niedziela, 15 czerwca 2014

Część II: Rozdział XII


Nikt, zupełnie nikt nie wmówi mi, że gorący prysznic nie jest jedną z najcudowniejszych rzeczy na tym świecie - pomijając seks. Każda myśl, nawet ta najgorsza odpadała w zapomnienie. Czułam jak stróżki gorącej wody spływają po moim ciele dając mi błogie uczucie całkowitego rozluźnienia. Nie wiem jak to możliwe, ale psychiatrzy i inni specjaliści mogli przy tym się skryć. Bo nawet mój jakże zlansowany już tym wszystkim mózg przenosił się do innego świata. Jedynie ręce oplatające mnie ni stąd ni zowąd potrafiły ściągnąć mnie na ten popierdolony, na każdy sposób świat.


- Mogę dołączyć ? – usłyszałam irlandzki akcent, który sprawił, że kolejny raz tego dnia moje usta wygięły się w uśmiechu. Czy on musi tak na mnie działać ? Obróciłam się do niego przodem i spojrzałam na niego. Jego usta jak i cała twarz pokazywały jak bardzo sprośne są w tym momencie jego myśli. Lekko zagryzał wargę badając moje nagie i mokre ciało wzrokiem. Jakby nie patrzeć co by nie zrobił wyglądał niesamowicie seksownie. Jego dłonie ciągle spoczywały na mojej talii co sprawiało, że nasze ciała praktycznie przylegały do siebie. Trącił nosem mój policzek i zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi. Spojrzałam przed siebie próbując złapać oddech ponieważ przez jego działania zaczynałam się tracić w kolejności funkcji życiowych. Położyłam ręce na jego ramionach i pozwoliłam w pełni kontrolować jego jak i moim ciałem. Delikatnie oparł mnie o ściankę kabiny nie przerywając pocałunków. Kierując całą sytuację w jednym kierunku.



**


Od : Harry
Możemy się spotkać ?


Do : Harry
Po co ?


Od : Harry
Chciałem ci wszystko wytłumaczyć


Do: Harry
Za godzinę u mnie. Masz maks. 20 minut



Nie wierzę, że zgodziłam się na to spotkanie. Przecież zaklinałam się w duchu, że nie zrobię tego. Jest moim przyjacielem. Tak, ale boję się, że sam na sam może wykorzystać sytuację, a w miejscu publicznym możemy być głównym tematem brukowców. Stałam dosłownie między młotem, a kowadłem. Co bym nie zrobiła mogło odnieść klapę, a odmówienie mu jedynie pogarszało naszą sytuację. To trzeba było wyjaśnić, jak najszybciej, by nie narobić chłopakowi zbytnich nadziei na związek, który za nic nie miał prawa bytu.
Zgodnie z planem Niall po 40 minutach wybył z domu. Chodziłam cała ze stresowana po domu. Zaraz miał tu być, a pogoda za oknem dobijała jeszcze bardziej traktując całą okolicę gigantyczną ulewą. Nie wiem dlaczego, ale za każdym razem, gdy padało oznaczało to coś złego. Mogłam być w 80% pewna, że Harry coś planuje. Tego się obawiałam, że coś wymyśli. Usiadłam na kanapie, ponieważ chodzenie w kółko powoli przyprawiało mnie o zawrót głowy, choć może to nie tylko te chodzenie jak same myśli robiły mi z głowy sieczkę. Miałam milion pomysłów tego co Styles mógł zaplanować, a ja miałabym wpaść w pułapkę wcześniej czy później. Bez względu na to czy podoba mi się to czy nie.
Usłyszałam pukanie do drzwi i w sekundzie znalazłam się tuż obok drzwi wejściowych.


- Hej – z jego ust wydobył się niski głos, a na mojej skórze pojawiły się ciarki. Co jak co, ale jego głos był onieśmielający nawet przy moim nastawieniu, że nie dam mu się podejść. Przekroczył próg domu kiedy zwolniłam mu miejsce by mógł swobodnie wejść do środka. Z jego dość już długich włosów, które nie były już tak bardzo kręcone jak kiedyś spadały jak szalone krople wody, a sam chłopak był cały przemoczony.

- Tak trudno było przyjechać samochodem?

- Chciałem się przejść… no wiesz… - lekko zmieszany ściągnął kurtkę, po czym powiesił ją na wieszaku. Ja ówcześnie zamykając drzwi wejściowe na klucz ruszyłam do salonu.

- Napijesz się czegoś? – Dziewczyno trafiłaś w samiutką dziesiątkę. Dałaś mu 20 minut,a teraz proponujesz picie. Wymyśli coś i wykorzysta to ! Wstąpiłam na chwilę do łazienki by podać mu ręcznik.

- Nie i dziękuję za ręcznik – uniósł go by zatopić w nim twarz jak i włosy. Chwilę później jego głowa była ozdobiona czupryną wilgotnych włosów, które tworzyły artystyczny nieład. Przerzuciłam wzrok na czajnik elektryczny stojący w kuchni i podeszłam do niego by nalać do niego Wdy i postawić. Mimo tego, że chłopak nie chciał niczego się napić ja jednak wolałam przy tej pogodzie napić się herbaty. Uspokajała mnie tym bardziej dzika róża.

- Tak, więc słucham ? – spojrzałam na chłopaka zza wysepki czując się bezpieczniej w dość znacznej odległości. Chłopak stał dokładnie naprzeciw mnie i przyglądał mi się uważnie co z każdą sekundą było coraz to bardziej krępujące, jak i denerwujące.

- Musimy tak to zacząć? – uniósł brwi delikatnie ku górze nadając delikatności wypowiedzianym słowom. Dawało mu to dziecięcej niewinności, ale i tak za nic nie mogło to zmienić mojej postawy. Chciałam załatwić to szybko i bezboleśnie chociażby tylko dla mnie. Wiem, że byłam w tym momencie samolubem, ale chłopak dobrze wiedział jak stoi sytuacja.

- Harry… zrozum, że cokolwiek byś nie powiedział, nie zmieni to tego kogo kocham i z kim będę i mam nadzieję, że przyszedłeś jedynie wytłumaczyć się … wytłumaczyć z tego co się wydarzyło. To nie powinno się stać i powinno być jak najszybciej wytłumaczone. Nie pomijając faktu, że Niall nie może za nic się o niczym dowiedzieć ! – uniosłam lekko głos, ale cyknięcie czajnika zdekoncentrowało mnie i zmieniłam ton – Ja go kocham, cholernie go kocham i nie chcę stracić przez twoją chwilę słabości rozumiesz? – obróciłam się do niego tyłem i zalałam torebkę herbaty w szklance. Lecz zanim zdążyłam złapać szklankę w dłonie poczułam JEGO dłonie nam mojej talii.

- Przyznaj to Beth… przyznaj, że ci się podobało – jego ciepły oddech musnął kark, a wręcz gorące wargi lekko musnęły skórę na nim. Szybko odsunęłam się w jedyną stronę, która była możliwa – przód – tym samym zamykając się szczelniej w jego uścisku – Widzę to kiedy na mnie patrzysz. Kiedy mówiłaś, że nie powinno się wydarzyć. Tam w środku cholernie ci się to podobało. Tak bardzo, że chciałabyś oddać wszystko by jeszcze raz to zrobić – Wiedział to, wyczuwał, że mówiąc to wszystko zaprzeczałam sobie samej. Cholernie źle się z tym czułam. Wiedziałam, że to źle. Byłam z Niallem, ale po TYM co się wydarzyło chciałam to powtórzyć chociażby jeszcze jeden raz, ale nie mogłam sobie na to pozwolić. To co czułam do Irlandczyka było ważniejsze niż jakieś przelotne zachcianki, których zaspokojenie mogło wszystko zniszczyć. Obróciłam się do niego przodem.

- Nie chcę tego Harry – starałam się mówić to jak najbardziej wiarygodnie. Choć prawdę mówiąc nawet ja bym w to nie uwierzyła. Nie potrafię kłamać to od zawsze było widać na pierwszy rzut oka. No może nie zawsze, od kiedy pamiętam. Chłopak stał nie wzruszony.

- Nie wierzę.

- Harry nie chce tego rozumiesz? Mam Nialla to powinno ci wystarczyć – odepchnęłam go mocniej otrzymując okazję na ucieczkę z jego uścisku.

- Beth.. – spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Ruszyłam do salonu, ale złapał mój nadgarstek nie dając mi możliwości by iść dalej – powiedz, że coś do mnie czujesz, ale nie kłam – wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego. Bez uczuć bez niczego w oczach spojrzałam w jego.

- Jesteś dla mnie przyjacielem Harry – poczułam jak coś w środku jakby pękało. Nie wiem czy było to uczucie jakim darzyłam chłopaka czy sam widok jak jego oczy szklą się łamał mnie od środka. I ta pierdolone chęć przytulenia go i przeproszenia za wszystko. Nie mogłam tego zrobić. Przepraszając go jedynie pokazałabym, że coś jest. Musiałam być twarda. Dla mnie, dla Nialla i dla naszego maleństwa. Wszystko było w moich cholernych rękach.

- Beth…  pocałuj mnie proszę… Zrób to ostatni raz i wtedy przestanę się narzucać – jego wzrok. Gdyby było to możliwe byłby jedną z najpotężniejszych broni masowego rażenia. Chwila. Czy przyprawianie fanek o mdlenia samym spojrzeniem się nie zalicza? Powinno. Biłam się z myślami. Ten ruch był decydujący. Mogłam albo przyprawić o załamanie nerwowe i złamanie serca albo sprawić, że znów zaiskrzy w nim jakaś nadzieja. Nie chciałam pozwolić na żadne z tych rzeczy. Dlaczego ciągle musiałam być postawiona w tej jebanej sytuacji, kiedy co bym nie zrobiła będzie źle?

- Ostatni raz i to będzie koniec tego wszystkiego rozumiesz ? – powiedziałam czując jak każdego dnia będzie mnie zżerać poczucie winy. Co miałam zrobić ? Wiem. Powinnam powiedzieć NIE, ale patrząc na niego nie potrafiłam. Wyglądał jak szczeniak, który właśnie dostał niezły opiernicz i siedzi przybity.


Nie czekał. W ułamku sekundy poczułam jak jego dłonie mocno łapią mnie w talii, a usta delikatnie złączają się z moimi. Tak cholernie chciałam by móc robić to ciągle i ciągle, ale nie mogłam. Wiedziałam dobrze, że to jedynie zauroczenie, które może zniszczyć moje jak i jeszcze nie narodzonego dziecka. Wplotłam odruchowo dłoń w jego jeszcze wilgotne włosy i pozwoliłam by jego język zatknął się z moim. Nie potrafiłam się powstrzymać. To tak jakby zacisnąć węża ogrodowego z wodą na dłuższy czas i nagle puścić. Ciśnienie wody jest zwiększone tak jak moje odczucia.


Usłyszałam dźwięk szarpnięcia klamki. Szybko odepchnęłam od siebie Brytyjczyka i spojrzałam w kierunku drzwi. Mignął mi przed oczami obraz czarnych włosów. Wpadłam. Był świadek tego czego tak bardzo nie chciałam. Zdrady.  

__________________________

W poprzednim rozdziale napisałam : "... obiecuję, że postaram się dodawać rozdziały chociażby raz na tydzień w sobotę lub niedzielę ..."

Jest Niedziela. Dodaję rozdział jak obiecałam. Postaram się zrobić to samo za tydzień. Bo co dziwne mimo wielu problemów w domu jak i utrudnień czyt. urodziny przyjaciela, nieprzespana nocka, trudny powrót, ale mimo braku snu i tego wszystkie piszę rozdział. Choć jest pewna osoba, której powiedziałam dosłownie wszystko i niestety nie potrafiła tego zrozumieć. Dziękuję, że kiedy otwarłam się na kogoś choć jeden raz co było w kurwę trudne bo nigdy tego nie robiłam i zostałam potraktowana jak śmiecia i niezrozumiana, ponieważ ja "zaniedbuję" opowiadanie, kiedy tak naprawdę mam problemy - brak prądu w bloku, próby zdania do następnej klasy, załamanie nerwowe i toksyczna znajomość z pewną osobą. Następnym razem nie będę chciała niczego naprawić ;)))))
Dziękuję ci za wsparcie, a teraz znowu pociśnij mi na TT bo tylko po to żyję.


Przepraszam za wtrącanie tych spraw w opowiadanie, ale mam więlką nadzieję, że w końcu ta osoba mnie zrozumie.

sobota, 7 czerwca 2014

Libster Awards

Cóż. Wróciłam na bloga i jak to brzmi tytuł ksiązki JB " Dopiero się rozkręcam" . Znalazłam nominację mojego bloga do Libster Awards od http://i-need-a-tough-lover.blogspot.com/ za co naprawdę bardzo dziękuję ♥
W skrócie żebyście nie posnęli : 

Zasady Liebster Awards - jeśli dostałaś nominację od jakiegoś bloggera, oznacza to, że jest pełny uznania dla twojej działalności. Musisz odpowiedzieć na 11 pytań, które on podał. Kiedy już to zrobisz, musisz nominować 11 blogów (informując o tym właścicieli) i ułożyć dla nich własne 11 pytań. Nie możesz nominować bloggera, od którego otrzymałaś. Akcja ta ma za zadanie reklamować blogi z małą oglądalnością.


1. Dlaczego piszesz bloga

To dość trudne pytanie, na które jest milion odpowiedzi, ale głównym powodem jest to, że zawsze miałam słabość do Nialla i stwierdziłam, że historyjki, które wymyślam sobie przed snem mogłyby być dobrym materiałem na rozwinięcie się pod wieloma względami jak i podzieleniem się swoim wyobrażeniem życia z kimś kto jest nieosiągalny i jedynie w taki sposób "jestem z nim".

2. Dlaczego związanego z One Direction?

W 2010 roku koleżanka z Norwegii wysłała mi link do brytyjskiego X-Factor. pierw byłam sceptycznie nastawiona do 5-tki chłopaków śpiewających Torn, ale z czasem ich pokochałam i nie wyobrażam sobie bloga z innymi bohaterami - choć piszę jeszcze o Janoskians to jednak One Direction są tymi pierwszymi i najlepszymi
 
3. Co chciałabyś w życiu osiągnąć?


Chciałabym być kimś ważniejszym. Inspirować ludzi jak Demi Lovato. Pokazać, że nie należy poddawać się nawet jeśli zycie daje największego kopa, a później dobija leżącego. Wiem brzmi to trochę ckliwie i dennie, ale to właśnie chciałabym osiągnąć. Być inspiracją dla ludzi.  

 
4. Do jakich fandomów należysz?


Jest tego naprawdę mnóstwo, ale jestem ( choć pewnie to nie wszystko! ) :

 - Prisoner
 - Lovatic
 - Belieber 
 - Directioner
 - Sheeranator
 - Hutchersoner
 - Janoskianator
 - Mahomie
 - Selenator
 - Mixer
 - Calderic ( choć większość z was może się o to kłócić czy istnieje wgl. taki fandom, ale dla mnie istnieje )
 - Smiler 
 - Kwiatonator
 - Łabądkiem
 - Tribute 

 - Potterhead
 - JAarmy
 - ShadowHunter
 - DeppHead



5. Kto jest twoja ulubioną gwiazda filmową? (Mężczyzna i kobieta)


Aktor : Josh Hutcherson / Johhny Depp / Jim Carrey
Aktorka : Niestety nie mam 

6. Co doprowadza cię do szaleństwa?


W dobrym znaczeniu : Sposób w jaki Niall Horan się uśmiecha 
W złym znaczeniu : Kiedy ktoś kołysze nogą / nogami, a buty wtedy wydają nieprzyjemny zgrzyt ( grrrr )


7. Co robisz jak masz doła?


Zazwyczaj jak psychicznie chora chodze po domu, śpię lub śpiewam Demi Lovato - Neon Lights / Warrior 


8. Jakie jest twoje marzenia?

 
Takim największym jest wreszcie przełamać się i dać namówić znajomym na casting do jakiegoś muzycznego programu. 


9. Co lubisz robić ze swoimi przyjaciółmi?


Zazwyczaj siedzieć w GK lub na "skrzydłach" w Katowicach i robić z siebie bandę debili. 


10. Lubisz chodzić do szkoły?


Lubić chodzić do szkoły, a lubić nauczycieli to dwie różne rzeczy. To pierwsze kocham, ale podejście moich nauczycieli do młodzieży jest naprawdę dołujące.


11. Podaj trzy fakty o tobie.


 - Mam 19 lat, a wszyscy mi mówią, że mam 16
 - Na Katowicach mało osób wie jak mam na imie wszyscy mówią mi " Demi "
 - Mam zamiłowanie do szycia / śpiewania / oglądania filmików DIY na YouTube i próbowania pokazywanych rzeczy własnoręcznie




Wybaczcie, ale niestety nie nominuję nikogo ponieważ ostatnio nie czytam zupełnie żadnych opowiadań i nie wiem nawet kogo bym mogła nominować :C
Jeśli jest ktoś chętny nominuję go i zadam mu pytania ;)

Część II: Rozdział XI


Przełknęłam ślinę najciszej jak tylko mogłam by nie obudzić go. Wiem to tylko drobny hałas, ale za nic nie chciałam wybudzić go ze snu. Mówią, że sen leczy. Jeśli tak niech śpi nawet cały tydzień byle wyleczyło to wszystkie rany, które bezmyślnie mu wyrządziłam. Wiem, to nie tak działa, ale jak zawsze łudzę się, że to wszystko się jakoś ułoży. Wszystko będzie jak dawniej i chłopak będzie tym samym roześmianym Irlandczykiem jak kiedyś, a przynajmniej jak mówią mi wszyscy.


Wstałam i prawie bezszelestnie udałam się do kuchni by przeczekać sen chłopaka. Mogłabym się wpatrywać w niego godzinami, gdyby nie to, że mój żołądek zaczął wyraźnie dawać do zrozumienia, że od dawna jest pusty i potrzebuje dawki kalorii by utrzymać mnie i maleństwo przy życiu przez najbliższy czas. Po wpatrywaniu się w lodówkę stwierdziłam, że zwyczajne kanapki z jajkiem będą moim wybawieniem. Ugotowałam jajka, pokroiłam i nałożyłam na chleb. Usiadłam na krześle przy wysepce i patrzałam na śpiącego w salonie blondyna, który przez sen marszczył brwi. Był tak idealny.


Nie potrafiłam się powstrzymać przed zagryzieniem wargi na samą myśl o nim. Odruch bezwarunkowy jak to opisują inni. Gdy widzisz kogoś kto sprawia, że w twoim wnętrzu panuje to niesamowite mrowienie opisywane jako motylki w brzuchu. Jesteś tak lekki, tak szczęśliwy. Sama jego obecność czy nawet wspomnienie o tej osobie wywoływało to uczucie. To coś wręcz nie do opisania choćbyś niewiadomo jak próbował i tak nie opiszesz tego wystarczająco.


Za oknami zaczynało świtać. Było coraz jaśniej. Miasto budziło się wolnymi kroczkami do życia. Chłopak przewrócił się na plecy i przetarł dłonią oczy. Zamrugał powiekami patrząc w sufit. Nie potrafiłam się ruszyć. Czułam się jak jakiś podglądacz, który chce widzieć jak najwięcej choć nie powinien. Przyglądałam się jego ruchom, każdemu, z idealną dokładnością. Położył ręce na kołdrze i zaczął z zaspanym zaciekawieniem przyglądać pierzynie spoczywającej na jego ciele, zapewne zastanawiając się jakim cudem jest nią przykryty. Spojrzał na telewizor, który wyłączyłam i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu poszukując powoda tego wszystkiego. Gdy nie zauważył mnie w salonie usiadł i zmierzwił włosy. Przeciągnął się, napinając mięśnie co zauważyłam przez obcisłą bokserkę, którą miał na sobie. Powoli wstał ziewając jeszcze i ruszył w kierunku kuchni, gdzie kryłam się za ścianą.

- Dzień Dobry – powiedział, gdy zauważył mnie – to ty przyniosłaś kołdrę ?

- Tak – spuściłam wzrok na ziemię. Nie potrafiłam na niego spojrzeć. Tak jakby był jakimś władcą, na którego spojrzenie było karane śmiercią.

- Dobrze się czujesz ? – podszedł do mnie i ścisnął dłonią, moją. W porównaniu do jego, moja była tak malutka jak rączka dziecka. Nie potrafiłam nic powiedzieć. Jakby ktoś odebrał mi zdolność mówienia – Kochanie ?

- Wszystko ok – odpowiedziałam po dłuższej chwili wciąż nie patrząc na niego jedynie wbijając wzrok w nasze dłonie – chociaż nie. Nic nie jest dobrze. Po tym co wczoraj się wydarzyło nic nie jest dobrze. Potraktowałam cię chamsko. Jakbyś nie był ojcem – Chłopak westchnął i rozejrzał się po pokoju, a następnie jego wzrok spoczął na mnie.

- Beth spójrz na mnie – Nie wykonałam jego prośby – Beth proszę – Przykucnął przy mnie i złapał za podbródek tak, że nie miałam wyjścia i mój wzrok spotkał jego.

- Słucha. Zabolało mnie to, ale rozumiem cię. Nie chcesz go stracić, ja też nie. To nasze dziecko i nikt nam nie zabierze go rozumiesz? Nawet jeśli miałoby to oznaczać najgorszy i najtrudniejszy moment naszego życia. Dobrze ? – wstał i pomógł mi zejść z krzesła – Jestem tutaj z tobą i choćbyś niewiadomo jak mnie potraktowała będę cię kochać. 
Pierwszy raz w życiu – lub od kiedy pamiętam- nie wiedziałam co zrobić. Mimo tego wszystkiego co wczoraj zrobiłam, on zachowywał się jakbym po prostu miała małą wpadkę, a tak naprawdę pokazałam swoją cholernie samolubną stronę, o której nie miałam wcześniej bladego pojęcia. Oczywiście zdarzały się małe przejawy samolubności, ale nie w tym stopniu jak wczorajszego dnia. Zaczęłam się zastanawiać jakim cudem on jest tak wyrozumiały w stosunku do mnie. Nie widziałam żadnych korzyści dla jego osoby w tym wszystkim. Nie byłam kimś specjalnym. Przeciętna dziewczyna z nadwagą. Zwykłe zniszczone od ciągłego farbowania włosy, zniszczona skóra od źle dobranych kosmetyków. Nic nie osiągnęłam w życiu prócz przełamania się i wyjechania od toksycznej rodziny. Nie mogłam mu nic zaoferować. W tej sytuacji on miał wszystko, a ja byłam na jego utrzymaniu. Nawet nie wiem kim byłam z zawodu. Wiedziałam tylko tyle, że wyjechałam z Polski od rodziny, poznałam go na castingu i byłam w ich teledysku. Reszta była ciągle nieodgadniona. Czarna dziura, która zabrała mi wszystko co wiedziałam. Przeszłość i kawałek przyszłości. To tak jakbym zaczynała teraz od nowa z tą różnicą, ze byłam już prawie dorosła kiedy mój mózg był prawie na etapie noworodka pod względem pamięci. Taki Restart niszczący życie. Chciałabym mieć zamontowany w głowie guzik z napisem „cofnij” żeby móc cofnąć wszystko co było i zatrzymać się w wybranym momencie życia. Pewnie 2/3 ludzkości cofnęłoby się, aby być znów młodym. Ja jedynie chciałam odzyskać pamięć. Być osobą, którą wszyscy znają, którą byłam. Wszyscy mówią do mnie jak do dawnej dziewczyny, której nie znałam. Myślą, że to pomoże kiedy tak naprawdę nic to nie daje. To jak walka z wiatrem. Nie wygrasz tego. Czasem masz poczucie, że są postępy, coś się udaje zrobiłeś krok w przód, ale tak serio to się cofasz i jedyne co ci zostaje to jeszcze większe przygnębienie. Smutek i łzy, które ciągle wypełniały mnie na samą myśl o tym co straciłam. Czas z chłopakiem, który przeżyłam dla mnie jakby zniknął. Wszystko co o nim wiedziałam przepadło. Jedyne co mogłam teraz zrobić to poznać go na nowo i zapamiętać to wszystko.


- Dobrze – spojrzałam na niego próbując uśmiechnąć się w miarę szczerze. Nie szło mi to zbyt dobrze, ale przynajmniej się starałam – Dziękuję – chłopak objął mnie ramionami i schował w nich, a ja oddałam się temu uczuciu. Tak bardzo znane, a mimo to nie pamiętałam każdego razu, gdy przytulał mnie tak wcześniej. Smutne, ale jedynym plusem było to, że mogłam poznać te wszystkie uczucia na nowo.


**


- To nie jest dobry pomysł – i tak było. Kto wybiera się na piknik, gdy prognozy mówią o opadach? Niall Horan proszę państwa. Tuż po obiedzie stwierdził, że nie ma ochoty cały dzień siedzieć w domu, kiedy ma dwa tygodnie wolnego. Po prostu wstał, wyciągnął z spiżarni koszyk i zaczął się pakować, a potem powiedział, że mam się ubrać. I tak oto wróciliśmy do teraźniejszości, w której trzymam się kurczowo stołu w czasie, gdy Niall Horan trzyma mnie w biodrach próbując wygrać wojnę, którą już dawno przegrałam z jego mięśniami. Pociągnął mnie mocniej, a ja jedyne co mogłam to puściłam się wpadając na chłopaka, który zaczął się śmiać w niebogłosy.


- Mówiłem, że wygram – kilka prób podniesienia się zakończonych klęską z faktu, iż dalej ręce chłopaka spoczywały na moich biodrach, a ja byłam jedynie parę centymetrów od jego twarzy skończyły się, gdy podniosłam białą flagę w postaci położenia się na chłopaku ciałem.

- I to dwa razy – jego uśmiech był zaraźliwy. Wystarczyło lekkie uniesienie kącika ust, a moje usta już wyginały się w tzw. Bananie. Czasami naprawdę wierzyłam, że Niall jest jedną z najbardziej uśmiechniętych osób na świecie. Gdyby tylko się dało oddałabym nawet życie za to by ten chłopak nie tracił uśmiechu z twarzy.  To była najpiękniejsza rzecz jaką Irlandczyk posiadał.

- Niech ci będzie, ale bierzesz parasol – spojrzałam mu w oczy starając się pokazać mu w jakiś sposób, że leżenie na ziemi nie należy do moich ulubionych pozycji na rozmowę z nim. Gdyby to było łóżko to już inna rozmowa na temat leżenia, ale trawa, która ma w sobie miliony bliżej nieokreślonych żyjątek, które czekają, aby ugryźć nas, użądlić lub chociażby wessać się przez skórę do naszej krwi odrzucała mnie tak, że najchętniej siedziałabym na wcześniej wspomnianym stole w ogrodzie. Tak wiem bardzo romantyczne. Para urządza sobie piknik zaledwie paręnaście metrów od drzwi z domu.

- Co tylko chcesz – każde słowo wymawiał coraz ciszej, spoglądając coraz bardziej na moje usta w dodatku przygryzając wargę co w jego przypadku było ubersexowne.

- Beth wiesz, że cię kocham ? – jego zamiary pocałowania były coraz to wolniejsze, a moje psychika powoli przez to fiksowała. Jeśli chce mnie pocałować to po co to przedłuża?

- Wiem i wiem też, że jeśli nie pośpieszysz się to wybuchnę – zaśmiał się. Delikatnie położył dłoń na moim policzku i zaczął kciukiem głaskać mój policzek – jakkolwiek głupio to brzmi. Powoli przysunął się bliżej mnie i delikatnie zaczął całować mnie. Nigdy nie byłam podatna na uczucia. Przy chłopakach i dziewczynach co by się nie działo nie daję się ponieść, a przy nim ta cała otoczka znika. Nie umiem być twarda i tak pewna siebie jak zawsze. Jakbym była żółwiem pozbawionym swojej skorupy. Wszystko jest tak widoczne na pierwszy rzut oka w jego obecności. Jakbym miała dwie osobowości, ja jako ta przy wszystkich i ja przy Niallu. Jeszcze pozostaje kwestia Harry’ego, przy którym jak na razie czuję się dość niepewnie i tak jakby między tymi dwoma osobowościami. Czasem pewna siebie, ale gdy jest bliżej mnie tak jakby gubiła powoli skorupę. Pęka i nie umiem nic zaradzić.


Podniosłam się z chłopaka tym razem z jego zgodą i udałam się na górę z małymi problemami. Zamknęłam się w łazience, zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod strumień gorącej wody, która w krótkim czasie odprężyła mnie i pozwoliła odrzucić ode mnie wszystkie złe myśli.

_____


Ja wiem .. zarzekałam się, ale w moim bloku zaczęły się jakieś chujowe prace i od miesiąca wyłączają nam prąd i za każdym razem, gdy zabierałam się za pisanie nie było prądu lub wyłączali, gdy już byłam w połowie przez co straciłam mnóstwo czasu i nerwów ( Nie mówiąc już, że przez ich niechlujność mój 8-mio letni brat rozwalił sobie głowę i miał 3 szwy ... ).
Nie wchodziłam na Twitter, Facebook i inne rzeczy. Na wattpad jedynie dodałam kilka rozdziałów dzięki Wifi w szkole i to była moja jedyna aktywność w internecie w zeszłym miesiacu.

Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam,  Przepraszam, Przepraszam !

Mam nadzieję, że wybaczycie mi to i od dziś obiecuję, że postaram się dodawać rozdziały chociażby raz na tydzień w sobotę lub niedzielę z nadzieją, że te ( przepraszam za przekleństwa) pierdolone kutasy niedoruchane ślamazary i kompletni idioci w końcu skończą te robotę zamiast opierniczać się całymi dniami.