ten oparł brodę na czubku mojej głowy i mocniej wtulił mnie w siebie. Nie rozstawaliśmy się na zawsze. To było zwykłe 6 dni, a pomimo tego czuliśmy się jakby na zawsze.
- Zapraszamy pasażerów, którzy lecą do Glasgow do bramki numer 5. Dziękuję - usłyszeliśmy w głośnikach. Chłopcy zaczęli wstawać, a ja jakbym stała się kamieniem. Nie potrafiłam się ruszyć
- Niall... - usłyszałam Paula - musimy iść - chłopak poruszył się co oznaczało, że pomimo tego, iż nie chciałam, musiałam wstać. Trzymając chłopaka za rękę podeszliśmy do bramki gdzie musieliśmy się rozstać.
- Beth - chłopak położył ręce na mojej talii
- przyjadę za 6 dni - powiedziałam stanowczo. nie mogłam się rozkleić bo bym go nie puściła
- ale wiesz, że zawsze możesz wcześniej
- tak wiem skarbie - zawiesiłam ręce na jego szyji. Chlopak zetknął nasze czoła. Na dworze zaczęło padać
- co ja bez ciebie zrobię ?
- poradzisz sobie tygrysie - uśmiechnęłam się i zagryzłam wargę. Mój ruch zawsze prowokował chłopaka. Delikatnie zaczął muskać moje usta swoimi. Zamknęłam oczy. Odwzajemniałam każdy jego ruch. Przyciągnęłam bardziej do siebie. Zacieśnił uścisk na talii. Otwarłam usta na znak chłopaka. Jego język oplatał mój, tak jakby chłopak chciał powiedzieć " tylko moja ". Niestety brutalnie nam przerwano
- Niall musimy iść - usłyszałam niski głos Paula
- idź - uśmiechnęłam się odsuwając od chłopaka.
- przyjedziesz? - powiedział idąc w tył. Spojrzał na okno.
- przyjade - uśmiechnęłam się. Podbiegł do mnie ściągając bluzę
- tobie się przyda - założył mi na ramiona bluzę, po czym cmoknął mnie w policzek i pobiegł do wejścia tym samym znikając mi z oczu. Włożyłam ręce do rękawów i patrzał na samolot jak powoli zapełniał się ludźmi. Stałam tam póki samolot nie zniknął z moich oczu w chmurach. Zaciągnęłam kaptur na głowę i ruszyłam do wyjścia. Musiałam spełnić swój plan.
________________________
Rozdział po bardzo długiej przerwie.
Jak widzicie mamy małe zmiany w blogu.
Rozdziały z kolumny po prawej stronie wskoczyły w górny pasek. Są tam zapowiedziane wszystkie do Epilogu z datami publikacji ;)
Mam nadzieję, że komentarze pojawią się tak jak wyszło w ankiecie ;)
Do napisania ;)
sobota, 8 czerwca 2013
Rozdział 38
Słyszałam, że dziś jest dzień najlepszego przyjaciela, więc chciałam wszystkim najlepszym przyjaciołom życzyć wytrwałości, szczęścia i żeby wasza znajomość trwała wiecznie. A także tak od siebie podziękować Klaudii ( kasztanowi ), Katie i Susan za to, że pomimo tego iż znają mnie praktycznie na wylot dalej ze mną wytrzymują i nie mają mnie dosyć ... Chociaż Kasztan to mnie dzisiaj w nocy 3 razy z łóżka zrzuciła ... ( musiałam kala wybacz)
Dedykuję ten rodział każdemu kto czyta ten rozdział. Bo każdy przecież ma przyjaciela, jeśli nie to pamiętajcie macie mnie i możecie się do mnie zwrócić nawet z problemem typu " mam okres co zrobić ?! " Plece już bzdury ... zapraszam na rozdział i licze na miły komentarz
Promienie słoneczne, które wpadały do pokoju zaczęły powoli oświetlać go.Nie trzeba było długo czekać by to właśnie one obudziły mnie i nie pozwoliły na moją podróż po bezkresach wyobraźni, która nawet dla samej mnie była wielką niewiadomą. Moje sny były od zawsze dziwne. Stworzenia, które powstawały podświadomie czy osoby były niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju.
Mogłabym stworzyć miliony scenariuszy do filmów fantasy, gdyby nie to, że już kilka minut po przebudzeniu przeżyte chwile w trakcie snu znikały z mojej pamięci. Od kiedy pamiętam z moich snów pamiętałam jedynie szczegóły, imiona, które nadawała moja wyobraźnia czy jedynie małe fragmenty postaci, a jeśli sen zapadł mi już w pamięć był on horrorem, który wpływał na moje samopoczucie i to jaka byłam w przyszłości.
Wiem, że to była jedynie wyobraźnia i niemożliwe, że wpływało to na mój charakter, ale ja byłam ewenementem i zawsze byłam dziwna.
To wszystko było dostrzegane przez rówieśników i często byłam wyśmiewana z tego, że myślałam w większej części o sobie i nie potrafiłam być miła dla osób, które jako tako były miłe, ale gdy już przyszło wybierać między mną, a moimi prześladowcami. Mogłam ich tak nazwać bez żadnych problemów.
Byli prześladowcami.
Gdziekolwiek bym nie była, zawsze był ktoś z mojej szkoły, kto chciał uprzykrzyć mi życie. Po kilku latach nawet zwykły śmiech za plecami kojarzył mi się z minionymi latami nawet jeśli to była jedynie grupka znajomych śmiejących się z samych siebie, a ja nie miałam nic z tym wspólnego. To było męczące. Ale teraz zaczynam nabierać wiary w siebie, w czym pomaga mi ktoś kogo jako pierwszego obdarzyłam tak wielkim zaufaniem.
Spojrzałam na blondyna na samą myśl o jego osobie. Spał tuż obok mnie szczelnie trzymając mnie w swoich ramionach jakbym miała zaraz stąd zniknąć, wyparować i nie wrócić.
Najdelikatniej jak tylko potrafiłam wyswobodziłam się z uścisku tak by nie budzić chłopaka i ruszyłam do kuchni by przygotować Irlandczykowi śniadanie.
Jedynym problemem było to, że nie wiedziałam gdzie co jest. Byłam z zawodu kucharką, więc przepis nie był dla mnie problemem jedynie namierzenie kilku niezbędznych rzeczy do przygotowania jajecznicy takich jak drewniana łyżka, patelnia czy talerze i sztućce było już trudniejszym wyzwaniem. Na szczęście zawiasy w szafkach, jak to zwykle bywa, nie skrzypiały, więc mogłam spokojnie otwierać szafkę za szafką pilnie przeglądając jej zawartość. Jednak znalezienie potrzebnego sprzętu nie było takie trudne na jakie się wydawało. Wszystko było tak ułożone, że praktycznie wyciągłam rękę i miałam potrzebne "narzędzia".
Wyciągnęłam z lodówki jajka, margaryne i chwilę później stałam odziana jedynie w za dużą bluzkę Nialla przy kuchence z skwierczącą patelnią w ręce.
Gdy jajecznica była już odpowiednio usmażona znalazła się na talerzach przystrojona w pietruszkę. Ustawiłam talerze naprzeciw siebie na stoliku oddzielającym kuchnie i salon. Nalałam do wysokich szklanek soku poramańczowego i odeszłam na kilka kroków w tył, aby ocenić jak to wygląda.
Kiedy stwierdziłam, że wszystko jest idealnie, ruszyłam do pokoju, gdzie Niall leżał na plecach i słodko chrapał. Cicho podeszłam do łóżka i usiadłam delikatnie na chłopaku okrakiem i pocałowałam go w usta, gdy chciałam się odsunąć poczułam jego ręce na swoich bokach, które utrzymywały mnie wciąż w owej pozycji.
- Dzień dobry - wyprostowałam sie wciąż siedząc na chłopaku
- Dzień dobry skarbie - kąciki moje jak i chłopaka uniosły się maksymalnie do góry.
- zrobiłam dla ciebie śniadanie - zeszłam z chłopaka i stanęłam obok łóżka wyciągając rękę w jego kierunku, którą złapał i chwilę później siedzieliśmy przy stoliku.
- jakie plany na dzisiaj ? - spytałam odkładając widelec na talerzyk
- ja, ty i mnóstwo wolnego czasu bo kolejny koncert dopiero za tydzień - powiedział uśmiechnięty - a teraz powiedz aaaa - przeciągał tak długo samogłoskę póki nie otwarłam ust by umieścić porcji jajecznicy w nich. I tak zaczęło się dokarmianie siebie nawzajem. A gdy wszystko było zjedzone pierwszy raz w życiu nie usłyszałam kłótni związanej z myciem talerzy, gdyż Niall szybkim ruchem zgarnął oba i wstawił do zmywarki
- a wiesz, że ręcznie było by szybciej ? - spojrzałam na niego z byka. Dla mnie było to marnowanie wody, energii i wpajanie sobie nawyku lenistwa. Niestety szkoła jak i matka wpoili we mnie nawyk mycia po sobie i oszczędzania czego się da.
- ale dzięki temu oszczędzimy czasu dla siebie - zaśmiałam się cicho, gdy chłopak podszedł do mnie i ucałował mnie w czuły punkt na szyji, który powoduje u mnie łaskotanie. A Niall oczywiście musiał wykorzystać moment. Obróciłam się do niego przodem i ujmując jego twarz w dłonie skupiłam jego usta na swoich. Chłopakowi oczywiście chodziło o taki obrót sprawy. Jego ręce błyskawicznie znalazły się na moich biodrach przyciągając mnie do siebie.
- Niall, Niall slow down - powiedziałam wyczuwając zamiary chłopaka - zwolnij tygrysie - zaśmiałam się by rozluźnić sytuację i lekko odsunęłam się od niego
- zrobiłem coś źle? - otrząsnął się z amoku
- nie tylko ... nie nic
- Beth ?
- nie nic - oblizałam usta - idziemy na spacer ? - wyskoczyłam z tym pomysłem szczerze mówiąc troche bez namysłu, ale lepsze było to niż siedzenie tutaj i zachowywanie się niczym niewyżyci zboczeńcy czego naprawdę nie chciałam.
- dobrze - złączył nasze czoło - przepraszam - uśmiechnęłam się
- nic się nie stało skarbie - złapałam go za ręce i ruszyłam do pokoju by przebrać się. mój typowo dziewczęcy problem jak zwykle mnie nie opuszczał, ale gdy moim oczom ukazał się top w paski już wiedziałam, że moje ukochane czarne spodenki będą do tego pasować i moje, choć nie wiem jakim cudem jeszcze białe conversy. Gotowa usiadłam na łóżku podziwiając jeszcze ubierającego się blondyna. No niestety, ale bałagan w jego walizce wcale nie pomógł mu w ubraniu czegos co było czyste. Nie rozumie jak można brudne ubrania wrzucać do walizki, gdy nocuje sie w hotelu i obsługa zapewnia czyszczenie ubrań. Oparłam się na łokciach i dopiero teraz ujrzałam jak widoczne były zadrapania, które pozostawiłam zeszłej nocy na plecach blondyna. Całe czerwone, a nawet w niektórych miejscach całkiem głębokie. Odruchowo wstałam i podeszłam do niego kładąc rękę na jego plecach.
- przepraszam - zakryłam drugą ręką usta - ja nie chciałam - w moich oczach pojawiły się łzy - ja nie wiedziałam
- beth - chłopak obrócił się i przytulił mnie - skarbie jest dobrze
- ale to cie pewnie boli - kurczowo przytulałam chłopaka
- Beth nie boli - powiedział odsuwając mnie od siebie na kilkanaście centymetrów i spojrzał mi w oczy - naprawdę nie boli - ponownie tego dnia zetknął nasze czoła razem - to dowód na to, że jestem twój skarbie - łzy przestały sływać po moich policzkach a zamiast nich na moich policzkach ukazały sie rumieńce. Odruchowo mój wzrok spadł na moje bose stopy - a usta mam tutaj - powiedział zwrócić swoją uwagę na siebie. Złapał mnie za podbródek i nie miałam wyjścia. Musiałam spojrzeć w oczy chłopaka. Piękny błekit oczu hipnotyzował tak, że za każdym razem, gdy w nie spoglądałam tonęłam bez opamiętania w głębokiej barwie. Mój wzrok chwilę jeszcze zagłębił się w oczy ideału, który należał tylko do mnie, po czym skierowałam swój wzrok na wargi, które chłopak oblizał i wpiłam sie w nie.
- przy tobie tracę kontakt ze światem - oderwałam się od chłopaka z wciąż zamkniętymi oczami
- Niall, a jak nas ktoś przyłapie ? - starałam się zatrzymać chłopaka przed zrobieniem głupoty.
- nikt nas nie przyłapie Beth - zaczął wdrapywać się na ogrodzenie - tutaj praktycznie nikogo nie ma - przeskoczył przez nie - zaraz przyjde i otworze ci brame, nie ruszaj się stąd
- a mogę oddychać ?
- tylko jeśli będziesz robić to dla mnie - uśmiechnął się i pobiegł
- no pięknie - mruknęłam pod nosem. Chwilę później usłyszałam otwieranie starego miedzianego zamka
- zapraszam - powiedział blondyn zapraszając mnie gestem ręki. Gdy weszłam ten zamknął brame i podszedł do mnie. Splótł nasze palce i ruszyliśmy w głąb ogrodu cudownej, ale niestety opuszczonej rezydencji.
Drzewa jakby specjalnie delikatnie uginały się w stronę dróżki, którą szliśmy. Zaniedbany ogród miał swój urok. Wszystko było takie cudowne, ale nieznane. Czułam się jak bohaterka książki "Tajemniczy ogród". To miejsce miało swoja magię, którą po kilku chwilach od przekroczenia bramy mnie urzekło.
Niall odgrodził przedemną "zasłonę" z liści, pod którą przeszłam i ruszył za mną, a dokładniej wpadł ponieważ nie potrafiłam zrobić ani kroku widząc to co chciał mi pokazać. Zaniedbany ogród, ale jaki piekny. Róże, tulipany i wiele innych kwiatów, krzaczków, drzew rosnących tam gdzie im się podobało sprawiały, że czułam się jakby był to jeden z moich przedziwnych snów, które nie zapamiętuje. Urok tego miejsca ujął moje serce
- Niall tu jest ... - przerwał mi
- tak skarbie pięknie - przytulił mnie od tyłu - opłacało sie pochuliganić ? - zaśmiał się cicho oplatając swoim oddechem moją szyję
- tak - obróciłam twarz w jego stronę - jak znalazłeś to miejsce ? - ciekawiło mnie kiedy miał okazję znaleźć to miejsce. Przecież ciągle jeździ w trasy, ma różne wywiady, a ostatnimi czasu każdą wolną chwile spędza ze mną.
Usiadł na ziemi.
- Kiedyś uciekałem przed paparazzi. Przeskoczyłem przez to ogrodzenie co dziś i przypadkiem znalazłem je. Rzadko tu przychodze. Ale gdy przychodze to, gdy mam problem i chcę go przemyśleć. Ty jesteś pierwszą osobą, którą kiedykolwiek tu przyprowadziłem - uśmiechnął się - Kiedyś z ciekawości wszedłem do tego domu i znalazłem klucz z bramy. Nie chciałem zgubić więc zostawiłem go tutaj. Dla ciebie pierwszy raz go użyłem - w moich oczach pojawiły sie łzy. Podzielił się ze mną miejscem, które mogł mieć jedynie dla siebie, gdzie mógł uciekać od tego całego świata i gdzie mógł odpocząć.
Obróciłam się do niego przodem i przytuliłam go szepcąc do ucha "dziękuję".
______________________
Będę wisieć za swoja nieobecność ?
Nie miałam zbytnio kiedy pisać rozdziału.
I btw. jedzie ktoś z was na koncert Room94 w krakowie?
i czy jest ktoś za pomysłem żebym stworzyła taką podstronkę koło bohaterów z moimi rysunkami itd. ??
Dedykuję ten rodział każdemu kto czyta ten rozdział. Bo każdy przecież ma przyjaciela, jeśli nie to pamiętajcie macie mnie i możecie się do mnie zwrócić nawet z problemem typu " mam okres co zrobić ?! " Plece już bzdury ... zapraszam na rozdział i licze na miły komentarz
Promienie słoneczne, które wpadały do pokoju zaczęły powoli oświetlać go.Nie trzeba było długo czekać by to właśnie one obudziły mnie i nie pozwoliły na moją podróż po bezkresach wyobraźni, która nawet dla samej mnie była wielką niewiadomą. Moje sny były od zawsze dziwne. Stworzenia, które powstawały podświadomie czy osoby były niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju.
Mogłabym stworzyć miliony scenariuszy do filmów fantasy, gdyby nie to, że już kilka minut po przebudzeniu przeżyte chwile w trakcie snu znikały z mojej pamięci. Od kiedy pamiętam z moich snów pamiętałam jedynie szczegóły, imiona, które nadawała moja wyobraźnia czy jedynie małe fragmenty postaci, a jeśli sen zapadł mi już w pamięć był on horrorem, który wpływał na moje samopoczucie i to jaka byłam w przyszłości.
Wiem, że to była jedynie wyobraźnia i niemożliwe, że wpływało to na mój charakter, ale ja byłam ewenementem i zawsze byłam dziwna.
To wszystko było dostrzegane przez rówieśników i często byłam wyśmiewana z tego, że myślałam w większej części o sobie i nie potrafiłam być miła dla osób, które jako tako były miłe, ale gdy już przyszło wybierać między mną, a moimi prześladowcami. Mogłam ich tak nazwać bez żadnych problemów.
Byli prześladowcami.
Gdziekolwiek bym nie była, zawsze był ktoś z mojej szkoły, kto chciał uprzykrzyć mi życie. Po kilku latach nawet zwykły śmiech za plecami kojarzył mi się z minionymi latami nawet jeśli to była jedynie grupka znajomych śmiejących się z samych siebie, a ja nie miałam nic z tym wspólnego. To było męczące. Ale teraz zaczynam nabierać wiary w siebie, w czym pomaga mi ktoś kogo jako pierwszego obdarzyłam tak wielkim zaufaniem.
Spojrzałam na blondyna na samą myśl o jego osobie. Spał tuż obok mnie szczelnie trzymając mnie w swoich ramionach jakbym miała zaraz stąd zniknąć, wyparować i nie wrócić.
Najdelikatniej jak tylko potrafiłam wyswobodziłam się z uścisku tak by nie budzić chłopaka i ruszyłam do kuchni by przygotować Irlandczykowi śniadanie.
Jedynym problemem było to, że nie wiedziałam gdzie co jest. Byłam z zawodu kucharką, więc przepis nie był dla mnie problemem jedynie namierzenie kilku niezbędznych rzeczy do przygotowania jajecznicy takich jak drewniana łyżka, patelnia czy talerze i sztućce było już trudniejszym wyzwaniem. Na szczęście zawiasy w szafkach, jak to zwykle bywa, nie skrzypiały, więc mogłam spokojnie otwierać szafkę za szafką pilnie przeglądając jej zawartość. Jednak znalezienie potrzebnego sprzętu nie było takie trudne na jakie się wydawało. Wszystko było tak ułożone, że praktycznie wyciągłam rękę i miałam potrzebne "narzędzia".
Wyciągnęłam z lodówki jajka, margaryne i chwilę później stałam odziana jedynie w za dużą bluzkę Nialla przy kuchence z skwierczącą patelnią w ręce.
Gdy jajecznica była już odpowiednio usmażona znalazła się na talerzach przystrojona w pietruszkę. Ustawiłam talerze naprzeciw siebie na stoliku oddzielającym kuchnie i salon. Nalałam do wysokich szklanek soku poramańczowego i odeszłam na kilka kroków w tył, aby ocenić jak to wygląda.
Kiedy stwierdziłam, że wszystko jest idealnie, ruszyłam do pokoju, gdzie Niall leżał na plecach i słodko chrapał. Cicho podeszłam do łóżka i usiadłam delikatnie na chłopaku okrakiem i pocałowałam go w usta, gdy chciałam się odsunąć poczułam jego ręce na swoich bokach, które utrzymywały mnie wciąż w owej pozycji.
- Dzień dobry - wyprostowałam sie wciąż siedząc na chłopaku
- Dzień dobry skarbie - kąciki moje jak i chłopaka uniosły się maksymalnie do góry.
- zrobiłam dla ciebie śniadanie - zeszłam z chłopaka i stanęłam obok łóżka wyciągając rękę w jego kierunku, którą złapał i chwilę później siedzieliśmy przy stoliku.
- jakie plany na dzisiaj ? - spytałam odkładając widelec na talerzyk
- ja, ty i mnóstwo wolnego czasu bo kolejny koncert dopiero za tydzień - powiedział uśmiechnięty - a teraz powiedz aaaa - przeciągał tak długo samogłoskę póki nie otwarłam ust by umieścić porcji jajecznicy w nich. I tak zaczęło się dokarmianie siebie nawzajem. A gdy wszystko było zjedzone pierwszy raz w życiu nie usłyszałam kłótni związanej z myciem talerzy, gdyż Niall szybkim ruchem zgarnął oba i wstawił do zmywarki
- a wiesz, że ręcznie było by szybciej ? - spojrzałam na niego z byka. Dla mnie było to marnowanie wody, energii i wpajanie sobie nawyku lenistwa. Niestety szkoła jak i matka wpoili we mnie nawyk mycia po sobie i oszczędzania czego się da.
- ale dzięki temu oszczędzimy czasu dla siebie - zaśmiałam się cicho, gdy chłopak podszedł do mnie i ucałował mnie w czuły punkt na szyji, który powoduje u mnie łaskotanie. A Niall oczywiście musiał wykorzystać moment. Obróciłam się do niego przodem i ujmując jego twarz w dłonie skupiłam jego usta na swoich. Chłopakowi oczywiście chodziło o taki obrót sprawy. Jego ręce błyskawicznie znalazły się na moich biodrach przyciągając mnie do siebie.
- Niall, Niall slow down - powiedziałam wyczuwając zamiary chłopaka - zwolnij tygrysie - zaśmiałam się by rozluźnić sytuację i lekko odsunęłam się od niego
- zrobiłem coś źle? - otrząsnął się z amoku
- nie tylko ... nie nic
- Beth ?
- nie nic - oblizałam usta - idziemy na spacer ? - wyskoczyłam z tym pomysłem szczerze mówiąc troche bez namysłu, ale lepsze było to niż siedzenie tutaj i zachowywanie się niczym niewyżyci zboczeńcy czego naprawdę nie chciałam.
- dobrze - złączył nasze czoło - przepraszam - uśmiechnęłam się
- nic się nie stało skarbie - złapałam go za ręce i ruszyłam do pokoju by przebrać się. mój typowo dziewczęcy problem jak zwykle mnie nie opuszczał, ale gdy moim oczom ukazał się top w paski już wiedziałam, że moje ukochane czarne spodenki będą do tego pasować i moje, choć nie wiem jakim cudem jeszcze białe conversy. Gotowa usiadłam na łóżku podziwiając jeszcze ubierającego się blondyna. No niestety, ale bałagan w jego walizce wcale nie pomógł mu w ubraniu czegos co było czyste. Nie rozumie jak można brudne ubrania wrzucać do walizki, gdy nocuje sie w hotelu i obsługa zapewnia czyszczenie ubrań. Oparłam się na łokciach i dopiero teraz ujrzałam jak widoczne były zadrapania, które pozostawiłam zeszłej nocy na plecach blondyna. Całe czerwone, a nawet w niektórych miejscach całkiem głębokie. Odruchowo wstałam i podeszłam do niego kładąc rękę na jego plecach.
- przepraszam - zakryłam drugą ręką usta - ja nie chciałam - w moich oczach pojawiły się łzy - ja nie wiedziałam
- beth - chłopak obrócił się i przytulił mnie - skarbie jest dobrze
- ale to cie pewnie boli - kurczowo przytulałam chłopaka
- Beth nie boli - powiedział odsuwając mnie od siebie na kilkanaście centymetrów i spojrzał mi w oczy - naprawdę nie boli - ponownie tego dnia zetknął nasze czoła razem - to dowód na to, że jestem twój skarbie - łzy przestały sływać po moich policzkach a zamiast nich na moich policzkach ukazały sie rumieńce. Odruchowo mój wzrok spadł na moje bose stopy - a usta mam tutaj - powiedział zwrócić swoją uwagę na siebie. Złapał mnie za podbródek i nie miałam wyjścia. Musiałam spojrzeć w oczy chłopaka. Piękny błekit oczu hipnotyzował tak, że za każdym razem, gdy w nie spoglądałam tonęłam bez opamiętania w głębokiej barwie. Mój wzrok chwilę jeszcze zagłębił się w oczy ideału, który należał tylko do mnie, po czym skierowałam swój wzrok na wargi, które chłopak oblizał i wpiłam sie w nie.
- przy tobie tracę kontakt ze światem - oderwałam się od chłopaka z wciąż zamkniętymi oczami
- Niall, a jak nas ktoś przyłapie ? - starałam się zatrzymać chłopaka przed zrobieniem głupoty.
- nikt nas nie przyłapie Beth - zaczął wdrapywać się na ogrodzenie - tutaj praktycznie nikogo nie ma - przeskoczył przez nie - zaraz przyjde i otworze ci brame, nie ruszaj się stąd
- a mogę oddychać ?
- tylko jeśli będziesz robić to dla mnie - uśmiechnął się i pobiegł
- no pięknie - mruknęłam pod nosem. Chwilę później usłyszałam otwieranie starego miedzianego zamka
- zapraszam - powiedział blondyn zapraszając mnie gestem ręki. Gdy weszłam ten zamknął brame i podszedł do mnie. Splótł nasze palce i ruszyliśmy w głąb ogrodu cudownej, ale niestety opuszczonej rezydencji.
Drzewa jakby specjalnie delikatnie uginały się w stronę dróżki, którą szliśmy. Zaniedbany ogród miał swój urok. Wszystko było takie cudowne, ale nieznane. Czułam się jak bohaterka książki "Tajemniczy ogród". To miejsce miało swoja magię, którą po kilku chwilach od przekroczenia bramy mnie urzekło.
Niall odgrodził przedemną "zasłonę" z liści, pod którą przeszłam i ruszył za mną, a dokładniej wpadł ponieważ nie potrafiłam zrobić ani kroku widząc to co chciał mi pokazać. Zaniedbany ogród, ale jaki piekny. Róże, tulipany i wiele innych kwiatów, krzaczków, drzew rosnących tam gdzie im się podobało sprawiały, że czułam się jakby był to jeden z moich przedziwnych snów, które nie zapamiętuje. Urok tego miejsca ujął moje serce
- Niall tu jest ... - przerwał mi
- tak skarbie pięknie - przytulił mnie od tyłu - opłacało sie pochuliganić ? - zaśmiał się cicho oplatając swoim oddechem moją szyję
- tak - obróciłam twarz w jego stronę - jak znalazłeś to miejsce ? - ciekawiło mnie kiedy miał okazję znaleźć to miejsce. Przecież ciągle jeździ w trasy, ma różne wywiady, a ostatnimi czasu każdą wolną chwile spędza ze mną.
Usiadł na ziemi.
- Kiedyś uciekałem przed paparazzi. Przeskoczyłem przez to ogrodzenie co dziś i przypadkiem znalazłem je. Rzadko tu przychodze. Ale gdy przychodze to, gdy mam problem i chcę go przemyśleć. Ty jesteś pierwszą osobą, którą kiedykolwiek tu przyprowadziłem - uśmiechnął się - Kiedyś z ciekawości wszedłem do tego domu i znalazłem klucz z bramy. Nie chciałem zgubić więc zostawiłem go tutaj. Dla ciebie pierwszy raz go użyłem - w moich oczach pojawiły sie łzy. Podzielił się ze mną miejscem, które mogł mieć jedynie dla siebie, gdzie mógł uciekać od tego całego świata i gdzie mógł odpocząć.
Obróciłam się do niego przodem i przytuliłam go szepcąc do ucha "dziękuję".
______________________
Będę wisieć za swoja nieobecność ?
Nie miałam zbytnio kiedy pisać rozdziału.
I btw. jedzie ktoś z was na koncert Room94 w krakowie?
i czy jest ktoś za pomysłem żebym stworzyła taką podstronkę koło bohaterów z moimi rysunkami itd. ??
niedziela, 2 czerwca 2013
Rozdział 37
Co bym nie napisała czerwoną czcionką będziecie wiedzieć co ona oznacza xD
Ale tak dla jasności osoby poniżej 18 roku życia proszone są o odejście od monitorów, gdyż poniższa treść może zniszczyć wam życie i nie będziecie chciali mieć nikogo innego w łóżku jak Niall Horan, którego tutaj przedstawiam ( choć nie wiadomo czy wgl jest taki, jakiego go opisuję )
( jak pisałam +18 miałam cały czas czerwony ryj i śmiałam się z samej siebie ! )
+
Dedykuję ten rozdział Klaudii, która cały czas ze mną była podczas pisania tych jakże haniebnych treści i podpowiadała mi różne określenia ;P
SKUBANA PROFESJONALISTKA!
Dedykuję ten rozdział Klaudii, która cały czas ze mną była podczas pisania tych jakże haniebnych treści i podpowiadała mi różne określenia ;P
SKUBANA PROFESJONALISTKA!
______________________________
Przełknęłam ślinę, gdy zaświecałam światło. Szczerze mówiąc bałam się tego. Chciałam to zrobić, oczywiście, że chciałam, ale to był pierwszy raz, gdy pozwoliłam mu na, aż tak bliski kontakt. To pierwszy raz, gdy pozwoliłam komukolwiek na taki kontakt. Wiedziałam, że będzie ostrożny.
Tego byłam pewna, ale i tak byłam w głębi ducha przerażona. Poczułam jego lodowate ręcę na brzuchu. Nawet nie zauważyłam, gdy wszedł za mną do pokoju.
- Beth jeśli nie chcesz nie musimy tego robić - powiedział, gdy zobaczył mój zamyślony wzrok. Obróciła się do niego przodem i wpiłam się w jego usta z namiętnością jakiej nigdy mu nie okazałam. Mój strach zaczął zamieniać się coraz bardziej w porządanie.
Zawiesiłam ręce na jego szyji, a jego ręce z talii zaczęły zjeżdzać coraz niżej zatrzymując się na pośladkach. Uniósł je lekko na co ja podskakując umiejscowiłam się na jego biodrach.
Wolnym tępem ruszył w kierunku dwuosobowego łóżka nieodrywając swoich ust od moich. Delikatnie posadził mnie na łóżku, gdy doszedł do niego. Gdy rozłączył nasze usta ja położyłam się na łóżku. Chłopak zaś oparł się rękoma po obu stronach mojego ciała i podwijając moją bluzkę zaczął składać mokre pocałunki w okolicy mojego pępka co chwila zbliżając się coraz bliżej moich piersi. Zanim jednak do nich dotarł ściągnął ze mnie bluzkę i przelotnie pocałował moje usta. Powrócił do wcześniejszego zajęcia. Ja leżałam zagryzając dolną wargę. Przy każdym jego pocałunku moje mięśnie spinały się.
Moje ciało przeszła fala ciepła, gdy jego ręce wsunęły się pod moje plecy niezdarnie starając się rozpiąć stanik na ślepo. Zaśmiałam sie, gdy prawie niesłyszalnie przeklnął męcząc się. Uniosłam się delikatnie by pomóc mu. Moja pomoc okazała się dla niego zbawieniem. Dopiero, gdy poczułam jak stanik opuszcza moje ciało, moje policzki spiekł rumieniec.
Byłam przed nim prawie naga. Chłopak spojrzał na mnie. Na jego twarzy widniało pytanie "mogę ?".
Zagryzłam dolną warge przy prawym kąciku ust i kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam. Zaczął powoli zniżać swoje ciało.
Chwilę później poczułam jego wargi na prawej piersi. Delikatnie całował ją, po czym zachaczył językiem mój sutek. Zaczął drażnić go koniuszkiem języka. Mój oddech zaczął coraz bardziej przyśpieszać.
Po chwili przeszedł na druga pierś. Potraktował ją tak samo jak poprzedniczkę.
Gdy już nacieszył się okrągłymi przyjaciółkami zaczął ponownie zjeżdżać w dół. Jego prawa dłoń szybko uporała się z guzikiem i zamkiem moich spodenek. Parę sekund później moje spodenki spadły na ziemię, a jedyną rzeczą jaka okrywała moje ciało były czarne majtki.
Niall stanął nade mną. Złapał dłońmi za tył kołnierzyka swojego polo i pociągnął dłonią do góry pozbawiając swoje ciało górnej części ubioru.
Postanowiłam przejąć inicjatywę. Usiadłam na skraju łóżka, gdy chłopak rzucał na ziemię polo i niepewnie złapałam za pasek jego spodni. Jego uśmiech dodał mi otuchy. Jakby mówił - Kochanie nie robimy nic złego . Przez chwilę męczyłam się z klamrą, ale rozpięcie guzika i rozporka zajęło mi mniej czasu. Dopiero, gdy spodnie irlandczyka dotknęły ziemi ujrzałam wybrzuszenie dość widoczne na jego czarnych bokserkach. Rumieniec, który dość niedawno wyblakł na moich policzkach znów nabrał czerwonego koloru. Poczułam rękę na ramieniu. Spojrzałam w oczy chłopaka
- Beth jeśli nie chcesz...
- Niall, ja chcę - przerwałam, a dłonie z małym oporem ruszyły ku gumce z dobrze wszystkim znanym napisem " Calvin Klein". Zagryzłam wargę ściągając bieliznę chłopaka w dół. Moim oczom ukazała się jego męskość. Oblizałam usta obejmując dłonią jego członka. Byłam lekko zestresowana tym, że robię to pierwszy raz. Bałam się, że popełnię jakiś błąd. Coś zrobię chłopakowi.
- powiem jak coś będzie nie tak, ok ? - uspokoił mnie jego głos. Moja ręka zaczęła poruszać się wzdłuż jego penisa. Gdy nie widziałam protestów ze strony chłopaka przyśpieszyłam swoje ruchy. Po pewnym czasie chłopak zamknął oczy. Czułam, że był blisko. Z zaciekawieniem spojrzałam w górę na twarz blondyna. Starałam się nie pokazywać, że nie mam w tym doświadczenia. Wysunęłam z ust język i przejechałam nim wzdłuż jego męskości by następnie zatopić go w swoich ustach. Wciągając policzki zaczęłam ssać jego penisa, który z każdą chwilą był bliżej by dojść w moich ustach.
Moje dłonie spokojnie spoczywały na jego biodrach kontrolując odruchowe kołysanie się bioder chłopaka. Jego lewa dłoń spoczywała na mojej, a prawą odgarnął kosmyki włosów opadające mi na twarz by móc lepiej obserwować moje poczynania. Czułam jak z każdą chwila jego członek jest coraz bardziej nabrzmiały. Za chwilę miał dojść więc przyśpieszyłam trochę by móc uwolnić od narastającego napięcia w nim. Chwilę później poczułam słoną, lepką ciecz w swoich ustach. Spojrzałam na niego.
- połknij - usłyszałam cichy głos chłopaka. Zdałam sie na niego i wykonałam to co powiedział. Złapał mnie za ręce i pomógł wstać. Gdy byłam prawie z nim na równi, prawie ponieważ moje 169 cm nie mogło się równać z jego 176 cm, pocałował mnie w usta. Chwilę potem znów leżałam w tej samej pozycji co wcześniej, jedynie trochę dalej, a moje nogi były lekko rozchylone.
Chłopak uklękł przede mną.
Poczułam jego dłonie na zewnętrznych stronach ud. Przyciągnął mnie do siebie zawieszając sobie moje nogi na ramionach.
Zaczął składać delikatnie pocałunki coraz bliżej mojego czułego miejsca, które wciąż było zasłonięte skromnym materiałem. Chłopak ucałował miejsce na mojej bieliźnie gdzie najbardziej przylegała do mojej kobiecości. Cicho jęknęłam. Dobrze wiedziałam, że wywołało to u niego uśmiech. Zamknęłam oczy, gdy jego lewa ręka odsunęła kawałek materiału w bok. Poczułam chłodny podmuch powietrza oznaczający, że usta chłopaka są milimetry od najbardziej skrywanego kawałka mojego ciała.
Moje mięśnie delikatnie spięły się, gdy poczułam jak delikatnie całuje moją łechtaczkę. Całował każdy milimetr na czułej powierzchni ciała przyprawiając mnie o doznania nie z tej ziemi, a gdy myślałam, że chłopak przekroczył granice dołączył do swoich działań język. Moje dotychczsowe ciche pojękiwania zaczęły być coraz głośniejsze. Zacisnęłam dłonie na prześcieradle w akcje desperacji.
Niall lekko podrażniony moją bielizną przerwał swoje poczynania by pozbyć się materiału i powrócił do znaczenia przy moim wejściu bliżej nieokreślonych wzorów by następnie ponownie wbić we mnie swój język kontynuując swoje przepełnione rozkoszą tortury. Moje biodra delikatnie uniosły się od tego uczucia. Z moich ust co jakiś czas wydostawały się pojękiwania przeplatane z imieniem chłopaka.
Byłam coraz bliżej orgazmu, a chłopak był w tym jeszcze bardziej utwierdzony, gdy moje uda mimowolnie zacisnęły się wokół jego głowy. Delikatnie odsunął się odemnie, a całe napięcie jakby straciło swoją siłę.
- skarbie nie teraz - powiedział po czym ruszył do szafki nocnej i wyjął z niej srebne opakowanie, które rozerwał ustami by następnie nałożyć na swojego członka zabezpieczenie zwane prezerwatywą. Przyglądałam się każdemu ruchowi chłopaka leżąc płasko na powierzchni naszego wspólnego łóżka.
Dopiero teraz pojęłam, że leżałam całkowicie naga przed nim, a co najdziwniejsze już nie czułam się skrępowana sytuacją. Czułam się przy nim piękna. Chłopak powoli podszedł do mnie i zawisł nade mną.
- jeśli nie chcesz nie musimy tego robić - szepnął patrząc w moje oczy. Możliwe, że szukał w nich przerażenia, ale ono już dawno znikło. Teraz jedynie było tam porządanie i chęć bliskości.
Położyłam rękę na jego karku i pocałowałam go jako potwierdzenie. Z każdą chwilą chciałam tego coraz bardziej. Poczułam jak umiejscowia się między moimi nogami. Delikatnie złapał moje biodra i uniósł na wysokości swojego członka.
- powiedz jak będzie coś nie tak dobrze ? - kiwnęłam głową, a chłopak delikatnie we mnie wszedł.
Delikatnie skrzywiłam się czując dyskomfort powodowany nigdy nie doznanym uczuciem. Ból, który poczułam przy pierwszych delikatnym pchnięciach chłopaka był nie do zniesienia. Widział to po mnie przez co już przy pierwszym razie zatrzymał się, lecz gdy powiedziałam żeby nie przestawał kontynuował to z bólem w oczach. Widziałam to. Złapałam go za rękę i przyciągłam bliżej siebie
- niall jest dobrze - jeknęłam. Chłopak oparł rękę tuż obok mojej głowy i nie przestawał. Ból z czasem ustąpił rozkoszy, która coraz bardziej napierała na moje ciało. Położyłam ręce na plecach chłopaka, gdy czułam, że i ja i chłopak dochodzimy.
Wszystkie moje mięśnie sie spięły przez co niekontrolowanie wbiłam paznokcie w plecy blondyna. Pisknęłam, gdy poczułam największe napięcie. Moje soki i jego zapewne zmieszały by się z sobą, gdyby nie prezerwatywa, którą miał na sobie Irlandczyk. Delikatnie opadł na mnie z bezsilności.
- przepraszam - słyszałam, gdy delikatnie wychodził ze mnie
- Niall - położyłam rękę na jego policzku - nic się nie stało
- ale przeze mnie poczułaś ból
- i nie tylko - chłopak położył się obok mnie. Oparłam sie na łokciu by móc widzieć jego całego - Niall to był jeden z najcudowniejszych momentów w moim życiu - ułożyłam głowę na jego rozpalonym tosie i zaczęłam znaczyć palcem wskazującym bliżej nieokreślone wzory na lepkiej od potu skórze - dziękuję - wyszeptałam całując linie jego szczęki.
____________________
Jestem niewyżytym seksualnie dzieckiem, które jest naprawdę chore!
Myślałam, że nie uda mi się dzisiaj czegokolwiek napisać, ale jakoś tak się spięłam, że napisałam bardzo zboczony rozdział .... jeśli komuś poszła psychika przepraszam... ostrzegałam !
sobota, 1 czerwca 2013
Rozdział 36
W głośnikach usłyszałam " Lot Wizz do Londynu został odwołany z powodu warunków pogodowych " czyli ponownie tknęliśmy w tym kraju. Nie wiem czy ten kraj przynosi mi pecha, czy to może po prostu ja mam pecha.Usiadłam załamana na krzesełku w holu i opierając się łokciami o kolana ukryłam twarz w dłoniach starając się nie wybuchnąć płaczem. Chłopak podszedł do mnie z kubkiem kawy
- kochanie - powiedział siadając obok
- ja mam zwyczajnego pecha! - powiedziałam głośniej i wstałam - znowu tu utknęłam rozumiesz? Za każdym razem tak jest. Zawsze gdy chce się stąd wyrwać coś staje mi na przeszkodzie. Już myślałam, że mój pech się skończył. Wyjechałam stąd, poznałam ciebie zaczęły spełniać się moje marzenia i musiałam tu wrócić, a teraz nie umie się stąd wyrwać - chłopak wstał i przytulił mnie. Przytuliłam się mocno do jego torsu - proszę powiedz, że wyjedziemy stąd dzisiaj choćby nie wiem co
- nie mogę tego zagwarantować
- Niall proszę chcę być jak najdalej od tego miasta - pociągnęłam nosem. Starałam się nie płakać, nie chciałam pokazać, że jestem słaba. Chciałam być mocna, ale to było silniejsze ode mnie. Słony płyn mimowolnie popłynął po moich policzkach by następnie zmoczyć t-shirt Irlandczyka. Ten pocałował mnie w czoło
- mam pomysł - odsunęłam się niego na kilka centymetrów i spojrzałam mu w oczy - jeśli nie chcesz być konkretnie w tym mieście możemy jechać do innego - powiedział uśmiechając się próbując wywołać go także u mnie co w miarę mu się udało, gdyż moje kąciki ust mimowolnie uniosły się kilka milimetrów ku górze.
Złapaliśmy swoje walizki i byliśmy zmuszeni ruszyć na stację kolejową położoną w centrum Katowic. Niestety nie obyło się bez podróży taksówką w wyznaczone miejsce.
Gdy taksówka stanęła przed głównym wejściem na dworzec moją uwagę przykuł przystanek autokarów. Ale jeszcze bardziej jeden z napisem " LONDYN". To była nasza szansa.
- Niall jedziemy do Londynu - powiedziałam patrząc na autokar z gigantycznym uśmiechem na ustach.
- przecież nie damy rady leje jak scebra. Samoloty nie lecą
- Niall nie bez powodu mówię jedziemy - pokazałam mu palcem na autokar. Chłopak w kilka sekund załapał o co mi chodziło. Zarzucił na głowę dopiero co ściągnięty kaptur i ruszyliśmy szybkim krokiem do pojazdu. Mieliśmy szczęście bo kierowca miał właśnie odjeżdżać.
Chwilę później siedzieliśmy na tylnych siedzeniach autokaru. Czekało nas dobre kilkanaście godzin jazdy. Wtuliłam się w chłopaka zarzucając nogi na jego lewej tak, że wyglądałam niczym małpka wtulająca się w opiekuna. W tym momencie byliśmy wdzięczni że jedyne wolne miejsca były na tyłach, ponieważ mogliśmy bezkarnie rozłożyć fotel w tył.
Zaciągłam się zapachem perfum Nialla. Były takie delikatne, a zarazem męskie. Poczułam jego rękę na udzie. Nie było w tym żadnych podtekstów. Chciał po prostu mieć pewność, że nie spadnę. Zamknęłam oczy i nawet sama nie pamiętam kiedy zasnęłam. Ostatnie wydarzenia strasznie mnie męczą, a łzy powodowane przez bezmyślność mojej matki wcale nie pomagają.
- Niall ? - powiedziałam cicho, gdy poczułam delikatnie szturchanie. Jednak jego nie było, a zamiast ukochanego zobaczyłam małą, na moje oko 8 letnią dziewczynkę.
- to jest Niall Horan prawda ? - spytała troszkę sepleniąc. Pokazała za szybą blondyna, który stał w kolejce do ubikacji
- tak to Niall - uśmiechnęłam się i poprawiłam do pozycji siedzącej. Mała stała i uśmiechała się. Po chwili gdy byłam już jako tako przebudzona pochyliła się nade mną
- powiedz Harry'emu, że mam już suknię ślubną - powiedziała z powagą. To było słodkie. Ona była święcie przekonana, że Harry będzie jej mężem. Dopiero teraz zauważyłam, że na ręce miała bransoletkę z twarzami chłopców. Była jedną z Directioners. To było pewne. Ich fanki były coraz młodsze. nie dziwiłam się im. Chłopcy byli sławni, przystojni utalentowani, a ja nie wiadomo jak, ale byłam wybranką jednego z nich. To schlebiało mi, ale dobrze wiedziałam, że niedługo Niall będzie miał mnie dość, chociażby ze względu na mój charakter czy moje blokady.
- dobrze powiem mu. Pewnie już wszystko jest gotowe nie ? - spytałam nie dając po sobie poznać jak bardzo sytuacja jest zabawna.
- właśnie jade na ślub. Jesteś dziewczyna Nialla nie dostałaś zaproszenia ?
- zawieruszyło się. Wybacz
- przepraszam - usłyszałam głos Nialla, a następnie chłopaka obejmującego ramiona dziewczynki swoimi masywnymi dłońmi tylko po to, by nie potrącić jej siadając na swoim miejscu tuż obok mnie. Gdy usiadł spojrzał na mnie
- cześć śliczna - uśmiechnął się do niej ukazując swoj aparat na zęby - kim jesteś ?
- przyszła pani Styles. Niall nie pamiętasz? Jutro ślub ! - chłopaksię zaśmiał
- no właśnie tam jędziemy - spojrzał na zeszycik, który trzymała w ręku - Kasiu - zaśmiałam się. To jak plątał mu sie język podczas wypowiadania tego imienia było przekomiczne. Ale po chwili uspokoiłam się gdyz mina dziewczynki wyrażała więcej niż tysiąc gróźb
- sorka - powiedziałam cicho i starałam się spoważnieć.
Niestety rozmowa z dziewczynką nie trwała długo, gdyż mama podeszła i powiedziała żeby nie zawracała nam głowy, a nasze starania typu " przecież milo rozmawiamy " nic nie zdziałały. Znów wtuliłam się w tors irlandczyka, lecz nie trwało to długo, gdyż ten przerwał ciszę, która trwała między nami
- obiecasz mi jedno ?
- zależe co ? - podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam z uśmiechem na chłopaka, który spoglądał na mnie swoimi hipnoituzyjącymi błękkitnymi tęczówkami
- że będziemy na zawsze razem
- skarbie - powiedziałam cicho i przysunęłam się na tyle blisko, by być milimetry od jego ust, ale nie dotykać ich - dłużej - na ustach chłopaka pojawił sie uśmiech. Położył swoją dużą ciepłą na moim policzku i gładząc po zarumienionej skórze delikatnie złączył nasze usta.
Gdy dotarliśmy do Londynu na mojej twarzy pojawił się jeden z najszerszych uśmiechów jakie kiedykolwiek ukazałam światu. Wciągnęłam do płuc londyńskie powietrze, które było przepełnione wolnością. Chłopak objął mnie w talii dłońmi i pocałował w czuły punkt między szyją, a szczęką. Całe moje ciało przeszedł miły dreszcz. Zagryzłam dolną wargę i obróciłam się do blondyna zarzucając mu ręce na szyję.
- nareszcie w domu - zetknęłam nasze czoła z sobą.
- jeszcze nie całkowicie - uśmiechnął się. Dobrze wiedziałam co ma na myśli. Nie rozumiem czasem rozumowania chłopaków. Co oni mają w tej głowie? Mózg czy może tę część ciała, która powinna być między nogami ? Sądzę, że ostatnio wymienił swój mózg na tę drugą propozycje. Ale cóż to chłopak, oni chyba czasem tak muszą.
- cierpliwości tygrysie - zaśmiałam się i oderwałam od chłopaka. Ruszyliśmy po bagaże a następnie po długich błaganiach Nialla pieszo w bliżej nieokreślonym kierunku. Celem wędrówki miało być mieszkanie.
Nasze mieszkanie. Nie mieszkanie moje, czy Nialla.
Nasze wspólne.
Miałam mieszkać z nim sam na sam.
To był kolejny krok w naszym związku. Dla mnie było to poważne posunięcie. Tylko czy to znaczyło dla Nialla to samo co dla mnie? Tego nie wiem. Moglam mieć jedynie cichą nadzieję, że ma to dla niego tak samo wielkie znaczenie co dla mnie.
Szliśmy w ciszy trzymając się za ręce ulicami Londynu. Wszystko było by cudownie, gdyby nie dziwne wrażenie, że ktoś nas śledzi.
- Niall też to czujesz ?
- ale co ? - powiedział z beztroską w głosie. Czyli tylko ja miałam takie wrażenie
- ktoś nas śledzi
- Bethany wiem, że ktoś nas śledzi. Znając moje popieprzone, aktualnie życie jest to jakaś fanka bądź paparazzi. Ja nic na to nie poradzę. Przepraszam - posmutniał. Nie wiedziałam czy mogłam czy nie, ale przytuliłam go na środku chodnika, po czym odsunęłam sie od niego na kilka centymetrów i pocałowałam ujmując twarz w dłonie.
- skarbie. To ich zawód. Wtrącać się w czyjeś życie. ja wiedziałam w co się pakowałam. nie byłam teraz jedynie przygotowana rozumiesz ? - powiedziałam zagłębiając spojrzenie w jego morskich tęczówkach.
- tak - nabrał powietrza do płuc, gdy stykaliśmy sie czubkami głów - chodźmy stąd - teraz jego oczy były zamknięte, ale czułam, że kryje się w nich pełno bólu. Obwiniał się za to, że nie czułam się swobodnie przy paparazi. Żadne moje zapewnienia nie potrafiłyby tego powstrzymać.
- chodź - złapałam go za rękę i ruszyliśmy w wyznaczonym przez Nialla kierunku. nienanym mi zbytnio.
30 minutowy spacer zaprowadził nas pod jedną z bogatszych kamienic. Budynek prezentował się nie za biednie nie za bogato. Tak zwyczajnie. W środku podobnie. Wszystko było w miarę normalne, gdyby nie recepcja, kamery i uczucie jakbym wchodziła do hotelu.
Gdy znaleźliśmy się na 6 piętrze drzwi windy otworzyły się i zobaczyłam przed sobą jedynie parę drzwi umiejscowionych na naprzeciwległych ścianach. Niall podszedł do tych po prawej i włożył klucz do środka. Chwilę później stałam w naszym mieszkaniu.
Moje ciało przeszedł kolejny dreszcz na samą myśl o słowie "nasze". To naprawdę się działo. miałam zamieszkać z Niallem. Od progu moje oczy przeskakiwały z przedmiotu na przedmiot. Irlandczyk położył zimne dłonie na moich ciepłych ramionach.
- witaj w domu skarbie - wyszeptał mi we włosy, po czym jego wargi zajęły sie składaniem delikatnych pocałunków na mojej szyji. Uznałam, że to idealny moment by odpłacić się za to wszystko co dla mnie robi. Odsunęłam się od niego. Spojrzałam w jego tęczówki. były wypełnione porządaniem. Zsunęłam z stóp trampki przydeptując pięty. Były tu dwie pary drzwi i w duchu modliłam się by idąc do tyłu trafić na te od sypialni. Na szczęście wpadki nie było i starając się iść kocimi ruchami udałam się do wnętrza pokoju.
______________
Wiem zabijecie mnie i wgl. ale nie pisałam tak długo bo miałam napierdol nauki ....
Wczoraj byłam na poprawie oceny z technologii i .... ZALICZYŁAM!
A więc teraz postaram sie pisać częściej o ile mi na to pozwolicie i nie będzie zlewać mojej " twórczości " jak ktoś mi powiedział ...
Zasada? Jeśli dacie 15 komentarzy będzie miło, ale patrząc na to jak długo zmagacie się z tym to już zlewam to next rozdzial jutro / poniedziałek ;) Zależy jak szybko napisze
- kochanie - powiedział siadając obok
- ja mam zwyczajnego pecha! - powiedziałam głośniej i wstałam - znowu tu utknęłam rozumiesz? Za każdym razem tak jest. Zawsze gdy chce się stąd wyrwać coś staje mi na przeszkodzie. Już myślałam, że mój pech się skończył. Wyjechałam stąd, poznałam ciebie zaczęły spełniać się moje marzenia i musiałam tu wrócić, a teraz nie umie się stąd wyrwać - chłopak wstał i przytulił mnie. Przytuliłam się mocno do jego torsu - proszę powiedz, że wyjedziemy stąd dzisiaj choćby nie wiem co
- nie mogę tego zagwarantować
- Niall proszę chcę być jak najdalej od tego miasta - pociągnęłam nosem. Starałam się nie płakać, nie chciałam pokazać, że jestem słaba. Chciałam być mocna, ale to było silniejsze ode mnie. Słony płyn mimowolnie popłynął po moich policzkach by następnie zmoczyć t-shirt Irlandczyka. Ten pocałował mnie w czoło
- mam pomysł - odsunęłam się niego na kilka centymetrów i spojrzałam mu w oczy - jeśli nie chcesz być konkretnie w tym mieście możemy jechać do innego - powiedział uśmiechając się próbując wywołać go także u mnie co w miarę mu się udało, gdyż moje kąciki ust mimowolnie uniosły się kilka milimetrów ku górze.
Złapaliśmy swoje walizki i byliśmy zmuszeni ruszyć na stację kolejową położoną w centrum Katowic. Niestety nie obyło się bez podróży taksówką w wyznaczone miejsce.
Gdy taksówka stanęła przed głównym wejściem na dworzec moją uwagę przykuł przystanek autokarów. Ale jeszcze bardziej jeden z napisem " LONDYN". To była nasza szansa.
- Niall jedziemy do Londynu - powiedziałam patrząc na autokar z gigantycznym uśmiechem na ustach.
- przecież nie damy rady leje jak scebra. Samoloty nie lecą
- Niall nie bez powodu mówię jedziemy - pokazałam mu palcem na autokar. Chłopak w kilka sekund załapał o co mi chodziło. Zarzucił na głowę dopiero co ściągnięty kaptur i ruszyliśmy szybkim krokiem do pojazdu. Mieliśmy szczęście bo kierowca miał właśnie odjeżdżać.
Chwilę później siedzieliśmy na tylnych siedzeniach autokaru. Czekało nas dobre kilkanaście godzin jazdy. Wtuliłam się w chłopaka zarzucając nogi na jego lewej tak, że wyglądałam niczym małpka wtulająca się w opiekuna. W tym momencie byliśmy wdzięczni że jedyne wolne miejsca były na tyłach, ponieważ mogliśmy bezkarnie rozłożyć fotel w tył.
Zaciągłam się zapachem perfum Nialla. Były takie delikatne, a zarazem męskie. Poczułam jego rękę na udzie. Nie było w tym żadnych podtekstów. Chciał po prostu mieć pewność, że nie spadnę. Zamknęłam oczy i nawet sama nie pamiętam kiedy zasnęłam. Ostatnie wydarzenia strasznie mnie męczą, a łzy powodowane przez bezmyślność mojej matki wcale nie pomagają.
- Niall ? - powiedziałam cicho, gdy poczułam delikatnie szturchanie. Jednak jego nie było, a zamiast ukochanego zobaczyłam małą, na moje oko 8 letnią dziewczynkę.
- to jest Niall Horan prawda ? - spytała troszkę sepleniąc. Pokazała za szybą blondyna, który stał w kolejce do ubikacji
- tak to Niall - uśmiechnęłam się i poprawiłam do pozycji siedzącej. Mała stała i uśmiechała się. Po chwili gdy byłam już jako tako przebudzona pochyliła się nade mną
- powiedz Harry'emu, że mam już suknię ślubną - powiedziała z powagą. To było słodkie. Ona była święcie przekonana, że Harry będzie jej mężem. Dopiero teraz zauważyłam, że na ręce miała bransoletkę z twarzami chłopców. Była jedną z Directioners. To było pewne. Ich fanki były coraz młodsze. nie dziwiłam się im. Chłopcy byli sławni, przystojni utalentowani, a ja nie wiadomo jak, ale byłam wybranką jednego z nich. To schlebiało mi, ale dobrze wiedziałam, że niedługo Niall będzie miał mnie dość, chociażby ze względu na mój charakter czy moje blokady.
- dobrze powiem mu. Pewnie już wszystko jest gotowe nie ? - spytałam nie dając po sobie poznać jak bardzo sytuacja jest zabawna.
- właśnie jade na ślub. Jesteś dziewczyna Nialla nie dostałaś zaproszenia ?
- zawieruszyło się. Wybacz
- przepraszam - usłyszałam głos Nialla, a następnie chłopaka obejmującego ramiona dziewczynki swoimi masywnymi dłońmi tylko po to, by nie potrącić jej siadając na swoim miejscu tuż obok mnie. Gdy usiadł spojrzał na mnie
- cześć śliczna - uśmiechnął się do niej ukazując swoj aparat na zęby - kim jesteś ?
- przyszła pani Styles. Niall nie pamiętasz? Jutro ślub ! - chłopaksię zaśmiał
- no właśnie tam jędziemy - spojrzał na zeszycik, który trzymała w ręku - Kasiu - zaśmiałam się. To jak plątał mu sie język podczas wypowiadania tego imienia było przekomiczne. Ale po chwili uspokoiłam się gdyz mina dziewczynki wyrażała więcej niż tysiąc gróźb
- sorka - powiedziałam cicho i starałam się spoważnieć.
Niestety rozmowa z dziewczynką nie trwała długo, gdyż mama podeszła i powiedziała żeby nie zawracała nam głowy, a nasze starania typu " przecież milo rozmawiamy " nic nie zdziałały. Znów wtuliłam się w tors irlandczyka, lecz nie trwało to długo, gdyż ten przerwał ciszę, która trwała między nami
- obiecasz mi jedno ?
- zależe co ? - podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam z uśmiechem na chłopaka, który spoglądał na mnie swoimi hipnoituzyjącymi błękkitnymi tęczówkami
- że będziemy na zawsze razem
- skarbie - powiedziałam cicho i przysunęłam się na tyle blisko, by być milimetry od jego ust, ale nie dotykać ich - dłużej - na ustach chłopaka pojawił sie uśmiech. Położył swoją dużą ciepłą na moim policzku i gładząc po zarumienionej skórze delikatnie złączył nasze usta.
Gdy dotarliśmy do Londynu na mojej twarzy pojawił się jeden z najszerszych uśmiechów jakie kiedykolwiek ukazałam światu. Wciągnęłam do płuc londyńskie powietrze, które było przepełnione wolnością. Chłopak objął mnie w talii dłońmi i pocałował w czuły punkt między szyją, a szczęką. Całe moje ciało przeszedł miły dreszcz. Zagryzłam dolną wargę i obróciłam się do blondyna zarzucając mu ręce na szyję.
- nareszcie w domu - zetknęłam nasze czoła z sobą.
- jeszcze nie całkowicie - uśmiechnął się. Dobrze wiedziałam co ma na myśli. Nie rozumiem czasem rozumowania chłopaków. Co oni mają w tej głowie? Mózg czy może tę część ciała, która powinna być między nogami ? Sądzę, że ostatnio wymienił swój mózg na tę drugą propozycje. Ale cóż to chłopak, oni chyba czasem tak muszą.
- cierpliwości tygrysie - zaśmiałam się i oderwałam od chłopaka. Ruszyliśmy po bagaże a następnie po długich błaganiach Nialla pieszo w bliżej nieokreślonym kierunku. Celem wędrówki miało być mieszkanie.
Nasze mieszkanie. Nie mieszkanie moje, czy Nialla.
Nasze wspólne.
Miałam mieszkać z nim sam na sam.
To był kolejny krok w naszym związku. Dla mnie było to poważne posunięcie. Tylko czy to znaczyło dla Nialla to samo co dla mnie? Tego nie wiem. Moglam mieć jedynie cichą nadzieję, że ma to dla niego tak samo wielkie znaczenie co dla mnie.
Szliśmy w ciszy trzymając się za ręce ulicami Londynu. Wszystko było by cudownie, gdyby nie dziwne wrażenie, że ktoś nas śledzi.
- Niall też to czujesz ?
- ale co ? - powiedział z beztroską w głosie. Czyli tylko ja miałam takie wrażenie
- ktoś nas śledzi
- Bethany wiem, że ktoś nas śledzi. Znając moje popieprzone, aktualnie życie jest to jakaś fanka bądź paparazzi. Ja nic na to nie poradzę. Przepraszam - posmutniał. Nie wiedziałam czy mogłam czy nie, ale przytuliłam go na środku chodnika, po czym odsunęłam sie od niego na kilka centymetrów i pocałowałam ujmując twarz w dłonie.
- skarbie. To ich zawód. Wtrącać się w czyjeś życie. ja wiedziałam w co się pakowałam. nie byłam teraz jedynie przygotowana rozumiesz ? - powiedziałam zagłębiając spojrzenie w jego morskich tęczówkach.
- tak - nabrał powietrza do płuc, gdy stykaliśmy sie czubkami głów - chodźmy stąd - teraz jego oczy były zamknięte, ale czułam, że kryje się w nich pełno bólu. Obwiniał się za to, że nie czułam się swobodnie przy paparazi. Żadne moje zapewnienia nie potrafiłyby tego powstrzymać.
- chodź - złapałam go za rękę i ruszyliśmy w wyznaczonym przez Nialla kierunku. nienanym mi zbytnio.
30 minutowy spacer zaprowadził nas pod jedną z bogatszych kamienic. Budynek prezentował się nie za biednie nie za bogato. Tak zwyczajnie. W środku podobnie. Wszystko było w miarę normalne, gdyby nie recepcja, kamery i uczucie jakbym wchodziła do hotelu.
Gdy znaleźliśmy się na 6 piętrze drzwi windy otworzyły się i zobaczyłam przed sobą jedynie parę drzwi umiejscowionych na naprzeciwległych ścianach. Niall podszedł do tych po prawej i włożył klucz do środka. Chwilę później stałam w naszym mieszkaniu.
Moje ciało przeszedł kolejny dreszcz na samą myśl o słowie "nasze". To naprawdę się działo. miałam zamieszkać z Niallem. Od progu moje oczy przeskakiwały z przedmiotu na przedmiot. Irlandczyk położył zimne dłonie na moich ciepłych ramionach.
- witaj w domu skarbie - wyszeptał mi we włosy, po czym jego wargi zajęły sie składaniem delikatnych pocałunków na mojej szyji. Uznałam, że to idealny moment by odpłacić się za to wszystko co dla mnie robi. Odsunęłam się od niego. Spojrzałam w jego tęczówki. były wypełnione porządaniem. Zsunęłam z stóp trampki przydeptując pięty. Były tu dwie pary drzwi i w duchu modliłam się by idąc do tyłu trafić na te od sypialni. Na szczęście wpadki nie było i starając się iść kocimi ruchami udałam się do wnętrza pokoju.
______________
Wiem zabijecie mnie i wgl. ale nie pisałam tak długo bo miałam napierdol nauki ....
Wczoraj byłam na poprawie oceny z technologii i .... ZALICZYŁAM!
A więc teraz postaram sie pisać częściej o ile mi na to pozwolicie i nie będzie zlewać mojej " twórczości " jak ktoś mi powiedział ...
Zasada? Jeśli dacie 15 komentarzy będzie miło, ale patrząc na to jak długo zmagacie się z tym to już zlewam to next rozdzial jutro / poniedziałek ;) Zależy jak szybko napisze
Subskrybuj:
Posty (Atom)