środa, 27 listopada 2013

CzęśćII: Rozdział V


UWAGA ! +18 
_________________________________


Chłopak przerwał pocałunek patrząc na mnie z bólem w oczach. Spojrzałam na niego niezrozumiale. Dlaczego przerwał?

  - Niall ? – powiedziałam, gdy wstawał z kanapy starając się uniknąć mojego spojrzenia.

  - Przepraszam Beth nie powinienem cię całować i robić tego wszystkiego zwłaszcza, że jeszcze nie odzyskałaś całkowicie pamięci. Powinienem poczekać i dać ci wolną rękę, a zamiast tego naciskam na ciebie - Złapałam go za rękę, ale wyślizgnął się z mojego uścisku. Nie dałam za wygraną. Złapałam jego pasek od spodni i nie pozwoliłam by stawiał kolejne kroki, tym samym oddalając się ode mnie – Beth proszę nie rób tego. To powinno iść od ciebie, a nie ode mnie – starał się jakoś rozluźnić mój uścisk, ale nie poddawałam się tym razem w zamian za to przyciągnęłam go tak, że jego krocze było prawie przed moją twarzą.

  - Nie widzisz, że ja tego chcę? – uśmiechnęłam się łobuzersko dając mu tym znak, że ten moment jest idealny na ten krok, a fakt, że chłopak widział mnie już nago ułatwiał sprawę. Lekko rozchyliłam nogi by móc go maksymalnie przybliżyć do mojego wpół nagiego ciała. Spojrzałam na niego. Jego wyraz twarzy zmienił się ze smutnej, przybitej miny na pełną pożądania, oczekującą na moje dalsze kroki. Tak też zrobiłam. Mój wzrok spadł na klamrę z paska chłopaka, a potem rękoma starannie rozpięłam  rozporek by w końcu spodnie chłopaka opadły na ziemię i mógł stać przede mną jedynie w koszulce - nawiasem mówiąc gryzła się z jego brakiem spodni - i czarnych bokserek, które idealnie pasowały do chłopaka opinając się w pewnym miejscu. Spojrzałam na bluzkę z grymasem. Szybko podłapał aluzję, która była przesyłana telepatycznie i szybkim ruchem ściągnął ją ciągnąc prawą dłonią za kołnierzyk. Moje oczy ujrzały idealnie wyrzeźbiony, ale blady tors co idealnie pasowało do chłopaka. Kąciki moich ust od razu uniosły się jeszcze wyżej niż były, a oczy znów spoczęły na jedynym materiale opinającym ciało chłopaka. Zbliżyłam twarz delikatnie całując jego długość przez bieliznę drażniąc się z nim. Poczułam jak bardzo podoba mu się ta zabawa od samego początku. Jego członek coraz to dumniej był opinany przez bokserki, a ja coraz dłużej bawiłam się z nim.

  - Beth – zniecierpliwiony spojrzał na mnie. Zaśmiałam się pod nosem i zdecydowałam, że dam za wygraną. Wsunęłam dłonie pod gumki bokserek i powoli ściągnęłam je w dół. Moim oczom ukazał się sterczący Little Irish. Zaśmiałam się, gdy wypowiedziałam ową nazwę w myślach, ale szybko opanowałam się i ujęłam go w jedną dłoń zaczynając przesuwać nią po całej długości podniecając siebie, jak i blondyna. Zagryzłam wargę kiedy poczułam jak jego grubość coraz to bardziej się zwiększa. Cicho pojękiwał z każdym moim ruchem. Włożyłam go bez ostrzeżenia do ust i zassałam się na czubku od czasu do czasu oblizując go. Poczułam dłoń chłopaka, gdy już sam z siebie zaczął delikatnie wpychać mi go do ust. Nie przeszkadzało mi to w najmniejszym stopniu. Jego pojękiwanie było coraz to głośniejsze co dodatkowo sprawiało mi przyjemność i dumę, że to ja jestem powodem jego odgłosów, jak i coraz to szybszych ruchów bioder. Dając mi znak dłonią wyciągnął z moich ust swojego członka i spojrzał na mnie.

  - Otwórz usta – zrobiłam to. Patrząc na niego otwarłam usta. Ten sam wziął penisa w dłoń i masując go „spuścił” się do moich ust. Chwilę pobawiłam się słoną cieczą w ustach następnie połykając ją. Złapał mnie za dłonie i pomógł wstać bym mogła wygodnie rozsiąść się na kanapie. Przykucnął przede mną i szybkim ruchem rozpiął moje spodnie. Rzucił je w bok tak samo jak ostatni element mojej bielizny, po czym klęknął przede mną i nachylił się delikatnie.

  - Skarbie gotowa ? – szepnął mi do ucha na co jedynie kiwnęłam głową. Odsunął się ze mną, naślinił dwa palce i zaczął robić kółeczka na mojej kobiecości. Patrzyłam na niego z ekscytacją. Jego miny były prowokujące, ale na swój sposób zabawne.  Co chwila oblizywał usta i zagryzał wargę, ale w końcu ukląkł tuż przy mnie i kilka razy muskając czubkiem członka moją kobiecość wszedł we mnie z początku delikatnie. Któż by pomyślał, że drzemie w nim demon? Każde pchnięcie było coraz to bardziej pewne i mocniejsze. Chłopak złapał mnie jedną ręką, a drugą położył na moim karku by mieć łatwiejszy dostęp do ust. Zaczął zachłannie mnie całować co śmiało odwzajemniałam. Moje wspomnienie całkowicie różniło się od tego stosunku. Tam chłopak był delikatny i niepewny siebie. Teraz jego pchnięcia były przepełnione rządzą. Nie narzekam, a wręcz jestem miło zaskoczona takim obrotem wydarzeń. Każdy ruch sprawiał, że moje mięśnie coraz to bardziej się spinały, a moje krzyki i jęki były coraz to głośniejsze. Byliśmy w mieszkaniu, każdy mógł usłyszeć to co się właśnie dzieje, ale jakoś szczególnie naszej uwagi to nie przykuło. Nasze igraszki zaczęły przenosić się z inicjatywy Nialla z kanapy na stół. Uniósł mnie za pośladki i nie przestając swoich poczynań przeniósł mnie na stół gdzie rozłożyłam się, a chłopak miał większe pole manewru. Gdy byłam już na skraju świadomości nie wiedząc gdzie kończy się rzeczywistość, a zaczyna niebo chłopak zaczął zwalniać swoje ruchy jednak nie wyszedł ze mnie. Poczułam jak moje podbrzusze wypełnia ciepła maź. Opadł na mnie cały mokry od potu – przy okazji wyglądając przy tym niesamowicie podniecająco. Zatopiłam dłoń w jego włosach i zaczęłam głaskać je. Moja klatka piersiowa dalej niesamowicie szybko poruszała się przez przyśpieszony oddech, a prawdę mówiąc nie czułam już mięśni, ciała, niczego.
  - Boże Beth – wysapał. Nie odpowiedziałam nic. Resztkami sił uniosłam się na tyle by móc zatopić usta w jego.


**

Obudził mnie zapach świeżo usmażonej jajecznicy. Tego zapachu nigdy nie pomylę z niczym. Zaczęłam się przeciągać na łóżku. No w końcu nikt mi jej nie ukradnie – zaśmiałam się w duchu starając wyplątać z kołdry. Satynowa pościel niestety nie jest dobrym materiałem dla osób takich jak ja. Zaliczam się do tych niezdarnych, które zawsze coś narobią. Nie dość, że zaplątałam się w owej pościeli to co chwilą ślizgałam się na niej ponieważ ten typ materiału do przemiłych dla mnie nie należy. Na chwilę zrezygnowałam by znaleźć jakieś inne rozwiązanie co do mojego aktualnego problemu. Leżałam w łóżku odziana jedynie w dolną część bielizny. Usiadłam na chwilę i spojrzałam na poplątaną mnie z materiałem.

  - A tu cię mam – powiedziałam ściągając z siebie kołdrę. Zeszłam z łóżka na zimną podłogę i jak najciszej potrafiłam wyszłam z pokoju. Początkowo gubiłam się tu. Mieszkanie było z piętrem w dodatku z kilkoma pokojami, dwoma łazienkami i krętym korytarzem, ale po dwóch tygodniach jakie tu spędziłam sam na sam z Irlandczykiem oswoiłam to mieszkanie, straciłam mój minimalny wstyd przed nagością w towarzystwie chłopaka i czułam się tu jak u siebie. Zeszłam bezszelestnie po schodach i dopiero w progu kuchni zorientowałam się, że nie jestem tu sam na sam z Niall’em. W kuchni siedział Harry. Pisknęłam i szybko zakryłam piersi dodatkowo kryjąc ciało za filarem.

  - Niall ? – zawołałam go speszona. Usłyszałam kroki w swoim kierunku i kątem oka sprawdziłam czy właściwa osoba się do mnie zbliża. Chłopak podszedł do mnie śmiejąc się.

  - Jesteś szalona – objął moją talię i namiętnie pocałował.

  - I twoja – moje słowa były już pewne. Uczucie, którym darzyłam go przed wypadkiem nie odeszło, a jedynie nasiliło się przez ostatni czas. Mogę nawet powiedzieć, że zakochałam się w nim na nowo, a z braku moich  „wizji” zaczęłam poznawać go na nowo i poznawać znaczenie słowa „miłość”. Chłopak złapał za końce bluzki i ściągnął ją, po czym własnoręcznie ubrał mnie w nią, nie przestając śmiać się.

  - Jesteś naprawdę szalona

  - Co tu robi Harry? – byłam ciekawa. Od kiedy chłopak przywiózł mnie tu nikogo z osób spotkanych w szpitalu nie widziałam. Czułam się trochę odcięta od nich, ale jego obecność i to co robiliśmy razem wynagradzała mi to. Zdziwiłam się obecnością lokatego w naszym mieszkaniu.
  - Zmieniasz temat ?

  - Nie ciekawość zwycięża

  - Przyszedł spytać czy pójdę z nimi dzisiaj do studia – przyciągnął mnie do siebie. Zarzuciłam mu na kark ręce i spojrzałam na niego spod byka. Przyzwyczaiłam się nawet do tylko jego towarzystwa. Było mi dobrze, a tu nagle mieli mi go wziąć.

  - I co odpowiedziałeś ? – balansowałam na granicy pocałunku, a rozmowy.

  - Że to od ciebie zależy czy mnie puścisz

  - Muszę się zastanowić

  - Jajecznica cię przekona? – podniósł brew.

  - Zabijasz

  - Podniecam

  - To swoją drogą

  - To jak ?

  - Ta jajecznica ci pomogła, a o której ?

  - O której Harry ? – wychylił się by spojrzeć na nastolatka.

  - O 13 – usłyszałam głos zza filaru. Westchnęłam teatralnie.

  - Niech ci będzie – chłopak uśmiechnął się i ściskając moje pośladki zaczął zachłannie mnie całować. Odruchowo podskoczyłam i oplotłam go moimi nogami. Przyparł mnie do ściany i zaczęliśmy kolejny napad czułości.

  - Wszystko słyszę i zaraz wam tu rzygnę! – zaśmiałam się odsuwając twarz od chłopaka.

  - Wiesz gdzie są środki czystości ?

  - Wiem ? – odpowiedział pytaniem

  - To możesz rzygać, ale potem sprzątasz – charakterystyczny śmiech wyszedł z ust Irlandczyka. Kochałam ten śmiech.

  - Nie mam sił do was

  - Dobra chodź – Niall nagle spoważniał i postawił mnie na ziemię wracając do przyjaciela. Ruszyłam za nim trzymając Irlandczyka za rękę i witając się uśmiechem z zielonookim.

  - Co ty taki marudny Hazz ? – oparłam się o blat dając podziwiać Niallowi swoje pośladki ledwo zakryte przez czarną koronkową bieliznę. Prowokowałam go wiem, ale przez ostatni czas robiłam to ciągle.

  - Nieudany związek – Niall odpowiedział za niego. Spojrzałam na chłopaka. Był przybity, a gdy Irlandczyk odpowiedział za niego miał ochotę zabić go wzrokiem.

  - Ej po to się próbuje żeby znaleźć tę właściwą nie ? – puściłam Hazzie oczko i obróciłam się do Niall’a – pan mi coś obiecał – spojrzałam na patelnię gdzie była wciąż ciepła jajecznica z pieczarkami. Szybko podłapał o co mi chodzi i już po kilku sekundach pełen talerz czekał, aż wezmę się za pałaszowanie. Gdy złapałam za łyżeczkę telefon blondyna zaczął dzwonić.

  - Uwzięliście się na mnie ? – odebrał telefon i poszedł do salonu.

  - Ej – szturchnęłam szatyna siedzącego obok – uśmiechnij się. Tego kwiatu jest pół światu – starałam się jakoś wywołać uśmiech na jego ustach, ale nie bez powodu niemożliwe to NIEmożliwe. Widocznie to rozstanie było dla niego zbyt bolesne by jego humor powrócił.

  - Nie takiego jak ona

  - Wpadnij do nas wieczorem – wypaliłam bez sensu z tym, ale zazwyczaj właśnie takie pomysły są najlepsze

  - Po co ?

  - Zrobimy sobie wieczór filmowy ?

  - Sam nie wiem

  - Hazz zostaniesz z Beth póki Els i Danielle nie przyjdą ?

  - Danielle ? – nie kojarzyłam tego imienia. W szpitalu była Eleanor, Perrie i Sophie. Żadnej Danielle. Może była to jakaś moja znajoma od tak ? Zostało mi czekać by się tego dowiedzieć.

 - Twoja przyjaciółka. Ja wrócę za parę godzin. Hazz pilnuj jej, a jak przyjdą dziewczyny to będziemy tam gdzie zawsze - wyszedł.



______________________________

Rozdział w terminie, ale niestety późno. Wiem, że powinnam wcześniej, ale jakoś tak wyszło. 
Rozdział na początku mocno zboczony, ale potem jakoś traciłam pomysł. opinia należy do was ;)

+ Zapraszam do obserwowania bohaterów opowiadania :



Pamiętajcie o możliwości informowania was na GG i TT ;)

Do napisania ♥ 

6 komentarzy:

  1. jezus maria rozdział taki mega!!!! jej!!! lubie taką Beth i takiego Nialla!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :)
    Pozdrawiam :)
    Kasia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zmianilam nazwe z @KorneliaSerwatk na @cutie_hazz

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial super scena +18 TY NIEGRZECZNA !!!! ALE ZAJEBISCIE CZEKAM NIECIERPLIWIE NA NASTEPNY

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć nominowałam Cię do Liebster Award :) Więcej szczegółów tutaj: http://everything--about--you.blogspot.com/2013/12/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej maleńka :) Nominowałam cię do Liebsten Awards . Tutaj masz więcej http://niebezpiecznie-przystojny.blogspot.com/ .. Twoja sąsiadka :)

    OdpowiedzUsuń