- To jak ? –
uśmiechnęłam się do chłopaka. Widziałam go drugi raz odkąd pamiętam i nie
wiedziałam co robić. Nie wiedziałam co lubi robić, czym się interesuje, jakiej
muzyki słucha. Musiałam zacząć z nim od początku, choć podobno właśnie tak
najlepiej. Od podstaw poznać człowieka bo jeśli byliśmy przyjaciółmi mogliśmy
się stać teraz nimi na nowo, a przyjaźń, którą zyskaliśmy będzie o wiele
lepsza. Przynajmniej stawiałam na to, że Harry był moim przyjacielem
wcześniej.
- Co jak ?
- Z tymi filmami –
uśmiechnęłam się do niego na co chłopak westchnął.
- Wieczorem raczej
Niall będzie cie chciał mieć na osobność, ale jak ci zależy, możemy obejrzeć
coś teraz – jego słowa niestety nie były wypowiedziane zbyt entuzjastycznie,
ale jednak zgodził się na to.
- No to ty coś
wybierz, a ja zaraz wracam – pobiegłam na górę ucieszona niczym małe dziecko i
na szybko odziałam się w za duże dresy od Niall’a i zmieniłam ubrudzoną przez
ukochanego bluzkę na inną, czystą, jednakże tego samego właściciela. Jeśli nie
było go obok mnie, zakładałam jego ubrania. Pachniały nim i wtedy czułam jakby
był koło mnie. Tak było i teraz. Przeciągnęłam przez głowę bluzę zaciągając się
jego zapachem, i gdy nie wyglądałam jak jakaś pierwsza lepsza pani spod latarni
zeszłam na dół do obdarzonego bujną czupryną loków chłopaka włączającego
„Titanic”.
- Czemu Titanic ? –
przeskoczyłam przez oparcie kanapy i wygodnie się umiejscowiłam po jej prawej
stronie. Chłopak usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. Odruchowo odsunęłam
się od niego. Od wyjścia ze szpitala nie dałam się nikomu prócz Irlandczyka
dotknąć nawet przez podanie ręki, a właśnie zostałam objęta jego ramieniem.
Poczułam przez to lekkie zakłopotanie.
- Kiedyś oglądaliśmy
ten film maniakalnie i za każdym razem próbowaliśmy rozgryźć jakby to wszystko
wyglądało, gdyby coś poszło inaczej. Beth nie bój się. Nie mam złych zamiarów –
jego ciepły ton sprawił, że poczułam się jak kiedyś. Nie pamiętałam jak było
wcześniej, ale to uczucie, gdy wypowiadał słowa było mi tak znajome, że czułam
się jakbym już to przeżyła. Jakbym po prostu była bezpieczna i nic złego nie
miało mi się stać z jego strony.
Usadowiłam się obok chłopaka wygodnie, a ten
ponownie objął mnie ramieniem. Tym razem nie odsunęłam się, a bardziej
wtuliłam. Czułam się jakbym przytulała brata. Film leciał, a my zastanawialiśmy
się co by się stało, gdyby Jack nie uratował Rose, gdyby wtedy nikt nie
usłyszał jej krzyku podczas akcji ratunkowej, gdyby Jack nie wygrał biletu.
Zginęliby, ale nie poznaliby się i nie poznali smaku prawdziwej miłości. On
zapewne dalej wędrowałby po świecie, a Rose jednak skoczyła ze statku w swojej
pięknie ozdobionej czerwonej sukni. Wiele par na świecie zapewne nie potrafiłoby
dostrzec miłości dzięki tej historii i zapewne ja też miałabym inny pogląd na
miłość wzorowana inną miłosną historią, która ma podobny, ale jednak nie
identyczny morał. Tak, nie pamiętałam nic, ale wiedziałam, że dzięki temu
filmowi uwierzyłam w miłość. Wzorzec Jack’a był prosty, ale za to idealny.
Chłopak, który nie miał grosza przy duszy, ale miał marzenia, które z chęcią
spełniał i nie przejmował się minusami swojego życia. Wystarczyło mu to co
matka natura mu dawała. Rose była bogata i nieszczęśliwa. Dopiero, gdy poznała
jego poznała smak życia, miłości. Nie interesował ją jego status społeczny, a
to jaki jest. Podobnie było ze mną i Niall’em. Chłopak mi opowiedział o mojej
przeszłości, że pochodziłam z bloków w Polsce, że nie pławiłam się w luksusach,
a on nie znał prawdziwej definicji szczęścia póki nie poznał mnie. Był jak
Rose, ja jak Jack. I nie patrząc na to jak wiele nas dzieli patrzył na to jak
wiele nas łączy. Pokochał mnie taką jaka byłam. Nie próbował zmieniać, a chciał
poznawać nawet najmroczniejsze zakamarki mojej duszy. Pokochał wady, uwydatnił
zalety. Zaakceptował i nie porzucił.
Kochał.
Spojrzałam na Hazze. Siedział wpatrzony w telewizor
podziwiając parę, która resztkami sił utrzymywała się na tonącym statku.
Widziałam jak jego oczy z sekundy na sekundę coraz bardziej się szkliły.
- Hazz co się dzieje
? – uniosłam się lekko by móc więcej widzieć.
- Nie nic – szybko
otarł oczy
- Mów – chłopak
uciekał długo wzrokiem próbując odwlec odpowiedź, ale w końcu uległ.
- Cara Delevingne.
Jest modelką. Zacząłem z nią chodzić krótko przed twoim wypadkiem. Kiedy wtedy
znaleźliśmy cię w tej łazience i powoli zaczęłaś schodzić, coś we mnie pękło.
Nie wiem co. I kiedy leżałaś w szpitalu, kiedy tylko była okazja siedziałem u
ciebie. Zlałem ją totalnie. Sam nie wiem czemu. Po prostu wolałem siedzieć u
ciebie. Wiem, że możesz to dziwnie odebrać, ale chyba jestem w tobie zakochany
– straciłam grunt pod nogami, a usta mimo wolnie rozchyliły się do granic
możliwości. Nie wiedziałam zupełnie co powiedzieć. Ledwo co odnalazłam w sobie
pewność, że uczucie, którym darzę Irlandczyka mogę spokojnie nazwać miłością, a
teraz jego przyjaciel wyznaje mi, że się we mnie zakochał. To mogło zniszczyć
ich przyjaźń, jak i cały zespół. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na
niego.
- Przepraszam –
uprzedził słowami swoje czyny. Gwałtownie przysunął się do mnie, obejmując w
talii i szybko złączył swoje usta z moimi. Siedziałam tam w zupełnym bezruchu
nie potrafiąc w jakikolwiek sposób się poruszyć. Jedynie dzwonek do drzwi
przerwał to co się właśnie działo.
- Hazz… ja… ide
otworzyć – szybko zerwałam się z pozycji siedzącej i biegiem ruszyłam do drzwi z
nadzieją, że był to mój ukochany. Jednak widok dwóch dziewczyn w progu drzwi
zniszczył ową nadzieję. Dwie ciemnowłose piękności przywitały mnie całusami w
policzki i przytuleniami, a później weszły do wnętrza mieszkania. Brytyjczyk na
szczęście wyłączył w porę telewizor i dziewczyny nie miały żadnych dowodów by
domyślić się co przed chwilą się tu działo. Dla chłopaka pewnie znaczyło to
wiele, ale jak dla mnie mogło się to nie stać. Chłopak szybko się zebrał, a ja
odprowadziłam go do drzwi. Zamknęłam je i przez chwilę wodziłam opuszkami
palców po moich wargach. Wciąż czułam jego pocałunek. Może nie chciałam go, ale
nie potrafiłam skupić na niczym innym myśli. Els i Dan podbiegły do mnie i zaczęły
ciągnąć do salonu, gdzie na stoliku było już pełno lakierów i podobnych rzeczy.
Posadziły mnie na kanapie i zaczęłyśmy obgadywać chłopaków, inne gwiazdy i
wszystkich, których znałyśmy, a że znałam mało ludzi wiele dowiedziałam się z
ich opowiadań. Opisały mi każdego z członków One Direction jak i ich
dziewczyny, nawet Sophie, która w tym momencie zajmowała dawne miejsce
Danielle, ale mimo to dziewczyna miała o niej ciepłe zdanie bo związek nie
rozpadł się przez nią, a przez zupełnie inne sprawy.
- Ona ma taki wielki
tyłek
- Ale za to jest
przepiękna
- Jesteście szalone!
– zaśmiałam się kiedy dziewczyny zaczęły obgadywać Kim Kardashian. No dobra.
Miały rację, ale i tak nie lubiłam obgadywać niektórych osób. Za to zgadzałyśmy
się w jednym temacie: DEMI LOVATO JEST KRÓLOWĄ. Rozmawiałyśmy jeszcze parę
godzin malując paznokcie, nakładając sobie jakieś przedziwne maseczki domowej
roboty i robiąc inne domowe zabiegi, gdyby nie to, że nagle ktoś zaczął
przekręcać zamek w drzwiach. Szybko podniosłam się z kanapy zapominając o
maseczce na twarzy i pobiegłam do drzwi niczym pies chcący przywitać swojego
pana. Chłopak nawet nie zdążył przekroczyć progu, a ja już rzuciłam mu się na
szyję. Blondyn objął mnie w talii i zaśmiał się mi do ucha. Usłyszałam w tle
ciche „Awwwww”.
- Aż tak się
stęskniłaś ?
- Nie było cię cały
dzień.
- Kilka godzin.
- I tak za długo.
- Skarbie masz
babski wieczór, później pogadamy – postawił mnie na ziemię. Chwilę później
mogłam jedynie dostrzec przemykającą sylwetkę chłopaka, który pokonując schody
„po dwa” wbiegł na górę zostawiając na pastwę losu dziewczyn. Zostałam ponownie
wciągnięta w świat plotek i gwiazd. No może nie tylko. Usłyszałam także co
nieco o tym co przeżyłam z nimi. Może dużo to nie dało, ale jednak jakieś przebłyski
świadomości były. Urywki obrazów i nagle zasłabnięcie, które zniszczyło coraz
bardziej podobający mi się wieczór.
- Beth ? – poczułam
czyjś ciepły dotyk na policzku.
- Beth ? – ponowne
nawoływanie zaczęło coraz bardziej sprowadzać mnie do stanu trzeźwości umysłu.
Zaczęłam mrugać powiekami, a moim oczom ukazał się cały czerwony blondyn.
Delikatnie podniosłam się na łokciach, ale nim zdążyłam porządnie to zrobić
zostałam podparta przez czyjeś dłonie.
- Co jest grane ? –
złapałam się za głowę. Gwałtowniejsze podniesienie się poskutkowało bólem w
okolicach skroni i kolejnym utraceniem obrazu jednak tylko na kilka sekund.
- Beth zemdlałaś.
- Ja … coś sobie
przypomniałam, ale już nie pamiętam dokładnie co. Na myśl przychodzą mi tylko
jajka – mięśnie chłopaka wyraźnie się spięły, a on sam zerwał kontakt wzrokowy
ze mną – Niall ?
- Powiem ci jutro
dobrze ? Musze sobie to jakoś w głowie ułożyć – westchnęłam głośno i podniosłam
się, tym razem wolniej.
Wiedziałam, że to co chłopak ma mi do przekazania nie
było miłe. Miałam takie przeczucie.
A może to wszystko miało zniszczyć to co od tygodni
budowaliśmy?
______________________
Wiem, że rozdział jest dodany dopiero po sporym odstępie czasu, ale nie miałam dostępu do komputera i dopeiro wczoraj udało mi się odzyskać kabel. Matka wzięła za oceny i nie chciała dać przez miesiac...
Więc jak wiadomo mało będzie komentarzy i jeśli jest możliwość i są osoby, które mają chęć bycia dalej informowanymi niech podadzą tu swoje Aski, GG, TT, FB co tylko chcecie ;)
Z resztą po prawej macie kontakt ;)
Do napisania ?
Świetny, a końcówka ehh w taim momencie urwać ? ;c
OdpowiedzUsuńno ale czekam na next ;*
jejka świetny Hazz mnie zaskoczył!! końcówka troszke smutna!!! ale kurde już nie moge sie doczekać kolejnego ten świetny! xx
OdpowiedzUsuńCzo ten Harry :D Ciekawe jak to będzie z nim... ;p Mogliby też trochę się kłócić z Niallem, żeby nie było tak różowo ;p
OdpowiedzUsuńJak ledwo co pamięta, to odnoszę czasem wrażenie, że jest do wykorzystania w takim stanie... xd ale musi na siebie uważać.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze losy ^^
OdpowiedzUsuńNominuję ten blog do nagrody Versatile Blogger Award.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji tutaj: http://everything--about--you.blogspot.com/2014/01/versatile-blogger-award.html
Czo ten Hazz :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;]
OdpowiedzUsuńJak słodko, uwielbiam Harry'ego <3
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem starsznie co ma jej do powiedzenia! Czekam od tygodni... ;p
OdpowiedzUsuńZarąbisty, pozdrawiam ;p
OdpowiedzUsuń