Spojrzałam na zegarek 5:28
- Pięknie-
powiedziałam sama do siebie lekko drżącym głosem. Nie wiedziałam co zrobić.
Przypuszczałam najgorsze, ale przecież zabezpieczaliśmy się z Irlandczykiem.
Miałam totalny mętlik w głowie. Do kogo miałam się zwrócić? Komu zwierzyć? Na
myśl przyszła mi tylko jedna osoba. Eleanor.
Z dwójki dziewczyn, które wczoraj
przyszły najlepiej mi się właśnie z nią rozmawiało. Spojrzałam na telefon
chłopaka. Leżał na stoliku nocnym, a blondyn miał rękę opartą o róg właśnie
tego stolika. Poczułam się jak Tom Cruise w "Mission: Impossible". Nie chciałam
za wszelką cenę obudzić chłopaka. Nie mógł nic wiedzieć. Powoli uważając na
skrzypiące miejsca w podłodze podeszłam o stolika i złapałam telefon w tym
samym momencie kiedy niebieskooki obracał się i coś mówił pod nosem. Znieruchomiałam,
a moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Gdy wtulił się w poduszkę i jedyną
rzeczą jaką robił było ciche pochrapywanie, a jego klatka piersiowa spokojnie
unosiła się i upadała podczas oddychania wróciłam po tych samych miejscach do
łazienki. Zamknęłam drzwi i usiadłam na ziemi opierając się o ścianę między
umywalką, a muszlą. Spojrzałam na telefon. Odblokowałam go i weszłam do książki
adresowej. Pierwszy raz zaklęłam szukając czegoś w telefonie chłopaka.
Zazwyczaj miał wszystko na wyciągnięciu ręki, gdy potrzebowałam jego telefonu.
Tym razem zostałam zasypana tysiącami kontaktów. Przedziwne nazwy, imiona i
nazwiska. To był początek książki, a gdzie jest E?
Przesunęłam jeszcze
paręnaście razy po dotykowym ekranie i
znalazłam interesujący mnie numer. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i usłyszałam
granie na czekanie, którym było „Elie Goulding – How long will i love you”. Gdy
już miałam ochotę rozłączyć się usłyszałam zaspany głos dziewczyny.
- Boże Horan jest środek nocy. Daj mi spać - jęknęła do telefonu z wyraźnym niezadowoleniem.
- Els ? – powiedziałam spanikowana. Przed chwilą jeszcze tak
bardzo się nie stresowałam. Nie było tego przynajmniej po mnie widać, ale teraz
ręka zaczęła się trząść, a głos niesamowicie łamać.
- Beth ? Coś się stało? - jej głos jakby ożył, a ona sama lekko się wybudziła z jeszcze nieuchodzącego z niej snu.
- Siedzę w łazience. Wymiotowałam i to już drugi raz. Els ja
nie wiem co jest grane. Ja nie chce być w ciąży – wpadłam w słowotoki ponownie z moich oczu zaczął
płynąć słonawy płyn mocząc moją, a raczej Nialla, bluzkę.
- Beth uspokój się. Kiedy masz zazwyczaj okres? - trafiła w
dziesiątkę. Jakbym jeszcze wiedziała.
- Z tego co pamiętam to pod koniec miesiąca.
- Który dzisiaj jest ?- jej głos wciąż był niesamowicie
zaspany. Wiedziałam, że dziewczyna będzie spać, ale nie umiałam czekać.
Musiałam z kimś o tym porozmawiać.
- 15 chyba.
- Może ci się spóźniać. Uspokój się i poczekaj do rana.
Przyjadę do ciebie z testem. Dobrze? – Els gdyby to było takie łatwe. Ledwo co
dawałam radę przez te pięć minut, a gdzie rano? Czyt. Dla ludzi nie
uczęszczających do placówek edukacyjnych rano to godziny 10-14.
- Els ja tu zejdę zaraz, a ty mi mówisz uspokój się i
poczekaj !- uniosłam ze stresu głos. Emocje coraz bardziej brały górę nad moim logicznym tokiem myślenia i jakimikolwiek rozsądnymi reakcjami – Potrzebuję cię teraz.
- Daj mi pół godziny ok?
- Ok – usłyszałam w tle jak cos szeleści i jęki Louisa.
Zapewne podnosiła się z łóżka - Puszczę ci sygnał żebyś otworzyła mi drzwi. Idź
do salonu najlepiej puść sobie telewizję czy coś. Nie myśl o tym póki nie
przyjadę. Zaraz będę – usłyszałam dźwięk oznaczający koniec połączenia.
Zostałam sama. A najgorsze było w tym to, że bałam się wychodzić w nocy z
pokoju. Zawsze miałam dziwne wrażenie, że ktoś jest w domu i czeka, aż zasnę
żeby coś mi zrobić. Wiem to było nielogiczne. Mieszkanie było zamknięte na klucz, ale i tak nienawidziłam być sama. Pomińmy fakt, że Niall spał. Ale
kiedy on spał zostawałam sama jako osoba, która nie śpi. Wzięłam telefon chłopaka i biorąc ze sobą jedną
z gitar stojących przy ścianie w celu obronnym, wyszłam z pokoju. Szybko wskoczyłam
na kanapę i owinęłam się kocem włączając w wypożyczalni TV „Getaway”. Nie minęło 20
minut filmu, a wyświetlacz telefonu zaświecił się. Na ekranie pojawiło się
„Eleanor C.”. Szybko odebrałam i zeskakując energicznie z kanapy podeszłam do drzwi.
- Już wjeżdżam na twoje piętro – odchyliłam zasłonkę judasza
i patrzałam przez niego czekając na dziewczynę. Kilka sekund później pojawiła
się przed drzwiami, a ja błyskawicznie otwarłam je wpuszczając dziewczynę – mam
– podniosła pudełko „baby test”. Na ten widok wszystkie moje mięśnie się spięły,
a ja straciłam zdolność mowy. Nie wiedziałam co teraz będzie. A jeśli zrobię
ten test i wyjdzie pozytywny? Niall może nie chcieć tego dziecka, a ja zostanę
z tym wszystkim sama tym bardziej, że matka nie chce mnie widzieć, a chłopak ma
przed sobą karierę. Nie chce zniszczyć mu tym życia.
- A jak Niall nie będzie chcieć dziecka?
- Pierw zrób test, później się martw. Dobrze? – złapała mnie
za nadgarstek i wcisnęła mnie razem z pudełkiem do łazienki. Wzięłam głęboki
oddech. Usiadłam na koszu z praniem i otworzyłam pudełko. Wyciągnęłam ulotkę i
zaczęłam czytać następnie wykonując wszystkie czynności podane na kawałku
kartki. Otarłam papierem toaletowym plastikowy test i wyszłam z pomieszczenia.
Dziewczyna stała przed drzwiami i patrzyła na mnie jak zahipnotyzowana.
Wzruszyłam ramionami krzywiąc się i usiadłam na kanapie w salonie.
- Za 10 minut będziemy wiedzieć – patrzałam uważnie na
minutnik, który włączyłam wcześniej w telefonie i zestresowana czekałam. Mimo
tego, że puściłam film dalej nie byłam nim zbytnio zainteresowana. Byłam zbyt
przejęta wynikiem testu. Gdy telefon pokazał, że czas minął znieruchomiałam.
Nie potrafiłam poruszyć chociażby jednym nerwem czy mięśniem. Niczym. Jakby
ktoś mnie zamurował.
- Beth… Beth… Ja sprawdzę – Els widząc moją sytuację
wyciągnęła rękę po test. Spojrzała na mnie, a następnie wynik i ponownie na
mnie. Jej mina nie mówiła nic. Brak emocji. Niczego. W końcu zdenerwowana
wzięłam z rak jej test i mój świat posypał się.
Na teście widniały dwie kreski. Co oznaczało jedynie to, że jestem w ciąży.
Bezsilnie opadłam na kanapę przez co spadła jedna z puf służących za
podłokietnik robiąc wielki hałas. Szybko zaczęłam poprawiać, ale niestety hałas
był tak duży, że usłyszałam kroki na górze.
- Ja uciekam – powiedziała Els wstając – musisz o tym porozmawiać
z nim jak najwcześniej – podeszła do drzwi i wyszła tak szybko jak weszła,
zostawiając mnie sam na sam z chłopakiem i testem w dłoni. Chwilę potem żywe
kroki na schodach sprowadziły Horana do salonu, gdzie w panice schowałam
wszystko pod poduszkę.
- Dlaczego nie śpisz ? – przetarł oczy zewnętrzną stroną
dłoni, ziewając przy tym i opadając ciałem na miejsce gdzie schowałam test
razem z pudełkiem.
- Nie umiałam spać – w duchu modliłam się by nie poczuł
zmiany w twardości poduszki.
- Płakałaś – położył dłoń na moim policzku, a ja zamknęłam
oczy dopasowując się do jej kształu.
- Romansidło oglądałam – Z sekundy na sekundę coraz
bardziej byłam zestresowana. Tym bardziej, że chłopak miał w zwyczaju ruszać się
na każdą stronę – jesteś głodny? Właśnie miałam coś zrobić.
- Jeśli chcesz możesz mi zrobić – wstałam i spojrzałam na
niego.
- Idziesz ze mną? – Za wszelką cenę musiałam ściągnąć go z
tej kanapy. Jednak nie było to takie łatwe jakby się miało wydawać. Ponieważ
blondyn rozsiadł się na dobre.
- Zostanę tu i puszczę film – wzięłam głębszy oddech i
starając się nie pokazać niczego po sobie weszłam do kuchni. Wrzuciłam do
mikrofalówki pizzę i kilka chwil później była gotowa.
- Beth ? Co to ? – poczułam jak wszystkie siły mnie
opuszczają kiedy chłopak wszedł do kuchni z testem w dłoni. Nagłe uderzenia
ciepła i zimna – Beth? – pojrzał podejrzliwie.
- Test ? – obróciłam się do niego tyłem pomimo tego, iż było
mi cholernie słabo starałam się zatrzymać zimną krew i kamienną twarz.
- Czyj ? – głos był bliżej. O wiele za blisko. Jego oddech
czułam wręcz na karku co świadczyło o tym, że jeśli obrócę się ukochany będzie
stać ze mną twarzą w twarz. Serce zaczęło bić szybciej, a oddech stracił swoje
spokojne tempo.
Zniszczyłam wszystko co miałam.
Straciłam swój świat.