wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 40

Pogoda niestety nie pozwoliła mi na spełnienie mojego planu więc udałam się taksówką do domu. Podałam kierowcy adres i po kilkunastu minutach byłam pod swoją kamienicą. Na wejściu przywitałam się z portierem i ruszyłam do windy.  Gdy weszłam domu zrobiło mi się smutno. Było tak pusto i cicho. Nie miałam z kim pogadać. Podeszłam do kanapy i rzuciłam się na nią. Zaczęłam rozmyślać nad tym co mam dzisiaj robić. - może zadzwonie do kogoś ? - zapytałam się w myślach - tylko do kogo ? - zaczęłam rozmyślać - Eleanor teraz pewnie siedzi na uczelni, Danielle jest w trasie, a Perrie tak jak Dan pewnie - zaczęłam wymieniać w myślach - może Andy ? Dawno z nim nie rozmawiałam stęskniłam się za tym wariatem - uśmiechnęłam się do siebie, wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci.
- halo ? - usłyszałam znajomy mi głos 
- Andy ?

- Hej! - krzyknął do słuchawki - co tam u ciebie? ruszyłaś z chłopakami w trasę? 

- nie właśnie siedzę w domu i myślę sobie czy miałbyś może ochotę wpaść ? Mam X-boxa i inne zabawki - zaśmiałam się
- spoko wyślij mi adres - ucieszyłam się na jego pozytywną odpowiedź - będę do godziny 
- ok to do zobaczenia - uśmiechnęłam się i rozłączyłam. Po chwili sms z adresem został wysłany do przyjaciela. Teraz jedynie zostało mi czekać, aż chłopak pojawi się u mnie.
Ruszyłam szybszym krokiem do drzwi, gdy usłyszałam dźwięk, który w ostatnim tygodniu oznaczał przybycie dostawcy pizzy. Dziś po raz pierwszy od kiedy tu mieszkam, miał całkowicie inne znaczenie. Gdy otwarłam drzwi ujrzałam znajomego mi blondyna z gigantycznym uśmiechem na ustach.

- Boże mała jak ja cie dawno nie widziałem - powiedział przytulając mnie. Wtuliłam się w chłopaka szeroko uśmiechając się. Dopiero teraz odczułam to jak bardzo mi brakowało jego obecności
- a ja - po moim policzku poleciała łza - stęskniłam się 
- ej no nie płacz - starł łzę i uśmiechnął się obejmując swoimi gigantycznymi dłońmi moje ramiona - teraz może być tylko coraz lepiej 
- ok - wzięłam głęboki wdech i uspokoiłam się - gramy ? - podniosłam prawą brew ku górze 
- zawsze - uśmiechnął się 

- no chyba nie! - krzyknęłam kiedy to po raz 20 Andy wygrał ze mną mecz - oszukujesz! - krzyknęłam i usiadłam zła na kanapie

- chciałabyś - zaśmiał się siadajac obok mnie - jestem po prostu lepszy 
- idiota - powiedziałam z obrażonym wyrazem twarzy 
- chodź idziemy gdzieś - wyskoczył z pomysłem udając jakby wcześniej o tym nie myślał. dobrze to wiedziałam.
Lubił się bawić. To był jego żywioł, a to pytanie długo nurtowało go. Widziałam to na jego twarzy. 
- niby gdzie? - udawałam głupią 
- do klubu a gdzieżby indziej - obdarzył mnie uśmiechem przez co nie mogłam mu odmówić 
- daj mi pół godziny - wstałam z kanapy - przecież wyglądam jak jakiś menel - zaśmiałam się biegnąc do sypialni, a następnie szafy. - boże co ja ubiorę? - spytałam się w myślach. Przeglądałam na szybko ubrania. W końcu wpadłam na czarną mini bez ramiączek. - prosta, ale efektowna - pomyślałam i złapałam wieszak z strojem, po drodze chwyciłam jeszcze parę ulubionych szpilek i wbiegłam do łazienki. Szybki, letni prysznic pomógł mi odzyskać energię. Gdy wyszłam z kabiny wtarłam w skórę balsam truskawkowy i ruszyłam do lustra by umalować się i zrobić włosy. Moje włosy jak zawsze po wysuszeniu ułożyły się w fale, więc delikatnie je przeczesałam nie niszcząc efektu, następnie utrwalając go lakierem, wcześniej ubierając naszykowane rzeczy. Złapałam po drodze kilka bransoletek i wyszłam do przyjaciela.

- gotowa - uśmiechnęłam się 
- wow - powiedział krótko zaskoczony - Eleanor cie zmieniła 
- nie zmieniła - wywróciłam oczami - pokazała kilka trików, które używam - uśmiechnęłam się i ruszyłam z blondynem do jego auta zostawiając telefon w domu, a kluczyki u portiera by nie martwić się o nie podczas zabawy. 
Podróż samochodem nie zaprowadziła nas bezpośrednio do klubu gdyż długowłosy był ubrany w dres co nie wypadało do klubu założyć. Wstąpiliśmy na chwilę do niego, a nastepnie do klubu. Bramkarz zauważył nas w tłumie wpuszczając 
- dawno was tutaj nie było - powiedział wesoło Eddy 
- zawsze można to nadrobić - puściłam mu oczko przechodząc przez otwartą bramkę. Od wejścia uderzyła mnie fala ciepła wymieszana z zapachem potu i alkoholu. Wszędzie było pełno sztucznego dymu, tłumy ludzi tańczących i ocierających o siebie prawie nagie ciała. 

Alkohol był sprawcą całej sytuacji, ale nikomu to nie przeszkadzało. W końcu właśnie po to przyszli. Żeby napić się do pełna i wybawić w każdy możliwy sposób.
Kobiety zazwyczaj przychodzą żeby wyrwać fajnego chłopaka, poczuć się bardziej wartościowe lub po prostu zaliczyć. U mężczyzn, ich ego zawsze musi być najważniejsze. Muszą być spełnieni ciałem i duchem. Upić się, zaliczyć i wyszaleć się takie zasady panują w klubach. Ale my mieliśmy inne zasady z Andy'm. Przychodziliśmy tu żeby się odstresować. Zapełnić brakujące procenty jak inni, ale także żeby po prostu zatańczyć dać upust stresowi i rozluźnić się. Nigdy nie mieliśmy na myśli seksu z przypadkowym tancerzem. To było upokarzające w naszych oczach.

Przeciskając się przez spoconych klubowiczów dostaliśmy sie do baru, gdzie barman już dobrze wiedział co podać. Nie było nic lepszego niż dobrze zmrożona tequila. Brunet za ladą puścił mi oczko stawiając dwa kieliszki i oddalił się do innych klientów. Muzyka była strasznie głośna. Bas w muzyce odbijał się w moich płucach dając mi uczucie, którego już od dawna nie czułam.
Wolność.Brak kontroli.
Moje ciało podświadomie zaczęło delikatnie podrygiwać w takt piosenki. Skrillex - my name is Skrillex. Przy tym zawsze była najlepsza zabawa. 
Andy zauważył, że moje ciało już nie potrafiło siedzieć i nic nie robić. Pociągnął mnie do w głąb klubu i zaczęliśmy tańczyć. Ocieraliśmy się ciałami jak wszyscy, ale my mieliśmy do tego dystans. Robiliśmy to jak przyjaciele. Nie jak para, która zaraz miała pobiec pijana do toalety by rozładować na sobie na wzajem swoje seksualne potrzeby. Nie wiem ile tańczyliśmy, ale robiliśmy to póki nie zachciało nam się pić. Usiadłam na swoim wcześniejszym miejscu i otrzymałam tym razem zwykłą vódkę z sokiem. Andy pobiegł tańczyć dalej po pierwszym kieliszku lecz ja zostałam na dłużej. Piłam jedną kolejkę za drugą 

- nieźle mała - usłyszałam glos, który skądś znałam lecz nie wiedziałam skąd - która to kolejka ? - spojrzałam na niego nie pijana, a zszokowana

- szósta - uśmiechnęłam się - ale wciąż jestem trzeźwa - spojrzałam na niego pewnie 
- James - uśmiechnął się wyciągając w moim kierunku dłoń 
- Bethany - wykonałam ten sam ruch, a mężczyzna ucałował zewnętrzną stronę mojej dłoni .

___________________________

Wybaczcie, ze dopiero teraz, ale miałam małe problemy z internetem i wgl jakiś dziwny ten dzień dzisiaj
Wiem, zę krótki ale starałam się napisać tak żeby nie zdradzi w tym rozdziale wszystkiego 

4 komentarze:

  1. świetny i już nie moge doczekac sie kolenego *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski ;*

    Cantina

    OdpowiedzUsuń
  3. i tak jest najlepszy jestem ciekawa jak zareaguje Niall i czy stanie się coś nieoczekiwanego czekam na kolejny i życzę dużo weny xx

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzi fajny! :D

    @adka_xxx

    OdpowiedzUsuń