czwartek, 30 stycznia 2014

Część II : Rozdział VII


Wstałam i ruszyłam do sypialni. Jeszcze raz obróciłam się w kierunku Irlandczyka by upewnić się czy nie idzie za mną. Niestety był dwa kroki tuż za mną.

- Niall chcę być chwilę sama. Dobrze? – na jego twarzy malowało się niezadowolenie. Dobrze wiem, że chciałby teraz być ciągle ze mną po tym co się wydarzyło. Chciał być pewnego rodzaju podporą i mieć jednocześnie wszystko pod własną kontrolą, ale ja też chciałam mieć jakiś wpływ na tę sytuację, a dokładnie chciałam być sama. Zamknąć się w sypialni i może przeszukując swoje rzeczy znaleźć coś co pomoże mi dociec tego czemu blondyn nie chce powiedzieć co jest grane. Co ukrywa przede mną i dlaczego nie chce zdradzić mi tego teraz. Kiedy wszystko jest świeże i mam szansę na odzyskanie pamięci. Weszłam niczym oszalała do pokoju. Zostałam sama z sobą i tymi wszystkimi szafkami i rzeczami. Podeszłam do szafy. Tam zazwyczaj ludzie chowie wszystko w pudełkach po butach czy innych „skrytkach”. Usiadłam na ziemi i postawiłam przed sobą jedno z wielu pudełek, które zawierały coś innego niż opakowanie wskazywało. Było tu pełno listów, zdjęć, pamiątek. Wzięłam do ręki pierwszą kopertę i oparłam się wygodnie i pufę.


Beth.
 To dość dziwne co właśnie robię, zwłaszcza, że leżysz tuż obok mnie, ale nie potrafię sobie z tym poradzić.
To wszystko mnie przytłacza. To co dzieje się wokół nas. Twoja śpiączka. To co zrobiłaś w hotelu.  Czułem jak tracę grunt pod nogami, gdy siedziałaś tam cała zakrwawiona, załamana, ledwo żywa. Gdy powoli odchodziłaś. Gdy trzymałem cię w rękach i nie potrafiłem ci pomóc. Czułem się bezsilny, że zawiodłem cię. Obiecałem cię bronić, być z tobą, a wtedy nie byłem. Stałem na scenie i szukałem cię wzrokiem, a ty zniknęłaś. Nie przejąłem się tym póki nie usłyszałem w słuchawce głos ochroniarza. Mówił, że potrzebne są posiłki bo cię zaatakowano. Ja byłem w tym samym budynku co ty i nie wiedziałem o tym. Moje serce przez parę chwil przestało bić. Zbiegłem ze sceny i panicznie zacząłem cię szukać. Lou powiedziała mi, że jesteś w garderobie, ale ciebie tam nie było. I gdyby Malik nie próbował przypadkowo otworzyć łazienki teraz zapewne były by dwa pogrzeby. Nie potrafiłbym po tym wszystkim żyć bez ciebie. Jestem zupełne bezsilny. „


Poczułam jak w moim gardle zaczęła rosnąc gula podczas czytania, a z oczu mimowolnie zaczęły spływać łzy. Dowiedziałam się dużo o tym dniu, a i tak nie wiem co dokładnie się wydarzyło. Otarłam rękawem łzy i złapałam następny list. Był dłuższy. O wiele.


„ Beth.
Dziś doszła mnie informacja na temat tej dziewczyny. Nie potrafiłem jej spojrzeć w oczy nawet. Poniżyła cię na oczach tysięcy. Pokazała, że nie potrafię cię obronić. Pokazała jaki jestem słaby. Zrobiła to jedną najprostszą rzeczą. Obrzuciła cię jajkami. Tak wiem. To jest to prostackie z jej strony. Bardzo, ale uświadomiła mi jak wiele dla mnie znaczysz. Każda kreska na twojej skórze była ciosem w moje serce. A ostatnia, ta najgłębsza złamała je.

Dlaczego to zrobiłaś?

Wystarczyło tylko wstać i ruszyć z jakimś ochroniarzem za kulisy.

Po co tam byłaś?

 Dlaczego akurat tego dnia?

 Ciągle obwiniam się o to i nie przestanę. To tak jakbym to ja trzymał tę żyletkę i ciął twoją skórę z zimnym sercem. Bez uczuć. Bez miłości, którą cię darzę. Dopiero teraz do mnie dociera jak mało miłości pokazywałem ci wcześniej. Jak mało ci czasu poświęcałem. Uwagi. Myślałem, że tak powinno być. Ja mam koncerty, a ty jesteś przy moim boku. Tak nie powinno być. Powinnaś być ze mną, a w zamian stałaś w tym szarym tłumie  fanek wykrzykujących moje imię jakby to one miały moje serce na własność. Nigdy go nie zdobędą bo już nie jest moje.

Jest twoje. 

Teraz siedzę obok ciebie. Jakieś kabelki przytrzymują cię przy życiu, a to ja powinienem leżeć na twoim miejscu. To ja powinienem poświęcać dla ciebie wszystko. Nawet życie. Twoja matka miała wtedy rację. Nie jestem ciebie wart.  Powinnaś być z kimś przez kogo nie jesteś narażona na ciągłe poniżanie i stres. Z kimś kto cię kocha na tyle mocno by porzucić wszystko dla twojego szczęścia. Teraz jedyną rzeczą, którą mogę dla ciebie zrobić to trwanie przy tobie i oczekiwanie, aż w końcu się wybudzisz. Choćby to miało trwać miesiące, lata. Ty wytrzymywałaś to wszystko dla mnie. Całe miesiące. Teraz jest czas bym się zrekompensował. Chcę tu trwać przy tobie. Choćbym miał umrzeć z głodu i pragnienia. Chcę być pierwszą osobą, którą zobaczysz po przebudzeniu. Nikogo innego. „



Odłożyłam list na ziemię obok siebie i skuliłam się zaczynając płakać. On ciągle ze mną był. To nie była prawda, że opuścił mnie w najważniejszym momencie. Był. To nie była jego wina, że tamta dziewczyna obrzuciła mnie tymi cholernymi jajkami. Taką miał pracę i pasję. Robił co kochał, a to, że nie wszyscy akceptowali nasz związek nie było jego winą. Jedynymi winnymi osobami w tym momencie byli ci, którzy stali nam naprzeciw. Fani powinni stać tuż obok i wspierać nas. Bałam się, że nie mam sił na kolejny list. Wystarczyły te dwa bym rozkleiła się do granic możliwości i była zupełnie rozchwiana psychicznie. Odłożyłam listy do pudełka z boku by wiedzieć, że te już mam za sobą i odłożyłam je na swoje miejsce. Powoli wstałam z podłogi i ruszyłam do łazienki. Spojrzałam w lustro, ale po kilku przemyciach twarzy jej wygląd się nie zmienił. Wciąż miałam całe czerwone oczy tak samo jak nos i usta, które przybierały tę barwę przez płacz. Zawsze tak się działo odkąd pamiętam. Należałam do tych ludzi, którzy nie potrafili kryć się ze swoimi emocjami i cały organizm im w tym nie pomagał. Gdy się lekko się uderzę mam guza jakbym dostała kamieniem lub czymś twardym, a siniak naprawdę długo się trzyma na skórze przysparzając mi tym kłopotów.

Poczułam jak do ust napływa mi nieprzyjemny posmak, który poskutkował wymiotami. Teraz wyglądałam niczym Samara w wersji blond. Włosy spadały mi na oczy kaskadami co nie ułatwiało mi opróżniania żołądka. Co chwila podtrzymywałam pasma włosów, ale w pewnym momencie nie musiałam tego robić. Włosy jakby same z siebie uniosły się w górę. Odwróciłam głowę w lewo i zobaczyłam chłopaka z lekko zaczerwionymi oczami patrzącego na mnie zmartwionym spojrzeniem. Może zabrzmi to dość dziwnie, ale wyglądał on tak słodko, że naprawdę nie wiedziałam dlaczego to wszystko zrobiłam. Dlaczego chciałam go zostawić?

- Niall nie patrz na mnie – szybko odwróciłam się twarzą do nowej przyjaciółki muszli klozetowej.

- Beth proszę cię nie mów tak. Dobrze wiesz, że nie interesuje mnie to jak wyglądasz. Kocham cię za to jaka jesteś, a nie jak wyglądasz – usiadł obok mnie i widząc, że dalej nie zmieniam pozycji uniósł ostrożnie moją twarz za podbródek. Mimowolnie spojrzałam na niego. Płakał to rzucało się jako pierwsze w oczy, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć nudności wróciły i znów nawiązałam kontakt z muszlą.

- Co wyście jadły – popatrzył lekko krzywiąc się, gdy zaczęłam wstawać. Co śmieszne z dziewczynami praktycznie nic nie jadłyśmy. Nie miałyśmy kiedy. Podeszłam do umywalki i przemyłam twarz jak i przepłukałam płynem usta. Obróciłam się do chłopaka. Siedział na brzegu wanny i wpatrywał się we mnie.

- Nic nie jadłyśmy – spojrzałam na niego opierając się o umywalkę. Między nami zapanowała cisza. Oboje przybici i wpatrujący się w siebie. Nie wiedziałam czy powiedzieć mu o tym co robiłam, ale wcześniej czy później by się dowiedział.

- Czytałam te listy – mój głos był tak cichy, że myślałam, że chłopak go nie usłyszał.

- Nie powinnaś. Były do ciebie, ale … nie myślałem nigdy nad tym żeby ci je dać

- Przepraszam – spuściłam głowę w dół. Do moich oczu znowu napłynął słony płyn i mimowolnie uwalniał się na zewnątrz. Zobaczyłam parę stóp stojących tuż obok moich, ale za nic nie chciałam podnosić głowy co Niall zrobił za mnie.

- Nie masz za co. W tych listach jest wszystko. To ja powinienem cię przeprosić za to, że wtedy nie dałem cię rady obronić. Od tego jestem. By bronić cię, a w zamian za to cię zawiodłem…

- Niall..

- Nie skończyłem – dodał zakrywając palcem moje usta – obiecuję, że od dziś po zawsze nie pozwolę cię choć w najmniejszym stopniu skrzywdzić. Popełniłem wcześniej błąd, ale teraz mam szansę by go naprawić rozumiesz? – kiwnęłam głową na tak i wtuliłam się w chłopaka. Czułam taką nieodpartą chęć bliskości. Nie takiej bliskości, która oznaczała seks. Po prostu chciałam być przytulona. Nawet nie pamiętam kiedy chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka, a tym bardziej kiedy zasnęłam, ale jedyne co zapamiętam do końca to przebudzenie się o godzinie piątej by przeżyć powtórkę z głównego wydarzenia minionego wieczoru.

Mdłości. 

8 komentarzy:

  1. Czyżby ciąża? o.O Długo czekałyśmy, ale warto bylo :) Czekam na next. Powodzenia z weną życze ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciąża?!!! Rodział mega aż sobie wyobraziłam te listy i zapłakanego Nialla aww!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. No gdzie... nie może być w ciązy ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. zarąbisty, mam nadzieje że następny będzie szybciej :) życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. w końcu.. bardzo mi się podoba <3

    OdpowiedzUsuń
  6. jak słodko... ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny. Życze weny na następny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń